PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1456}

Zmierzch bogów

La caduta degli dei (Götterdämmerung)
1969
7,6 6,7 tys. ocen
7,6 10 1 6692
8,2 18 krytyków
Zmierzch bogów
powrót do forum filmu Zmierzch bogów

[spoiler] Nie do końca rozumiem wątek małej sąsiadki kochanki Martina - dziewczynka popełnia samobójstwo i z powodu tego zdarzenia Martin jest szantażowany przez Aschenbacha, co - jak sie potem okazuje - jest punktem zwrotnym akcji, bo Aschenbach budzi w nim najgorsze instynkty, które ostatecznie doprowadzą do klęski rodu.

Zastanawia mnie czy coś przeoczyłam - przecież tak naprawdę Martin bezpośrednio nie przyczynił się do śmierci dziewczynki. Właściwie zupełnie nie rozumiem czemu ona się powiesiła (w maglinie, z powodu przemocy ze strony matki czy może w wyniku molestowania...?). A może została zabita/nakłoniona do samobójstwa przez kogoś (Konstantin?), kto wiedział, że dzięki szantażowi zdobędzie panowanie nad Martinem?

W scenie, gdy kuzyn puszcza Martinowi fragmenty jego zeznania dot. samobójstwa nie znalazłam odpowiedzi (poza dodatkową informacją, że mała była żydowskim dzieckiem) więc pytam tutaj, bo może ktoś mi wyjaśni, co tak naprawdę zaszło.

asanisimasa

Nie udziele Ci konkretnej odpowiedzi, ale scena jest wyraznie inspirowana Dostojewskim, Visconti czytal Dostojewskiego, a w "Biesach" jest bardzo podobny motyw samobojczej smierci dziewczynki po akcie pedofilskim. To moja opinia, ale te dwa motywy sa bardzo podobne.
A pewnie Martin sie przyczynil do jej smierci - tutaj moja sugestia na Twoje watpliwosci - dziewczynka z patologicznego srodowiska, targana poczuciem winy, krzywdy, w malignie. I on w zeznaniach mowil, ze nic nie zrobil, choc wiedzial, co ona chce zrobic. I chyba w tych 'Biesach" bylo podobnie...
A co do szantazu - mysle, ze chyaba jego sklonnosci pedofilskie byly dla niektorych, rownie podlych ludzi z jego srodowiska, oczywiste, dla Aschenbacha np. i Konstantina. Co o tym myslisz?
Mnie tylko intryguje, czy on sam - Martin - nie byl wykorzystywany seksualnie w tej rodzinie (tez taki motyw z Dostojewskiego :-))?

ocenił(a) film na 9
Adilka1

"Biesy" czytałam jeszcze w liceum i pamiętam jak przez mgłę, a wspomnianego przez Ciebie wątku zupełnie nie kojarzę (ale że Visconti Dostojewskiego czytywał wiem, bo na podstawie jego opowiadania powstały moje ukochane "Notti Bianche" :)

Dla mnie seksualność Martina jest nieodgadniona - już w scenie otwarcia widzimy, że ma nienaturalny pociąg do małych dziewczynek (motyw z kuzynką pod stołem podczas zabawy w chowanego), potem dowiadujemy się o sąsiadce i mamy już pewność, że jest pedofilem. Ale jednak na końcu jest ta scena z matką (oczywiście można ją rozpatrywać jako akt dominacji w ogóle, triumf nad kimś, kto tłamsił i unieszczęśliwiał jego samego), ale przecież po drodze jest też (jak najbardziej dojrzała :) kochanka, którą odwiedza Martin.

Dość nieogarnialne jest dla mnie to wszystko - motywacje Martina, jego nagłe przeobrażenie z takiego trochę pariasa, który nie ma zbyt wiele do powiedzenia w rodzinie, a nawet błazna, który jest ignorowany (reakcje na jego występ na urodzinach dziadka) w osobnika, który ostatecznie zatriumfuje nad tymi, którzy byli od niego bardziej przebiegli, a jednak zostali pokonani. Ta przemiana "robi" ten film, ale jest tak nieoczywista, że muszę w sobie przemielić całość. "Zmierzch..." zrobił na mnie olbrzymie wrażenie.

