Nie polecam nikomu tego filmu. Okładka sugeruje porządny horror w klimacie masakry, natomiast otrzymujemy do bólu denną bajeczkę. Nużący po kilku minutach, a widok tytułowego monstrum przyprawia o uśmiech politowania. Animowany, gigantyczny szkielet z pióropuszem na głowie dematerializujący przeciwników czarami nadaje się do straszenia pięciolatków żeby zjadły kaszkę, a nie do jakiegokolwiek filmu, nie mówiąc już o filmie grozy. Epatowanie pseudo strasznymi momentami śmierci rozsypujących się w pył miejscowych za sprawą indiańskich czarów jest po prostu komiczne. Nie wspomnę już o końcowej scenie walki...5 minut dramatycznych pożegnań i jazdy w pogoni za potworem zakończone kilkusekundową beznadzieją. Pędzący na swoim burzowym rumaku niczym Ghost Rider potwór, zmiatający wszystko na swojej drodze nagle zatrzymuje się i schodzi, by rozkraczyć się na środku ulicy i patrzeć się bez sensu jak dzielny szeryf patetycznie przygotowuje się do ostatecznego ciosu, który właściwie jest pierwszym. Oczywiście w spowolnionym tempie aby komedii było zadość. Film to maksymalne nieporozumienie, wystawiłem najniższą ocenę.