Przyznam szczerze, że jak na oskarowy film, to strasznie mnie zawiódł. Spodziewałam się czegoś ciekawego, a wyszło na to, że ten film nie pokazał sobą nic nowego. Absolutnie nic. To tylko kolejna opowieść o czarnoskórym niewolniku, pokazująca dokładnie to samo, co wszystkie inne filmy już zdążyły pokazać wcześniej. Obejrzałam jakieś 2/3 i zwyczajnie poszłam spać, nie dotrwałam do końca filmu. Moim zdaniem po prostu nie było warto dalej tego ciągnąć.
Ha. Co ja mam powiedzieć. Płaczę na banalnych historiach, bakach animowanych i spotach Coca-Coli. Tu nie zruszyło mnie totalnie nic. I choć czasem gdzieś tam syknęłam przez zęby to film nie wywołał większych emocji. Taka historia! I ani jednej łzy. Nie wiem czy to wina klimatu, gry aktorskiej czy po prostu braku więzi między filmem a odbiorcą. Dla mnie słabiutko...
Dokładnie o tym samym myślałem podczas oglądania - nic nowego, to już gdzieś było. Nie oznacza to oczywiście, że film jest słaby, ale nie jest to nic nadzwyczajnego, ot solidne, staroszkolne kino.
w takim razie błagam podaj podobne tytuły, bo ja obejrzałem już w życiu setki tysięcy filmów i na taką wspaniałą historię o niewolnikach jeszcze nie trafiłem a chętnie jeszcze takie podobne zobaczę.
Nie będę się kłócił z tobą bo ocena to rzecz gustu i każdy ma prawo każdy film oceniać jak chce. Dla mnie film to takie 8-/10 jedynie czego nie mogę zrozumieć to Oskar za drugoplanową rolę żeńską, oraz Oskar za najlepszy film 2013 r.
a o co tu się kłócić, ja tylko poprosiłem założycielkę tematu o podobne filmy skoro są takich miliony jak to określiła,,,
"Zatkało kakao"? Co my w przedszkolu jesteśmy? Widzę, że z jakiegoś powodu zabolało Cię to, że skrytykowałam Twój ulubiony film. I gdzie ja napisałam, że tego typu filmów są miliony? Jedynie stwierdziłam, że już takie widziałam. Ale nie, nie podam Ci tytułów, bo ich zwyczajnie nie pamiętam. Tu się przyznaję do braku argumentów. Podobne filmy widziałam już dość dawno temu i nie były to na tyle porywające filmy, żeby zapamiętać każdy z osobna. Poza tym, zazwyczaj w ogóle nie pamiętam tytułów. Chyba, że film jest wyjątkowo dobry (albo jest wyjątkowym gniotem) albo jest dobrze reklamowany. Z tych dobrze reklamowanych pamiętam chociażby Django, który (mimo kretyńskiej "sceny Tarantino" pod koniec filmu) przedstawił temat niewolnictwa ciekawiej. Inaczej, ale też ciekawiej. A z kolei w "Zniewolonym" nie było, moim zdaniem, nic takiego, co by zapadło mi w pamięć na dłużej. Ten film powinien mnie wzruszyć i przejąć, a wywołał u mnie jedynie masę ziewania i wywracania oczami. Jedynie scena oddzielenia dzieci od matki mi się spodobała, ale to tyle z tych rewelacji. I pozwól, że tematy będę zakładać według własnych potrzeb. Jeśli mam potrzebę wyrażenia opinii na temat danego filmu, to to zwyczajnie zrobię.
witam, wreszcie doczekałem się odpowiedzi za co niezmiernie dziękuję. Użyłem takiego sformułowania nie innego bo mi czasem ręce opadają jak jakieś bachory wykrzyczą swoje zdanie a potem nawet nie odpowiedzą na pytania pod swoim tematem co wg mnie jest niezmiernie żałosne.
To nie jest mój ulubiony film, ale taki który wypływa na powierzchnię w morzu dzisiejszego gówna.
Oczywiście pamiętasz tylko django bo w ostanich 20 latach powstały tylko 2 dobre filmy o niewolnikach właśnie ten o którym rozmawiamy i django. Dlatego rozśmieszyło mnie twoje twierdzenie że widziałaś tak dużo podobnych filmów bo po prostu nie ma podobnych i dobrze o tym wiesz, ale jakoś trzeba było poprzeć swoją kłamliwą opinię na temat tego wspaniałego filmu i wymyślić bajkę że jest wiele podobnych.,
Oczywiście zakładaj tematy, rób tego jak najwięcej, ale na litość boską, jak już założysz ten swój temat to może byś raczyła odpowiedzieć jak ktoś z forumowiczów zadaje ci proste pytanie? Naprawdę, to wymaga minimum przyzwoitości i kultury.
Oczywiście, nie mam co robić, tylko kłamać w internetach na temat filmów :) To, że nie pamiętam kilku tytułów nie znaczy, że takowych filmów nie widziałam i nie mogę sobie wyrobić opinii. Nie zamierzam się przed nikim tłumaczyć ze swojego własnego zdania. To, ile razy zarzucisz mi kłamstwo nie zmieni faktu, że "Zniewolony" mi się zwyczajnie w świecie nie podoba.