Zgadzam się z Tobą, że jeśli pedofilskie skłonności Martina były znane to najłatwiej było uderzyć w niego właśnie tej strony (myślę, że wszyscy uważali go za nieszkodliwego chłoptasia - po co więc mieliby się kłopotać wyszukiwaniem bardziej wyrafinowanych haków skoro niejako na podorędziu była ta mała Żydówka?).

Czy Martin sam był wykorzystywany - w filmie nie ma odpowiedzi na to pytanie i w sumie nie pojawia się jakakolwiek sugestia (ani nawet cień sugestii :), ale ta rodzina była tak zwichrzona, że absolutnie wszystko było możliwe.

Nie jestem psychologiem, by stawiać tezy na temat możliwych czynników, ale można zaryzykować twierdzenie, że to właśnie tłamszenie przez matkę i ciągłe spychanie na boczny tor popchnęło go w kierunku takich skłonności (bo możemy to odbierać w ten sposób, że Martin "opiekuje" się dziewczynką - daje jej w prezencie konika, troszczy się o nią, bardzo emocjonalnie reaguje, kiedy słyszy, że matka ją bije - dla normalnego człowieka pedofilia jest z gruntu zła, dla samego Martina mogła być - jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi - formą troski o to dziecko).

Możliwe, że znajdę jakiś trop w którymkolwiek tekście o Viscontim, bo jestem na etapie wielkiej fascynacji tym reżyserem i możliwe, że natrafię gdzieś na coś, co lepiej naświetli sprawę. Niby uczepiłam się wątku, który dla innych pewnie nie ma większego znaczenia, ale zafrapowało mnie to bardzo.

asanisimasa

Co do jego seksualnosci - byl pedofilem jak najbardziej, co nie oznaczalo, i chyba w wielu przypadkach jest podobnie,ze nie sklonny byl do zwiazku seksualnego z kobieta. Ja mialam wrazenie, ze tym bardziej latwo mu to szlo z matka dziewczynki, bo wlasnie byla jej matka, mogl rozladowac swoje "chore" napiecie i tak niemalze za sciana, w ktorym spala ta dziewczynka.

Przemiana i triumf Martina jest tez chwilowy i jak ktos juz napisal - maska faszysty jest po prostu kolejna maska, ktora zaklada, czy to mundur, czy kabaretki. Jako niestabilna emocjonalnie jednostka tym bardziej mogla ulegac propagandzie, manipulacjom. Tez biore to za oczywstosc dla mnie, tym bardziej, ze gdy dwoch sie bije, tam trzeci skorzysta :-)

A te pedofilskie sklonnosci chyba byly przez matke znane, gdyz mowi cos takiego: "znam dokladnie jego pragnienia".

"Bialych nocy" nie widzialam, a bardzo bym chciala i jesli dowiesz sie czegos wiecej, pisz :-)

Adilka1

Jak wy oglądacie filmy? Jak mała Żydówka mogła by córką kochanki Martina nie-Żydówki??? Przecież to było jasne, że dziewczynka mieszka tam po sąsiedzku.

Borysa

Tak jak pisalam, slaba mialam kopie filmu i moze oko zmruzylam w niejednym momencie ;-P

asanisimasa

Probowalam edytowac, aby bledy poprawic i cos dopisac, ale nie wyszlo.

Wiec dopisze jeszcze tylko, ze pedofilia Martina wyraza znacznie wiecej - tesknote za dziecinstwem, dobrem, szczesciem, miloscia. Zwiazek z matka, dojrzala kobieta, jest czysto seksualny i biologiczny, napedzany przez pociag do jej coreczki i jego fantazje, ktore w tym rownie patoligicznym domu mogly sie ziscic.

