Nieważne, czy to Lovecraft, czy też nie (osobiście mam do niego przychylny, ale raczej bierny stosunek) ? dla mnie istotniejsze jest to, czego film dowiódł. "Zew Cthulhu" jest koronnym dowodem, że tylko niewielkie zabiegi modernizacyjne (szybszy montaż, rytmika, dobrze dopasowana muzyka i nieco większa wiara w pojętność widza) sprawiają, iż niemy film grozy może być emocjonujący i autentycznie wciągający! Estetykę kina sprzed epoki dźwięku autorzy tej niezależnej produkcji przeanalizowali bardzo rzetelnie. Właściwie jednak stylistyka "Zewu Cthulhu" jest połączeniem techniki niemych filmów ekspresjonizmu niemieckiego (zwłaszcza "Gabinetu doktora Caligari") z dźwiękowymi horrorami Universal z lat 30.
Sama realizacja niesamowitej opowieści Lovecrafta w stylistyce kina jemu współczesnego okazała się pomysłem prostym i jak najbardziej owocnym. Po obejrzeniu tego obrazu trudno mi sobie wyobrazić jakim gniotem mogłaby być dosłowna, ociekająca efektami specjalnymi wielomilionowa produkcja oparta na "Zewie Cthulhu". Tutaj nawet 45-minutowy czas trwania był znakomicie utrafiony.
Film jest więc ciekawym, a przede wszystkim udanym eksperymentem. Z tego powodu godny jest polecenia nie tylko (chyba wciąż u nas nie tak licznym) miłośnikom prozy H. P. Lovecrafta.
Ożesz jego mać! Bardzo lubię dzieła Samotnika, a nie mialem zielonego pojęcia że istnieje film o Kulcie Przedwiecznych, w dodatku taki nowy! No cóż, dzięki Woyciesz po raz kolejny za wskazanie dobrego tytułu, idę poszukać Torrenta ;)
Nie powinno być z tym większych problemów. Ja tez trafiłem trochę przypadkiem. Życzę ODPOWIEDNICH wrażeń ...
i witam z powrotem!