W pokoju hotelowym o numerze 769 spotykają się bohaterowie pierwszego z konkursowym filmów - rosyjskiej „Zdrady” Kirilla Serebrennikova. W prologu przychodzi facet do lekarki, ona zaś informuje go, że jej mąż ma romans z jego żoną. Od tego momentu jednak miast rosnąć, wszystko nam opada. Przebija z filmu mozół wymyślania kolejnych etapów fabuły, która opiera się na zbiegach okoliczności, próbuje niezdarnie skoczyć w rejony metafizyki i mami wątpliwej jakości metaforami. W dodatku utrzymana jest w sierioznym tonie i wyzbyta jakiekolwiek humoru. Bohaterowie (rosyjska klasa średnia), tematyka (namiętności versus moralność) i zimno-luksusowe dekorum „Zdrady” nasuwają skojarzenie z „Eleną”, ale filmowi Sierebrnnikowa daleko do precyzji dzieła Zwiagincewa. Zwłaszcza, że reżysera nie interesuje diagnoza społeczna, skupia się wyłącznie na frustracjach czterdziestolatków uwięzionych w małżeńskiej rutynie.
Bartosz Żurawiecki