"Zmierzch..." to pierwszy film z tzw. niemieckiej trylogii. Niemcy były dla Viscontiego inspiracją, czuł silny związek z ich kulturą, wskazywał nawet na swoje rodzinne koligacje biorące początek od Longobardów. Jednak "Zmierzch..." nie miał być filmem politycznym czy historycznym - miał być opowieścią o rodzinie i jej upadku.
Von Essenbeckowie, to rodzina zatruta jadem nienawiści i walki o władzę. Każdy nosi w sobie jakąś chorobę moralną, jakąś tajemnicę... Jakby Visconti zobrazował machinę zła w ludzkich skórach.
Nie tylko można, ale trzeba zobaczyć!