Nic dodać nic ująć sama czuję że przez jakiś okres będę go ,,odchorowywać''. Ani trochę nie żałuję i też się nie zawiodłam. Bardzo dobra robota McQueena.

mi też się podobał, ale chyba liczyłem na coś więcej. Pewnie to moja wina bo narobiłem sobie nadziei na arcydzieło :) najbardziej podobała mi się gra aktorska, nawet Brad, który był w filmie całe 5 minut spisał się nieźle :D

Również wróciłem z pokazu przedpremierowego (kino Atlantic w Warszawie oczywiście :)) i jestem daleki od zachwytu. 7/10 za parę dobrych scen, niezłe aktorstwo (ale nie w żadnym razie nie Oscarowe, Paul Dano i Fassbender zagrali po raz kolejny te same typy ludzi, ile można?), ładne zdjęcia i montaż, ale przez moment wahałem się, czy nie jest to zbyt wysoka ocena. Film fabularnie jest po prostu przeciętny.Pozbawiony oryginalności, powielający schematy, opowiadający o tym, co już zostało dawno powiedziane przez inne produkcje traktujące o temacie niewolnictwa. Brutalne obrazy wydają się szokować na siłę i choć bardzo się starają, w większości przypadków im się nie udaje. Nie tędy dziś droga, nie w taki sposób powinno się wstrząsać widzem. Trzeba szukać bardziej wyrafinowanych sposobów. Często stosowany jest tu niestety szantaż emocjonalny, nienawidzę, jak reżyser wymusza na widzu konkretne emocje.

Muzyka Zimmera zasługuje zaś na absolutne, bezwzględne potępienie (trzecie z kolei skopiowanie własnego tematu muzycznego "Yourney to the Line" i - co już w ogóle woła o pomstę do nieba - uczynienie go tematem przewodnim w "Zniewolonym").

Brad zapadl mi w pamiec, bo zagral bardzo dretwo w tym filmie. Dodatkowo jego rola jest od czapy/ Pojawia sie znikad, prawi moralizatorskie banaly i rozwiazuje fabule w kilka minut, jak dla mnie zbyt nachalny i "wypudrowany" bohater.

Zgadzam się w 100 %.

Ej zupełnie inaczej sądze, generalnie byłam wstrząśnieta przez cały film, bardzo się wkręciłam i z tym całym gorzkim uczuciem odebrałam Pitta jak aniołka z nieba. Serio. Pojawia się pod koniec filmu- od czapy- CUDOWNIE- to brad pitt, nagle, z dupy!! No i daje jakiś dobry omen w tej całej historii. Byłam bardzo mile zeskoczona. Produkował sobie film to i sobie zagrał

To aż kłuje w oczy: producent gra rolę, w której wychodzi na mesjasza ^^ Mam wrażenie, że on przepchnął te sceny ze sobą i jeszcze samemu ułożył te kwestie, bo jak dla mnie one nie pasują do całej konwencji filmu

magia kiiina moj drogi :)

Dłużyzna. Nie porywa, nie zachwyca, nie poraża. Ot, przeciętny. 6/10.

Nie wiem jak film, ale zwiastun bardzo rozczarowuje. Nie wiedziałem, że Zimmer zrobił muzykę do tego filmu (jakoś mi nie pasował do tego reżysera), a i tak rozpoznałem gościa od razu ;) Nie dość, że trailer nudny i nijaki, to jeszcze - nie tylko z powodu muzyki - nieznośnie patetyczny.