czyli ze ta panna nie mogla pozyczyc mydla od kogos albo jeszcze lepiej zaczekac az gosc do niej przyjdzie w nocy i sam poczuje ze cos tu smierdzi tylko biegala do jakiegos innego pana ryzykujac zycie?
Mydlo bylo sprawa poboczna. Po prostu tam ja lepiej traktowali i chociaz przez chwile czula sie bezpieczna
ale musiala sobie zdawac sprawe ze jak bez rozkazu sobie tam pojdzie na kilka godzin to ja moze spotkac kara
Z tego co pamiętam to chodziła do tamtego drugiego domu w niedzielę, czyli swój jedyny wolny dzień w tygodniu a jej "pan" był zazdrosny i nie mógł bez niej nawet tego jednego dnia wytrzymać.
musiałeś/aś chyba ksiazke przeczytac bo ja sie tego z filmu nie dowiedzialem ze niewolnicy mieli dzien wolny i mogli opuszczac posiadlosc bez pytania o zgode
Potwierdzam. Z kontekstu dało radę to wywnioskować, jak herbatę pili na ganku, bodajże. Chyba ten dzień miał nawet jakąś nazwę?