Dodac chcialam, ze zwyciestwo Martina odzwierciedla tez pewna tendencje czesto pokazywana w sztuce - w odpowiednich warunkach przez chaos, walke i pewne okolicznosci triumfatorem i bohaterem okaze sie wlasnie tchorz lub blazen...

ocenił(a) film na 9
Adilka1

Ups, to chyba źle zrozumiałam wątek pochodzenia dziewczynki - byłam przekonana, że mała jest córką tej konsjerżki, która w jednej ze scen sprząta kamienicę, a nie dzieckiem kochanki Martina. Jestem akurat poza domem i nie mam płyty z filmem, ale wrócę do tych fragmentów. Niby nie jest to wyrażone explicite, ale sama sobie dopowiedziałam, że skoro matka jest służącą to i dziewczynkę zmusza do szycia, sprzątania, opieki nad bratem, etc. a kochanka Martina jest "artystką", która akurat mieszka po sąsiedzku i w ten sposób Martin zapoznał swoją ofiarę.

Zdecydowanie muszę wrócić do tych fragmentów :):)

asanisimasa

Hej, sluchaj, moze Ty masz racje, ja przyznam szczerze, nieco sie nudzilam w trakcie seansu. Tylko watek mnie Martina mnie zainteresowal.
Matka chyba, bo ona mowila mu pewnej nocy o tym, ze dziewczynka jest chora i musiala do niej lekarza wzywac... Co by te "artystke" obchodzila czyjas corka?
Ale moze i ja jestem w bledzie :-) Motyw z matka dziewczynki bylby poniekad ciekawszy :-P

ocenił(a) film na 9
Adilka1

Trudno mi rozstrzygnąć. Bo mogło być i tak, że konsjerżka była z biedoty i gdyby lekarza nie wezwała "artystka" to nawet by się nie fatygował...? Zwłaszcza, że mała miała żydowskie pochodzenie...? Ja zinterpretowałam to tak, że kobieta Martina mieszkała po sąsiedzku i ta dziewczynka niezbyt ją interesowała, a o jej zdrowiu mówi od niechcenia, nawet z lekkim rozdrażnieniem. Ale może widziałam, co chciałam widzieć, bo dzięki temu puzzle lepiej się układały :))

Film bardzo mnie wciągnął, ale mnie także wątek z dziewczynką zainteresował najbardziej. W pewnym momencie przerwałam nawet seans, bo who is who stało się nieogarnialne do tego stopnia, że musiałam przy pomocy Internetu odtworzyć koligacje rodzinno-towarzyskie von Essenbecków :):):)

asanisimasa

Chyba kazdy, kto chcial zrozumiec who is who zrobil to samo. Widzisz, mnie ta walka o wladze az tak nie interesowala, przyjelam oglnie cala sytuacje jako wlake rodzinna i czekalam na final. Ale moze byc tak, jak mowisz - calkowiecie - bo czy matka mowilaby o swojej chorej corce z taka irytacja... Ja ogladalam kiepska kopie, w dodatku film mnie nieco znudzil, wiec nie przywiazalam az takiej uwagi do tego...

Adilka1

Wiem, że post był już ponad rok dwa lata temu dodany, ale dla sprostowania: kochanka dla której mieszkanie kupił Martin to nie była matka dziewczynki, dziewczynka sprzątała u niej w mieszkaniu, dlatego zwróciła się do Martina żeby posprzątał pokój po jej wyjściu który był bardzo zagracony - bo dziewczynka była chora więc nie mogła posprzątać.

Co do Martina - był pedofilem, ale tak jak już ktoś powyżej zauważył to nie wyklucza związków z kobietami, on był dewiantem seksualnym, był w stanie wiele zrobić dla podniety: narkotyki, nawet scena zbliżenia z własną matką w momencie w którym doprowadził do jej upadku.

ocenił(a) film na 8
Adilka1

W Biesach jest identyczna. scena. Rozdział Spowiedź u Tichona. Jest to dodatkowy rozdział, który nie był publikowany zawsze z głównym grzbietem. Bywał pomijany

ocenił(a) film na 9
Renata_Zybura

Interesujące. Niestety mój Dostojewski nieco kuleje, po tym, jak przeczytałam jako dzieciak 'Zbrodnię i karę' i odchorowałam przez pół roku. Chyba trzeba by pomału wrócić.

