A po co jeszcze wstawiono watek z jego "proba" wejscia na Eiger przy pomocy helikoptera to juz w ogole nie wiadomo - pewnie mialo to podniesc dramaturgie (z marnym skutkiem). Po wczesniejszym obejrzeniu "Polnocnej ściany" (o tej samej historii) Zew Ciszy to rozczarowanie.
Ja stawiam, że nie zamierzał wejść na Eigera. Chciał raczej pokazać z bliska jak wyglądały te miejsca naprawdę, jak wyglądają dziś, skomentować. Podobał mi się widok haka zostawionego przez tę wyprawę. To takie dziwnie magiczne, porusza.
Jako dokument jest dobrym uzupełnieniem Touching the Void, aczkolwiek gorszym moim zdaniem.
Swoją drogą nie wiedziałem, że Zew jest właśnie o tej wyprawie co Północna Ściana. Nie znałem tej historii i przyznam, że trochę zepsułem sobie obejrzenie Północnej, poznając ten wątek i jego zakończenie.
Ja niestety podobnie popsułem sobie oglądanie północnej ściany. Chyba nie będę nawet podchodził do oglądania.
Dla mnie zawsze stanowi różnicę fakt, że ktoś przeżył to naprawdę. Wtedy te banały jak to ująłeś przestają moim zdaniem nimi być. Są wtedy dla mnie prawdą w którą się wsłuchu**ję z uwagą.
Świetna rekonstrukcja wypadku, ale gadanie Simpsona nie do wytrzymania, same bzdety, banały.
A to jego "wspinanie się " po linie i używanie śmigłowca to żenada w czystej postaci.
a mi się bardzo podobały komentarze Joe który przecież przeżył bardzo podobną sytuację parę lat przed nakręceniem filmu.
podobało mi sie również to że pokazywał dokładne miejsca którymi przechodziła ekipa Toniego i stopień ich trudności. zupełnie inaczej ogląda się fotki skały a co innego jak ktoś dokładnie pokazuje i tłumaczy w czym rzecz.
nie wiem czy Joe kiedykolwiek zdołał przejść Północną ścianę Eigeru (wiem że przy pierwszej próbie był świadkiem śmierci 3osób) ale wiem że mi nie potrzeba było relacji z wejścia (na you tube można sobie takowe zobaczyć) ale nawiązanie do opowiadanej historii
a ad Północnej Ściany.... zew ciszy to film opowiadający prawdziwe wydarzenia, północna ściana to rozrywka tylko nawiązująca do historii.
mnie się film bardzo podobał :)
Deddith dla sprostowania... jakieś 20 lat wcześniej ;) Joe podobno już się nie wspina i mimo kilkukrotnego podejścia nigdy nie udało mu się zdobyć Eigeru..
Po pierwszym obejrzeniu też się lekko rozczarowałam, kiedy zobaczyłam przenoszenie przez helikopter, ale całokształt zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po przeczytaniu książki i jako takim zapoznaniu się ze sposobem jego myślenia jakoś wszystko mi się przejaśniło i zrobiło się bardzo klarowne, widocznie nie chciał ryzykować życia dla nakręcenia dokumentu tylko jak najwierniej odtworzyć historię, która jak sam twierdzi, towarzyszyła mu od dzieciństwa. Deddith ma rację, że zupełnie inaczej ogląda się fotki skały i inaczej kiedy ktoś dokładnie wytłumaczy jak to wszystko wyglądało :)
Zew Ciszy jak dla mnie jest super choćby ze względu na to, że nie jest fikcją... i to mnie miażdży.. No i szacun dla Joe S.
Pozdrawiam!
Film mógłby być o 20 minut krótszy - jak zauważył autor tematu jest przegadany filozoficznymi banałami. Nie mniej dobrze pokazuje jak najprawdopodobniej wyglądała cała tragedia. Co do zejścia z helikoptera - nie rozumiem w czym rzecz. Tutaj chodziło o to aby na środku ściany nakręcić część filmu razem z operatorem kamery, a nie aby atakować szczyt.
Poza tym pod koniec daje bardzo zły przykład wyrzucając peta na torowisko. Kto to ma sprzątać niby?
oj już bez przesady :P moim zdaniem wcale nie było przegadane, film obejrzałam wczoraj z zapartym tchem.
Oglądam wiele filmów akcji, wojennych, thrillerów - ale to Zew ciszy jako pierwszy od jakiegoś czasu wzbudził we mnie prawdziwe emocje..
To prawdziwa historia, tragiczna zresztą, która została dopowiedziana po prawie 80 latach. Joe miał tylko być tłem do niej,
świetnie pokazał kontrast pomiędzy obecnie posiadanym przez alpinistów sprzętem a tym posiadanym przez pionierów - uważam że to "poeta miał na myśli"
Nic nie przegadany. Założyciel tego wątku był zapewne dzieckiem, gdy to pisał. Nie miał pojęcia o wspinaczce, ani o tych sprawach. Porównał przygodowy film fabularny do dokumentu, na rzecz przygodówki.
Co do helikoptera - jak facet z rozwaloną nogą, który już się nie wspina, miałby wejść tam o własnych siłach? Podrzucili go tam helikopterem na cele filmu, aby pokazać o wyjaśnić problemy techniczne wspinania na Eigera. Tak ciężko to zrozumieć?
To prawda, że miałem wtedy 2 lata. Teraz mam 8, na koncie Mt Everest i K2 (zimą), a nadal uważam, że ten dokument był kiepsko zrobiony (dokument można zrobić równie pasjonujący jak przygodówkę). A Simpson rozwaloną nogę to miał sto lat temu, i po operacjach się wspinał, więc nie wiem czemu go obrażasz.