A tak swoją drogą, uwierz mi, że przesiadywanie 24h/dobę na filmwebie, bo a nuż ktoś czegoś będzie ode mnie chciał, nie jest moim priorytetem życiowym i czasami lubię porobić też co innego :) Polecam.
oczywiście twoje opinia jest twoją sprawą, ale jak już rzucasz hasło że jest wiele podobnych filmów to musisz liczyć się z tym, że ktoś komu ten film się spodobał będzie chciał się dowiedzieć co to za filmy bo też je chętnie obejrzy:)
mi ten film też podobał się mniej niż django ale w tym temacie nie ma zbyt wielu super filmów więc nawet i ten należy wg mnie docenić:)
Murzyn pisał scenariusz. Murzyn rezyserował. Murzyn jest prezydentem. Usa jest od około dekady murzynskim krajem choć zaczynaja przeważać Meksykanie ( zemsta za 1848 rok ). Poprawnosc polityczna nakazuje zagłaskac murzynów i im w tyłek włazic... takie jest dzisiejsze USA.
nic wyrażam swe zdanie... Dla mnie film robiony pod murzynów do których nic nie mam dopóki nie krzyczą jak im to źle i że byli zniewoleni.... Jesteście wolni od ponad 150 lat odwalcie się zacznijcie sie uczyć i pracować a nie o zasiłek żebrać od państwa i tyle....
Film robiony pod Murzynów, bo pokazuje kolejną niechlubną kartę w historii USA? Mam wrażenie, że obecnie każdy film traktujący o nie-białych mieszkańcach USA jest strasznie krytykowany.
"Dla mnie film robiony pod murzynów do których nic nie mam dopóki nie krzyczą jak im to źle i że byli zniewoleni.... Jesteście wolni od ponad 150 lat odwalcie się zacznijcie sie uczyć i pracować a nie o zasiłek żebrać od państwa i tyle..."
Dlaczego niby Murzyni mają wstydzić się swojej historii i nie mówić głośno o tym jak to wspaniali Amerykanie zajmowali się handlem ludźmi? Piszesz, że nic do Murzynów nie masz, to skąd te teksty żeby przestali żebrać i zaczęli pracować? Widzę, że jesteś kolejnym człowiekiem zaślepionym przez stereotypowy obraz Murzyna.
Hmm, nic nowego? A w jakim innym filmie pokazano chociażby to co jest fundamentem fabuły, tj. porwanie wolnego od urodzenia człowieka, amerykańskiego obywatela, i zrobienie z niego niewolnika? Że o kilku innych rzeczach nie wspomnę. Poza tym w filmie liczy się nie tylko to CO pokazuje, ale również (przede wszystkim?) JAK pokazuje, prawda?
Zgadzam się - nic nowego. Nie mówię tego w kontekście liczby podobnych filmów, bo nie wiem, czy takowe są i ile ich jest. Nie bardzo mnie to obchodzi. Mam na myśli, że "Zniewolony" porusza temat powszechnie znany i przedstawia w sposób, który nie wnosi nic nowego do myślenia o niewolnictwie. Każdy chyba wie, że handel ludźmi istniał (i istnieje), że istniało niewolnictwo i że życie niewolników nie było usłane różami. Ten film nie pokazał mi niczego, czego bym sama wcześniej nie wiedziała. Zareagowałam na niego tak, jak na inne filmy, mające na celu jedynie szokowanie odbiorcy - ziewaniem.
W filmach o wszelkiego rodzaju społecznych patologiach twórcy często skupiają się na pokazywaniu coraz to nowych aktów przemocy, z których właściwie nic nie wynika. Odnoszę wrażenie, jakby zakładali, że odbiorca jest idiotą i trzeba mu piętnaście razy w ciągu dwóch godzin podetknąć pod nos brutalną scenę, by uświadomił sobie, że ojej, takie rzeczy się dzieją/działy! To nie są historie o ludziach, tylko o zjawiskach.
Tego rodzaju produkcje często opierają się na prawdziwych wydarzeniach i nie wiem, czy to dobrze. Nie neguję traumy przebytej przez osoby, będące pierwowzorami bohaterów, ale uważam, że to raczej materiał na film dokumentalny, nie fabularny, bo tam nie ma fabuły, tam jest tylko epatowanie brutalnością, dosłowność i wrzeszczenie do widza: "Patrz i zszokuj się!". Nie ma miejsca na niedopowiedzenie, wprowadzenie odcieni szarości, na dylematy moralne. To zepsułoby jasność przekazu. Musi być kat i niewinna ofiara, musi być jasna granica, co jest dobre, a co złe. I nawet, jeśli te historie naprawdę tak wyglądały, ja wcale nie oczekuję prawdy. Nie po filmie fabularnym. Po filmie fabularnym oczekuję wciągającej, zaskakującej historii, która w jakikolwiek sposób skłoni mnie do refleksji. Po tym filmie nie miałam się nad czym zastanawiać. Wszystko było jasne.
Może ktoś, kto żyje w złotej klatce i nosa z niej nie wystawia, naprawdę dzięki takim filmom pierwszy raz spotyka się z trudnymi tematami. Dla mnie istnienie pewnych zjawisk jest oczywiste. Nie potrzebuję, by mi ciągle powtarzano, że przemoc i ludzkie okrucieństwo były, są i będą. To żadna nowość, nic odkrywczego. Osobiście wolę bardziej subtelny i mniej oczywisty przekaz.