ocenił(a) film na 8
asanisimasa

Jestem świeżo po obejrzeniu. W scenie odtwarzania Martinowi jego zeznań, Aschenbach mówi mniej więcej coś takiego: mała była żydówką, więc twój czyn to nie przestępstwo, wręcz przeciwnie. Zrozumiałam to tak, że Martin ją po prostu zgwałcił i dlatego się powiesiła.
I na pewno nie była córką kochanki Martina, bo też to tutaj rozważałyście. Była jej najbliższą sąsiadką. Kilka razy jest pokazane, jak Martin przechodzi z mieszknia do mieszkania.

ocenił(a) film na 9
milla_3

zaraz po obejrzeniu filmu interpretowałam ten wątek dokładnie tak , jak Ty, ale po głębszym zastanowieniu hipoteza z gwałtem jest trudna do obronienia - przecież by taki czyn wyszedł na jaw, musiał być przez kogoś zgłoszony (przez matkę, która ją maltretowała? chyba nie) albo odkryty podczas sekcji zwłok (kto by się tym kłopotał?), a ja odniosłam wrażenie, że w tej kamienicy dziewczynka nie bardzo kogokolwiek obchodziła - zamieszanie zrobiło się dopiero, kiedy popełniła samobójstwo, bo było ono pretekstem do powiązania Martina z "zajściem" i sterowania nim. ze względu na wszystko, co powyżej śmierć dziecka wydaje mi się sprawką Aschenbacha, bo była mu baaaardzo na rękę, choć w filmie widać, że dziecko idzie samo schodami więc niby nikt mu nie pomaga.

no nie mogę tego ogarnąć po prostu :):):)

ocenił(a) film na 8
asanisimasa

Może kiedy ją znaleźli, to odkryli, że została zgwałcona? A skoro była sąsiadką kochanki Martina, to znając jego zboczenie, powiązali fakty?
Jest jeszcze scena z początku filmu, kiedy Martin ukrywa się z kuzynką pod stołem: najpierw ją głaszcze, potem widać nestora rodu, jak zrywa się z łóżka pod wpływem przeraźliwego krzyku dziewczynki.Sugerowałoby to, że Martin zrobił kuzynce coś złego, więc mógł się posunąć do ostateczności z Żydówką.
No i ich wspólna scena przed jej samobójstwem: Martin ją całuje, potem obmacuje, cięcie.

Oczywiście, nie upieram się przy swoim :) Może za jakiś czas zacznę mieć wątpliwości

ocenił(a) film na 9
milla_3

Pamiętam ten krzyk, ale wydaje mi się, że krzyczał ktoś inny (służąca?), bo mniej więcej w tym czasie odkryto zwłoki nestora. Ale Ty jesteś świeżo po seansie więc możliwe, że ja źle to rozczytałam i coś mylę :):)

No i skąd śledczy mieli znać zboczenie Martina? Tzn. Aschenbach obracał się w kręgu rodziny, mógł wiedzieć, bo Adilka pisała, że matka Martina mówi w pewnym momencie, że zna jego pragnienia - może inni też znali?

Oglądałam film ze trzy tygodnie temu i nadal mnie to zastanawia. Napisałam tutaj, bo uznałam, że może kogoś też to zafrapowało, ale cała historia z Żydówką jest tak okrojona, że trudno jednoznacznie powiedzieć, które wyjaśnienie jest prawidłowe [sic!] - jeśli w ogóle którekolwiek jest :):)

asanisimasa

Ja nie twierdze, ze mam racje, ale dla mnie to jest piekielnie jasne, ze w rodzinie zdawano sobie sprawe z innosci Martina, w walce wykorzystuje sie wszelkie slabosci... Po prostu mloda dziewczyna popelnila samobojstwo i powiazano ten fakt z Martinem - moze nawet ktos zeznal sledczym, ze widzial go z dziewczyna w jakiejs sytuacji...

