Chyba miał momentami wzruszać- nie wzruszał, chyba miał opowiedzieć prawdziwą historię
czarnoskórego człowieka w niewoli- prawdziwie nie było.
Połowa XIX wieku, czarnoskóry ma fajną , dobrze płatną pracę, przebywa wśród białych zachowując
się niczym oni i będąc szanowanym niczym oni. Żyje sobie spokojnie i szczęśliwie w swym pięknym
domku, ze swą piękną żoną, dookoła niewolnictwo czarnych wyrasta jak grzyby po deszczu, ale on
chodzi sobie swobodnie , zapraszają go do najlepszych restauracji, gdzie popija drogie wino i
smakuje wyśmienitych potraw- piękna bajka prawda?! A miało być na faktach, film zupełnie do mnie
nie przemawia. Oscar dla Lupity?! Ogromna przesada, wszystko od d..y strony.