Historia piękna, nie powiem: scenografia, unormalnienie postaci (nie są to jacyś tam herosi), efekty specjalne, a nawet historia zawierają się w słowie *cudo*.
Ale... no właśnie zawsze jest jedno 'ale':
Nie dla antyfanów Shinkai'ego - film jest równie rozwlekły, stacjonarny, dialogi są wydłużane czasami na siłę, a czasami nie ma widz nic do roboty, tylko patrzeć na zachodzące słońce, czy na magazyn pokryty śniegiem. do tego jeszcze te Shinkai'owskie dopowiedzenia słowne (mnie to na początku zaciekawiło, lecz po tym filmie, chyba już 3 autorstwa Shinkai'ego, irytuje mnie to niemiłosiernie). Kto oglądał Hoshi no Koe i Kota, zobaczył już wszystko. Tu jest kompletnie to samo, tylko w innej scenerii.
Może nie jestem znawcą anime, ale powiem szczerze, ze zdarzały się filmy, które bardziej mnie zaciekawiały, posiadały bardziej rozbudowaną fabułę (kto sądzi że tu jest rozbudowana... no cóż, pozazdrościć) i były bardziej ciekawe wizualnie (o to już trudniej, ale przytocze tu np. Gin'ro kamino Agito(film ma swoje wady, ale efektowny wizualnie na pewno jest), Pale Cocoon, czy nawet GitS).
Podsumowując nie jest to film dla wszystkich. Gdyby to był pierwszy film Shinkai'ego, jaki zobaczyłem, bardzo bym go chwalił. Ale za wtórność niestety trzebaby Shinkaiego przetrzepać ;-)
Zgadzam się, choć traktuję to bardziej jak spadek formy, bo "5 cm na sekundę" jest ponownie genialne ;) Zdecydowanie lepiej wychodzą mu krótsze formy, ale graficznie nie można nic zarzucić, cały czas zachwyca.
W każdym razie polecam, ale raczej dla fanów autora
Zgodzę się z wami. Film świetny, ale... Widziałem dzisiaj i "Ziemię..." i "5 Centymetrów...", jeden po drugim i przyznam, że są do siebie bardzo podobne... czasami miałem wrażenie, że to jeden i ten sam film.
A mi najbardziej z filmów Shinkai'a, które widziałem, podobał się ten. 5 cm/sek jest piękny, ale za mało tam akcji i końcówka mi się nie podobała. The Voices of a Distant Star ani mi się nie podobało graficznie ani pod względem fabuły.
Chętnie zobaczyłbym więcej produkcji tego pana. Chętnie też bym zobaczył inne anime, które są równie dopracowane graficznie.
Przesadziłeś, GitS również był kapitalny wizualnie ale na pewno nie jest lepszy pod tym względem od Ziemii kiedyś nam obiecanej,mówie to chociaż jestem wielkim fanem GitS...to prawda już GitS zachwycał ale ten mnie poprostu powalił na kolana swoim pięknem.
Racja. Fabuła za głęboka nie jest. Wolę filmy typu "Powrót do marzeń" studia Gilbhi(moim zdaniem najlepszy).
A, co do obrazków, to nie przykładam do nich wagi(ale bez przesady, rodziny Yamadów nie obejrzę, sam umie lepiej rysować;d). ale tuta nic bym im nie zarzucił.
"Kto oglądał Hoshi no Koe i Kota, zobaczył już wszystko. Tu jest kompletnie to samo, tylko w innej scenerii. "
Całkowicie się nie zgadzam. To tak jak byś powiedział, że kto widział Transformers i Terminatora to widział już wszystkie filmy akcji. Bez sensu. "Hoshi no Koe" jest o czymś zupełnie innym - mnie akurat aż tak nie zaciekawił, brak mu tej tajemniczości, które mają "Ziemia" i "5 centymetrów". Ale na pewno jest inny (jest w nim znacznie więcej akcji. "Kot" zupełnie do mnie nie przemówił - zatem też jest inny.
"Może nie jestem znawcą anime, ale powiem szczerze, ze zdarzały się filmy, które bardziej mnie zaciekawiały"
Nie musisz być znawcą niczego, by film Cię zaciekawił. Mam wrażenie, że chcesz "dorównać" wielkim "znafcom" kina, którzy grasują i na tym portalu mówiąc nam co jest dobre a co nie. Widocznie "Ziemia" nie trafiła do końca w Twój gust i tyle. Ja nie jestem znawcą kina, Anime widziałem w życiu może 5 filmów, a mnie się podoba :)
"Podsumowując nie jest to film dla wszystkich."
A jaki film jest dla wszystkich? Dziwny argument :) Bo chyba nie wyświechtane jak mantry pozycje typu "Ojciec chrzestny" albo "Trzy kolory" ;) Żaden film nie jest dla wszystkich...
Mnie się podoba "5 centymetrów" i "Ziemia" bo są bardzo "zmysłowe" i powolne. Kwestia bardzo subiektywna. Można sobie kiedyś wieczorem puścić i "odpłynąć". W "Ziemi" doceniam ciekawy pomysł na wykorzystanie teorii wszechświatów alternatywnych - świetna wizualizacja z wieżą w realu i wieżami światów alternatywnych w snach Sayuri - byłem pod ogromnym wrażeniem pomysłu. Filmy z jednej strony trochę podobne, bo miłość i smutek je dominuą, ale... o ile w "Byousoku" nie ma happy-endu, o tyle w "Ziemi" jednak udaje się utraconą miłość odzyskać... :)
Mnie ziemia trochę nudziła. Za dużo statycznych i nie zmieniających sie scen. Może grafika była dopasowana do klimatu i pomagała go budować, ale nie była na tyle piękna, aby stosować takie zabiegi(w moim subiektywnym odczuciu):-)
Jednak po Twoim opisie chyba obejrzę "5cm".