Większość widzów nie wie, że ten film jest bardzo luźno oparty na opowiadaniu „Wynalazek Morela” Adolfo Casaresa. A bez znajomości opowiadania trudno się domyślić, o co chodzi w fabule (co jest wadą filmu). Polecam przeczytać opowiadanie, lub moje poniższe streszczenie*.
Ci, którzy nie czytali opowiadania, interpretują ten film na dziesiątki cudacznych sposobów, męcząc się i błądząc przy tym niemiłosiernie. Bo film ciężki. Przez półtorej godziny mamy jeden i ten sam nastrój – wypełniony natrętnym narzekaniem smutnawego amanta. Dodatkowo muzyka nie pomaga.
*jeśli kogoś interesuje, o czym jest „Wynalazek Morela” a nie chce mu się czytać, to poniżej zamieszczam skrót.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Wynalazek Morela opowiada o mężczyźnie, który uciekając przed wymiarem sprawiedliwości, trafia na opuszczoną wyspę. Liczy na to, że wyspa będzie dla niego długoletnią kryjówką. Ku jego zdziwieniu pewnego dnia na wyspie pojawiają się ludzie, jakby znikąd.
Mężczyzna najpierw ich unika, ale w końcu postanawia zbadać, kim są i po co przybyli, gdyż ci ludzie zachowują się nieco dziwnie. I nie wygląda na to, aby mieli szybko opuścić wyspę.
Podsłuchuje ich i podgląda w ciągu kilku następnych dni, aż w pewnym momencie odkrywa dziwną tajemnicę, która dotyczy tych ludzi, jak i samej wyspy. Jednym z tych ludzi jest wynalazca o nazwisku Morel.
Morel skonstruował maszynę, która w jego mniemaniu miała im zapewnić nieśmiertelność. Maszyna działała tak, że „nagrała” cały ich siedmiodniowy pobyt (spotkania, rozmowy, spacery) na wyspie i teraz odtwarza tych ludzi jako „duchy”, z tym, ze ich dusze zostały uwięzione w tych „duchach” odtwarzanych przez maszynę. Dzięki tej maszynie, ci ludzie przeżywają w kółko swój siedmiodniowy pobyt na wyspie, który miał miejsce gdzieś w odległej przeszłości. Nie wiedzieli jednak, że Morel ich „nagrywa”, więc gdy maszyna „odtwarza nagranie” po raz kolejny, ich uwięzione dusze nie wiedzą, że żyją w pętli czasowej.
PS: wydaje się, że bohater filmu „Zeszłego roku w Marienbadzie” zauważył, że żyją w pętli i to jest rdzeń fabuły powyższego filmu.
Piękna robota! I ta muzyka rewelacyjnie pasowałaby do powyższego filmu.
Właściwie to powinienem uczciwie dodać (a widzę, że wcześniej tego nie zrobiłem), że film "Zeszłego roku w Marienbadzie" jest rewelacyjnie nakręcony. Pierwszorzędna praca operatora kamery. każdy kadr jest małym dziełem sztuki, a dynamikę tej dość spokojnie prowadzonej kamery bardzo ładnie budują dobre szwenki, rzadko stosowane dziś w kinie (przynajmniej w rozrywkowym).
Autor zdjęc do klipu Blur tez to poczuł i wyszło świetnie.