Zniewolony. 12 Years a Slave

12 Years a Slave
2013
7,5 153 tys. ocen
7,5 10 1 152922
7,1 58 krytyków
Zniewolony. 12 Years a Slave
powrót do forum filmu Zniewolony. 12 Years a Slave

Django, Kamerdyner, a teraz Zniewolony... Ostatnio kino amerykańskie często podejmuje wątek niewolnictwa oraz rasizmu. Człowiek od zawsze wyzyskiwał drugiego człowieka - niewolnictwo to proceder stary jak świat, o czym najlepiej świadczy Biblia. Zmieniają się tylko formy wyzysku i ciemiężenia jednej grupy przez inną. Niewolnictwo, feudalizm, holocaust.... to pierwsze z brzegu przykłady. Dziś już jesteśmy wolni od tego wszystkiego. Czy na pewno? Moim zdaniem wciąż doświadczamy wyzysku jednych ludzi przez drugich, choć nie w tak rażącej formie jak wcześniej, ale jednak wciąż i chyba tak będzie już zawsze, bo egoizm tkwi głęboko w ludzkiej naturze.

Co do samego filmu to uważam go za bardzo dobry. Dużo emocji, świetny pod względem produkcyjnym, kapitalna muzyka Hasa Zimmer. Historia opowiedziana doskonale, bez zbędnych elementów oraz szantażu emocjonalnego. Kamerdyner nie umywa się do tego filmu, gdyż jest zupełnie wyprany z emocji - zwykła chłodna relacja z życia jednego czarnoskórego człowieka i jego perypetii rodzinnych. Niby porusza temat rasizmu, przywołuje tragiczne zdarzenia - śmierć syna itp. ale wszystko zrobione jest w sposób zupełnie beznamiętny. Natomiast Zniewolony wzbudza emocje - daje idealną dawkę. Z Solomonem można się utożsamić, podczas gdy bohater Kamerdynera, to przy nim papierowa postać.

Film posiada ciekawie wydłużone niektóre sceny, pauzy pokazujące jeden kadr, w którym pozornie niewiele się dzieje i niewiele się nie zmienia. Przykładem takiej sceny jest moment w którym główny bohater zostaje zawieszony na drzewie... wisi na nim... i wisi... dusi się... a słońce powoli przesuwa się po niebie, życie na plantacji toczy się w leniwym tempie. Prawie nikt nie zauważa tragedii człowieka... "Pani" z werandy się przygląda... potem niewzruszona odchodzi... a w tym czasie inny człowiek walczy o życie, w każdej chwili może się udusić, a żeby mu pomóc wystarczyłoby tylko odrobinę poluzować linę... ale nikt tego nie robi... dopiero jedna z niewolnic ryzykując swoje życie podbiega by dać mu trochę wody... po czym znika, a Solomon nadal wisi... do samego wieczora. Scena świetnie oddaje mękę głównego bohatera oraz obojętność białego człowieka wobec cierpienia tzw. "czarnuchów".

Film godny polecenia.