Kiedy tak patrzyłem na ten film przyszła mi do głowy myśl. Filmy sensacyjne jako gatunek umierają. "Zasady walki" wyróżniają się z tłumu tych produkcji tylko dobrą rolą Snipesa. Może gdyby ten film był poparty książkami tak jak "Tożsamość Bourna" czy "Suma wszystkich strachów" potrafiłbym spojrzeć na niego przychylniejszym okiem, ale w tej sytuacji nie potrafię zrozumieć, po co wymyślano tą całą szpiegowską intrygę. To już było i dzisiaj nie jest ciekawe ale z 10 lat wcześniej pewnie by mi się spodobał.