A krzyk nalezal do sluzacej, aczkowiek jest to celowy zabieg - taka pewnie byla intencja, aby bylo to niejasne, podobnie z tym gwaltem.

ocenił(a) film na 8
Adilka1

Ale z Was wścibskie łobuziaki!. Zgwałcił, wymacał, powiesił...uspokójcie się ;) Film ma chyba 43 lata! W tamtych czasach mistrzowie robili to inaczej, trzeba sobie dopowiedzieć. Ale skupiliście się strasznie na gwałceniu małej dziewczynki...ojojoj ;) A serio, to mnie zabiła scena "seksu" Martina z matką, widziałem już tyle filmów, ale takiej sceny nie. Dodatkowo zaskoczyła mnie bardzo naturalna/e scena/y aktorki nago, teraz...aktorki nie mają tak naturalnych piersi.
A tak na marginesie, w filmie nie chodziło o seks :):):)

zby3szek

Zbyszku, wyobraz sobie, ze zadna z nas podczas seansu chyba o seksie nie myslala :-)
A serio - daj spokoj, ze nie mamy czym sie podniecac :-P
To chyba najsugestywniejsza scena aktu pedofilskiego, jaka w kinie mozna zobaczyc...

ocenił(a) film na 8
Adilka1

To czym się podniecacie?? (to taki mało lotny żarcik)
Właśnie...ze świecą szukać teraz takich scen...teraz to pokażą łącznie ze zbliżeniami, nie umieją już chyba inaczej przekazać treści... Co nie zmienia faktu, że taki chyba ...Gwałt produkcji tych dziwnych ludzi znad Loary miał niesamowity przekaz właśnie przez dosłowność.

ocenił(a) film na 9
zby3szek

nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek jakoś szczególnie się czymkolwiek podniecał. założyłam wątek, bo choć "zmierzch bogów" zrobił na mnie wielkie wrażenie to akurat ten motyw z filmu najbardziej utkwił mi w pamięci i nie wiedziałam, z której strony go ugryźć.. szczerze powiedziawszy nie liczyłam, że ktokolwiek odpowie. a jednak! :)

ale zgadzam się z Tobą, zby3szku, w kwestii kobiecego ciała - wprawdzie filmy z tego okresu oglądam od niedawna, ale nawet mi, kobiecie, bardzo rzuca się w oczy, że nie ma w tych ciałach botoksu, kwasów takich czy innych, wypełniaczy, gdzie się da. fotosy z takich filmów powinno się używać na jakichś lekcjach poglądowych, sama nie wiem gdzie, żeby uzmysłowić ludzi karmionych popkulturową papką, że to jest człowiek i to jest piękno, a kobiety to nie jakieś nadmuchane transformersy. ale to już offtopic.

ocenił(a) film na 9
asanisimasa

* "uzmysłowić ludziom karmionym" (chyba mózg mi się na chwilę wyłączył, blokada synaps czy coś, a nigdzie nie widzę możliwości edycji :):)

ocenił(a) film na 8
asanisimasa

Swoją drogą ciekawi mnie jedno...43 lata temu pedofila...to coś, czego "nie było", reżyser chyba sam był homoseksualistą, więc wg. obowiązujących kryteriów tak samo "chory" jak pedofil. Nie wydaje się, żeby chciał usprawiedliwienia dla "inności". Pokazał coś, co dopiero teraz jest dla nas powszechnie wiadome. Obstawiam, że gdybym 43 lata temu oglądał ten film (niemożliwe) to nawet nie zwróciłbym uwagi na problem kuzynki i sąsiadki...cholera! wizjoner, czy my teraz doszukujemy się czegoś, czego tam nie było?
PS. Zobacz I Bój stworzył kobietę...chociaż nie, dla mnie to to pierwsza kobieta, jaką widziałem bez ubrania, stała się jakby moim "ideałem" w latach młodości, więc mogę mieć zakrzywione spojrzenie ;)
To taka uwaga na marginesie, jakie kobiety były, a nie są. (chyba niektóry powinni się urodzić znacznie wcześniej)

zby3szek

Wierz mi, ze "tamte kobiety" pewnie w wiekszosci, dzis, tez bylyby wybotoksowane etc... Czemu mialyby nie byc?
Alez oczywiscie, pedofilia byla problemem takim samym jak dzis (mowie o nowozytnosci), dzis o wiele smielej jest nawet pokazywana.

