Czytając ją nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż dokładnie z ust mi to wyjęła (choć to niechigieniczne:P ). Nie mogę zgodzić się tylko z jednym stwierdzeniem, a mianowicie: "mimo współczucia i zrozumienia dla niego, nie możemy pozbyć się obrzydzenia i pewnej niechęci do jego osoby". W trakcie oglądania tego filmu ani razu nie poczułam niechęci ani obrzydzenia do głównego - kluczowego bohatera.
W każdym razie film rewelacyjny, narazie daję mu lekką ręką 9/10, ale nie twierdzę, że w przyszłości nie przeklasuję go na arcydzieło;)
Robin Williams już po raz trzeci (w moim przypadku) przekonał mnie o swoim niewątpliwym talencie.