Sam film w sobie jest dobry, nawet bardzo dobry dzięki temu co zrobiła według mnie 4 aktorów
(Ejiofor, Cumberbatch, Pitt, a w szczególności Fassbender). Jednak to co zrobił Hans Zimmer to
jest jakaś parodia. W filmie przewijał się głównie tylko jeden utwór (nie licząc jakichś 4 czy 5
innych, co i tak jest małą ilością). Gdyby był jeszcze jakiś niesamowity to mogło by to jeszcze
ujść, jednak powtórka z Incepcji. Nie ważne ile zapłacili Hans'owi to i tak było za dużo. Lepiej by
było dać połowę sumy jakiemuś mniej znanemu, acz chcącemu się wybić kompozytorowi, który
wykonałby na pewno lepszą robotę.
Cały czas uważam Zimmer'a za jednego z lepszych kompozytorów muzyki filmowej (jak i growej -
CoD), jednak ścieżka dźwiękowa tego filmu jest ujmą na jego honorze.
Najciekawsze jest to, że Captain Phillips ma podobny soundtrack (Safe Now), jednak nie stworzył go Zimmer, tylko Henry Jackman. Zgadnijcie kto był mentorem Henry'ego?
https://www.youtube.com/watch?v=Em9_50H5Bp8
Dokładnie! Oglądając ,,Zniewolonego" miałam wrażenie, ze zaraz gdzieś Leo wyskoczy :D
Uważam tak samo, cały soundtrack żywo zerżnięty z Incepcji. A film, spodziewałam się czegoś lepszego. Jak na oskarowy film, dla mnie był mdły i przeważały sceny zamyślenia aktora, które czasem trwały niewyobrażalnie długo. Prze co film był długi i trudny do oglądania. Historia brutalna tak samo jak całe niewolnictwo ukazuje upodlenie człowieka przez drugiego w imię wyzysku. Jednak moim zdaniem fil za długi, a jego lepszą wersją jest m.in Django
Django to raczej film innego typu. Tu mamy do czynienia z faktycznym obrazem tamtejszej rzeczywistości niewolników, a Django to przejaskrawiona fikcja osadzona w tych klimatach. Nie porównywałbym pod względem treści tych dwóch filmów. A co do muzyki to szczerze mówiąc nawet jej nie zauważyłem w filmie poza jednym, może dwoma momentami co również rzuca nieco światła na jej poziom.
Potwierdzam film całkiem ciekawy i dobrze zrobiony, natomiast muzyka poniżej jakiegokolwiek poziomu a właściwie jej totalny brak (chociaż może taki autor miał zamysł...)
A co do chwil zadumy głównego bohatera to mi się one bardzo podobały, pozwalały na chwilę zadumy i wczucie się w jego ból.