ocenił(a) film na 8
Adilka1

Nie nie nie i sto razy nie! BB nie wstrzyknęłaby sobie botoksu! Wierzę w to, bo ja nie usuwam zmarszczek :)

ocenił(a) film na 9
Adilka1

Scena mimo kontekstu... zachwycająca :) Cały Visconti. A co do samego aktu pedofilii to już w 1931 Lang nakręcił arcydzieło M-morderca o pedofilu psychopacie więc nie jest to żaden skandal czy coś w tym rodzaju. Mnie np. scena gdy Martin całuję pod stołem kuzynkę wydała się całkiem zwyczajna i dopiero gdy nastąpiły czułe sceny z małą Żydówką dostrzegłem pedofilskie skłonności Martina. Przewinąłem nawet sobie scenę wstecz bo przez słynną subtelność Viscontiego nawet wtedy nie byłem pewien czy to przesadna troska Martina czy zaburzenia seksualne :)

asanisimasa

Ależ to oczywiste... Deklarujecie, że jesteście fankami kina Viscontiego, a każdy subtelny niuans wykreowany przez reżysera by nie czynić scenariusza zbyt oczywistym i nie przeciągać akcji. roztrząsacie tak jakbyście nie umiały sobie pewnych oczywistych rzeczy "dośpiewać". "Wszystko zostaje w rodzinie", rodzina doskonale wiedziała jaki jest Martin, jego matka na początku filmu po kultowej scenie kabaretu Martina sama stwierdziła, że bardzo dobrze wie do jakich dziwactw skłonny jest jej syn - to samo wiedziała reszta starszyzny dlatego z przymrużeniem oka potraktowano ten występ, jak i odnoszono się do niego z lekką pogardą, co potem oddał z nawiązką.

asanisimasa

Wątek z małą Żydówką jest wyraźnie zaczerpnięty z "Biesów" Dostojewskiego. Tam główny bohater, Stawrogin, rozpieszczony panicz z bogatej rodziny, wynajmował pokój, w którym spotykał się ze swoimi kochankami. Tenże pokój sprzątała mała, chorowita i milcząca dziewczynka, córka bodajże właścicielki. Stawrogin oskarżył ją o kradzież scyzoryka, za co matka ją pobiła (scyzoryk potem się znalazł), a później zgwałcił, do czego przyznaje się w swojej spowiedzi księdzu Tichonowi. Dziewczynka zachorowała, a potem powiesiła się.
Też przychylałabym się do teorii, że wszyscy wiedzieli o ekscesach seksualnych Martina. Jego występ, gdy jest przebrany za Marlene Dietrich i śpiewa jej piosenkę, nie zrobił na nikim wrażenia, ani trochę nikogo nie zdziwił. Wydaje mi się nawet, że w dzieciństwie był wykorzystywany seksualnie przez matkę ( o ile pamiętam, Sophie znalazła jego rysunki z dzieciństwa, na których wbija jej nóż w brzuch, Martin mówi, że to jej się zawsze najbardziej bał i ją nienawidził z całej rodziny itd. Poza tym ta dziwna scena ich seksu...), ale może to być nadinterpretacja.
Film naprawdę świetny, poza skomplikowanymi wątkami rodzinnymi pokazuje trudną sytuację polityczną w tamtych latach. Tak na marginesie, w podobnm klimacie polecam "Cabaret", jeśli ktoś jeszcze nie widział :)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Katarzysia

A nie uważasz, że nienawidził matki racej za jej władczą osobowość, dominujący sposób bycia i to, że nad własne dziecko przedkładała swojego mężczyznę i ich wspólne intrygi?

Myślę też, że scena przedstawienia na urodzinach to taki trochę krzyk "tu jestem" - przecież wyraźnie widać, że rodzina traktuje Martina z pobłażaniem, raczej jako nieszkodliwego freaka i duże dziecko niż kogoś, z kim powinni się liczyć (i to ich, jak wiemy, ostatecznie zgubi, bo nie dostrzegli w porę, jakim zagrożeniem jest Martin, zwłaszcza w koalicji z Aschenbachem).

