Sama historia ciekawa. Jednak manipulacje w tym filmie przeszkadzają w odbiorze. Występuje tu np. efekt torowania. Najpierw pokazuje się obrazki ze swastyką, neonazizmem, by potem pokazać Trumpa, Le Pen, Muska, Bolsonaro, Milei itp.

Poza tym, nie pokazuje całego obrazu tych “skrajnie prawicowych grup”, bo nie wspomina np. o tym jak narzekają na gwałty popełniane przez migrantów w swoim kraju. A jeśli ktoś zerknie na co oni narzekają, to głównie na to. Zamiast tego mamy nazizm, homofobię, antysemityzm, problemy z ortografią, wodogłowie i cokolwiek by przykleić łatkę tym grupom. Jak na 10 lat pracy nad temat i 3 lata przygotowań do filmu - słabo.

Skąd wiadomo, że Vincent to nie była zmyślona postać, albo autorka?

Na koniec warto sobie zadać pytanie: czy bez owej nienawiści autorka miałaby o czym pisać i co nakręcać? Bo z tego tematu zdaje się żyje. Na dowód, że te grupy są nieistotnym, wyolbrzymionym problemem jest fakt, że reżyserka musi używać OSINT by je odnaleźć. Podobnie jak druga strona straszy LGBT, tutaj straszy się faszystami.