Zapasiewicz podkreślił, że w dzisiejszych czasach aktorstwo zostało zdominowane przez tzw. aktorstwo osobowościowe. Nie ważny jest warsztat, doświadczenie, kunszt i ogłada. Teraz liczy się osobowość "aktora". Użyłem cudzysłowa, bo jak wspomniał Zapasiewicz, w filmach grają coraz częściej dyletanci, naturszczyki. Sezonowe gwiazdy, których blask gaśnie po jednym produkcie-filmie.
I moim zdaniem, to jest wytłumaczenie dlaczego upada polskie kino i polska kinematografia. Odejście od Aktorstwa, na rzecz aktorów-produktów, którzy wyczerpują się jak jednorazowe baterie na jednym filmie.
Filmy - produkty są jak puste owoce bez pestek. Nie mają jądra, z którego mogłyby się na nowo odradzać, z których konsument mógłby na nowo czerpać smak.
Pełne poparcie! Pan Zapasiewicz był dla mnie ostatnim gentlemen-em polskiej sceny i kina! Czysta klasa!!!
Genialny aktor, miałem szczęście widzieć go na scenie w Teatrze Dramatycznym w Kandydzie Woltera prawie 40 lat temu. Dzisiaj robię wpis bo oglądam "Śmierć jako choroba ...." (ten film mi jakoś umknął)i natchnęło mnie żeby wspomnieć o Wielkim Aktorze. Dzisiaj to został tylko chyba Gajos, Radziwiłowicz i kto jeszcze ? Pustka .
Ogólnie się zgadzam, ale żeby od razu pustka? Piotr Fronczewski, Jerzy Stuhr, Wiktor Zborowski, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Jan Englert, Andrzej Seweryn, to tylko kilka nazwisk, które przyszły mi do głowy jako pierwsze (mówię tu o aktorach, nie jakiś ich szczególnych rolach, dokonaniach ani tym bardziej życiu prywatnym) - tych ludzie ciągle można podziwiać, nierzadko na deskach teatru.
Co do pana Zbigniewa, mi najbardziej brakuje audiobooków przez niego czytanych. Nikt inny nie czyta tak dobrze chociażby Kinga. Szczerze polecam.
Też się z tobą ogólnie zgadzam, ale wykluczam z grona Wielkich Aktorów pana Wiktora Zborowskiego, a z pozostałych tylko Seweryna doszlusuję do "mojej dwójki", reszta krok lub kroczek za nimi. Dlaczego ? Kojarzą się z wykonywanymi czasem błahymi rolami. może ze zbyt radyklanymi pogladami politycznymi albo biznesem.