Film widziałam już dość dawno, nie pamiętam az tak szczegółowo tych rysunków (ale muszę przyznać, że nie zwróciłam uwagi na to, że na jednym z nich Martin trzyma nóż), jednak nie odniosłam wrażenia, że matka mogła molestować Martina. Końcowa scena seksu to według mnie raczej projekcja dominacji Martina nad matką, jego triumfu i przypieczętowanie tego, że role się odwróciły i teraz wreszcie on ma władzę nad nią.

asanisimasa

Myślę, że miał wiele powodów, żeby jej nienawidzić. Nie tylko za jej osobowość i zaniedbywanie go, ale może właśnie też za tę niezdrową relację. Tak jak to ujęłaś, w końcowej scenie role się odwróciły i Martin, jako już duży chłopiec, mógł się odwdzięczyć mamusi. Można się tego domyślać na podstawie wielu sugestii przewijających się przez cały film, ale właśnie chodzi o to, żeby pewne wątki pozostały niedopowiedziane. Wg mnie te niewyjaśnione wątki pokazują kunszt reżysera/scenarzysty :)

ocenił(a) film na 9
Katarzysia

'Biesy' pamiętam już szczątkowo, ale też pomyślałam, że samobójstwo dziewczynki wynika bezposrednio z gwałtu. Osobiście trochę wątpię, żeby dziecko mogło samo zabić się w taki sposób, chociaż moim zdaniem film właśnie tak to przedstawia. Sam wątek molestowania dziewczynki przewija się też w 'Zbrodni i karze'.
Rysunek 'Martin zabija mamę' szczególnie utkwił mi w pamięci, bo wczesniej w biografii Viscontiego przeczytałam, że ten obrazek był rzeczywiście wykonany przez dziecko na zlecenie V. ('Narysuj dziecko, które zabija jakąś panią'), reżyser dorysował tylko nóż, bo samo dziecko nie chciało. Ja nie dostrzegłam żadnej wskazówki, że Martin był molestowany w dzieciństwie, ale musiał silnie odczuwać braki emocjonalne i rosnącą niechęć do matki, skoro narysował taką scenę, taka nieświadoma groźba.

ocenił(a) film na 9
asanisimasa

Widzę, że wątki poboczne – najciekawsze. Co do głównego, to jest tak:
Rodzina to symbol państwa w tym filmie. Skoro mowa o III Rzeszy, to i rodzina musi być krańcowo zdegenerowana. Visconti pokazał to poprzez: walkę o władzę w firmie i zboczenia seksualne. Dlatego władzę w rodzinie ostatecznie zdobywa błazen najbardziej zdemoralizowany. Czy rodzina może niżej upaść: zgwałcić matkę, zmusić ją do samobójstwa, molestować siostrzenicę(?), niszczyć fizycznie innych członków rodziny itd. Degrengolada taka, jak instytucji państwa tysiącletniej (a konkretnie 13letniej) Rzeszy.
Co do wątku powieszonej Żydówki. Czy dziecko może popełnić samobójstwo, jak powyżej to jest sugerowane? Psycholog cos by mógł powiedzieć. Mnie wydaje się to bardzo wątpliwe.

ocenił(a) film na 10
asanisimasa

Mi podczas oglądania nasunęła się jeszcze jedna interpretacja - to Martin zabił dziewczynkę.
Zwróćcie uwagę jak zareagował gdy usłyszał, że coś bredzi w malignie.To, że nie rzucił się od na nią od razu, tylko pocałował, wcale nie wyklucza zabójstwa - u Martina miłość i nienawiść łączyły się w najdziwniejszych konfiguracjach. Jej reakcja, to że się odwróciła, mógł potraktować jako odrzucenie jego miłości, zdradę, możliwość wydania. Umknęła mi co prawda scena, o której ktoś wyżej wspomniał, że dziewczynka szła po schodach sama. Samobójstwo też wydaje mi się mało prawdopodobne w przypadku dziecka. Co do Dostojewskiego nie wypowiadam się, bo nie czytałem.

Jeśli chodzi o Martina i jego matkę; oprócz tego, że doprowadził do niej wykorzystując swoją władzę i nieco przemocy, nie był to z jego stron jakiś brutalny gwałt zwycięzcy, było w tym dużo namiętności czy nawet czułości. Znowu miłość i nienawiść się przenikają.