Ale chyba nie mieli pomysłu na zakończenie i morderca musiał zacząć paplać sam o sobie, co za chwilę zrobi itd., zamiast po prostu ją zaciukać. Ona też wsiadła z kimś do samochodu, nawet nie sprawdzając kto to jest. Skoro ktoś ma zakrytą twarz, to przecież trzeba sprawdzić, kto to jest, tym bardziej, gdy się wie o zagrożeniu. A nie wsiadać i jechać. No ale to była taka głupia kózka właśnie, która a to wyjeżdża, a to zostaje. Niby chce, żeby tamten ją kochał, ale w tym samym liście pisze, żeby jednak jej nie szukał. I ciągle to proszę pana i proszę pana - jakże to było irytujące. A na jej metamorfozę to zwróciłem uwagę dopiero czytając komentarze tutaj. Nawet zdziwiłem się, że ten pułkownik powiedział, że nie jest za ładna (musiałem przewinąć, bo myślałem, że się przesłyszałem), choć przecież widać było, że jest ładna, tylko miała zwykłą fryzurę i była skromna. Nie da się na siłę zrobić z ładnej dziewczyny brzydkiej. 45 lat później próbowali to samo robić z BrzydUlą i też to było niewiarogodne - przynajmniej dla mnie, dlatego nawet tego nie dostrzegłem w "Zbrodniarzu...".