Film zaczął się naprawdę dobrą, klimatyczną czołówką. Pomimo tego i pomimo sporej ilości ciekawych zdjęć i lekko "psychodelicznych" klimatów, pomimo bardziej "artystycznego" podejścia do formy muszę z przykrością stwierdzić, że nie udało się w 100% wykonać planu. Forma może i dobra (choć i tu nie brakuje wpadek), ale pod względem treści niestety film kuleje. To już nawet chwilami naiwne "Shin Zatôichi monogatari" oglądało się lepiej od, zwyczajnie nudnego, "Zatôichi senryô-kubi". Od razu rzuca się w oczy styl nowego reżysera, tak jak pisałem - ambitniejszy, ale wg mnie pozbawiony większej dawki polotu. Film wygląda jak zrealizowany przez utalentowaną grupę, która tym razem... nie miała ochoty pracować i odwaliła swoje bez zaangażowania. W całej historii (znika skrzynia z pieniędzmi, która miała trafić do chłopskiej wioski, Ichi postanawia pomóc chłopom, tym bardziej, że sam jest przez nich oskarżony o kradzież) nie ma powalającego tła ani ciekawych postaci (może poza Chuji'm, ale widocznie nie wykorzystano tu potencjału). Z przykrością wystawiam 6+/10. Ogólnie oglądało się w miarę dobrze, ale czuć spory niedosyt. Na notę obraz zapracował tylko wspomnianą "formą", jak zwykle osobą Katsu, ale niestety już niczym więcej. Nie wiem... może oczekiwałem zbyt wiele