PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=632419}

Zniewolony. 12 Years a Slave

12 Years a Slave
2013
7,5 153 tys. ocen
7,5 10 1 152768
7,1 71 krytyków
Zniewolony. 12 Years a Slave
powrót do forum filmu Zniewolony. 12 Years a Slave

Czy Zniewolony zasługiwał na Oscara? Na pewno w rozważaniach na ten temat nie pomaga
poruszana w obrazie McQueena zaangażowana tematyka. Nie uciekniemy od tego tematu,
choćbyśmy bardzo chcieli. Wszelka dyskusja nad walorami/wadami tego filmu w końcu zakończy
się na mieliźnie pozafilmowych dywagacji nad polityczną poprawnością.

***

Pozostając na niwie czysto artystycznej: podobała mi się trochę taka "europejska", skromna
stylistyka tego filmu, tak inna od przeładowanych rozmachem amerykańskich produkcji.
Zniewolony rozwija się nieśpiesznie, dominują spokojne i niechętnie przerywane ujęcia,
dekorowane muzyką Zimmera (można oczywiście zżymać się nad wtórnością jego kompozycji,
ale przynajmniej tu zaoszczędził nam swych monstrualnych epik, które z filmu na film stawały się
coraz bardziej męczące dla ucha i zjadały swój własny ogon) - tu na szczęście dał radę. W filmie
nie pojawia się zbyt wiele postaci czy wątków pobocznych, nie ma tu wielkich plenerów, nagłych
zwrotów akcji - teatr telewizji w anturażu południowej farmy.

***

Sama historia mimo sprawnej realizacji, może jednak rozczarowywać. Z najbardziej szokującą
wiadomość, że główny bohater to wolny człowiek i jego trwająca 12 lat niewola jest wynikiem
porwania, przeciętny widz zapoznaje się już przed seansem. To co miało być przekąską stało się
jednak głównym daniem, bowiem tytułowe 12 lat nie wydaje się szczególnie wstrząsające na
ekranie. Z trzech właścicieli Solomona dwóch traktowało go bardzo dobrze; a okres niewoli
upływa na spławianiu drewna, zbiorze bawełny, ścinaniu trzciny i grze na skrzypcach. Przyjęta
przez Solomona taktyka nie zwracania na siebie uwagi i pokornego przyjęcia roli "chłopca"
udziela się odbiorcy i zamiast burzyć się nad niesprawiedliwością losu, całkiem beznamiętnie
ogląda się kolejne sceny z prac polowych w XIX wiecznej Ameryce. Czy przeciętny Polak pod
butem wrednego szefa ze swego dwunastoletniego stażu pracy nie wyłowiłby równie
stresujących sytuacji?

***

Jak bumerang wraca temat polityki. Że film to oczyszczenie, rozliczenie z przeszłością. Czy
pieszczący czarnoskórych polaryzujący układ dobry czarny - zły biały (mimo postaci Bassa,
abolicjonisty z Kanady) funkcjonujący od dawna w Hollywood stał się głównym powodem
zwycięstwa w wyścigu po nagrodę Akademii? Czy czarni w Stanach dalej potrzebują takiej formy
przeprosin?

Na pewno nie wszyscy - K. Richburg (Murzyn, by nie było wątpliwości) był szefem biura The
Washington Post na Afrykę w latach 1991-94. Napisał książkę "Out of America: A Black Man
Confronts" będącą zapisem jego rozważań podczas pobytu na Czarnym Lądzie. Oto co pisze:

"Różni politycznie poprawni mędrkowie twierdzą, że biała Ameryka ma wobec nas, czarnych,
dług, bo nasi przodkowie byli tu niewolnikami. Zaś Afrykę reklamują jako rodzaj murzyńskiej
Walhalli, czyli raju, do którego winni wracać potomkowie niewolników pragnący odzyskać swą
ludzką godność. Przepraszam, ale ja tam pojechałem i doświadczyłem Afryki... Błogosławię fakt,
iż moich przodków, zakutych w łańcuchy przewieziono przez ocen. Dzięki Bogu jestem
Amerykaninem".

Komentując afrykańskie rzezie międzyplemienne Richburg pisze o mieszkańcach Afryki: "To nie
są ludzie. To bydlęta". Mocne? Czy film o niewolnictwie zrealizowany z takiej perspektywy
(załóżmy, że prezentowałby podobny poziom artystyczny co Zniewolony) miałby szansę na
Oscara?

Czy akcja filmu o niewolnictwie zamiast w Stanach mogłaby toczyć się w takiej Liberii? Państwo
to w zachodniej Afryce założyli w połowie XIX w. wyzwoleni niewolnicy z Ameryki i szybko stało się
one typowym afrykańskim piekłem. Amerykanoliberczycy (niezła nazwa, nie?) czyli potomkowie
reemigrantów szybko wykorzystali zdobyte doświadczenie i z autochtonów prędko zrobili
niewolników. Czy film o czarnym niewolniku pracującym pod batem czarnego pana byłby tak
samo przyjęty jak Zniewolony?

***

Wybaczcie możliwy chaos wypowiedzi, ale pisałem to tak na szybko. Jakie jest wasze zdanie?
Film wybroni się sam sobą, czy przejdzie do historii jako element polityki historycznej USA?

ocenił(a) film na 9
Prunio

Odniosę się tylko do tego fragmentu:
"Komentując afrykańskie rzezie międzyplemienne Richburg pisze o mieszkańcach Afryki: "To nie
są ludzie. To bydlęta". Mocne? Czy film o niewolnictwie zrealizowany z takiej perspektywy
(załóżmy, że prezentowałby podobny poziom artystyczny co Zniewolony) miałby szansę na
Oscara?"

Miałby szanse co najmniej na nominacje, co pokazał przykład "Krwawego diamentu", w którym przecież dość ważnym wątkiem jest wykorzystywanie (czarnych) cywilów przez (czarnych) watażków do niewolniczej pracy przy wydobywaniu diamentów. Oprócz tego podobne wątki mieliśmy też w ostatnich latach m.in. we "Wiedźmie wojny" (nominacja za film obcojęzyczny) i - na drugim planie - we "W lepszym świecie" (nagroda za film obcojęzyczny).