po obejżeniu przyszły mi na myśl relacje pracodawca - pracownik i dochodzę do wniosku że prócz
pensji przez dwieście lat mało się zmieniło. dalej jesteśmy murzynami na pańskiej łasce i musimy
się prostytuować za miskę ryżu a hipokryci pracodawcy chodząc do kosciołów udają przykładnych
chrześcijan. sutna żenująca rzeczywistość
Jak masz pomysł i kapitał, to i ty możesz zostać panem! Na początek choćby samego siebie, później możesz kogoś zatrudnić. Ale poza tym trafna obserwacja.
Może nie jest w dzisiejszych czasach jakoś kolorowo, ale trochę cię poniosło z tym porównaniem. No chyba, że szef Cię batoży w robocie lub ktoś ci dzieciaki czy żonę gdzieś sprzedał?
To masz złe skojarzenia. Twoim panem nie jest pracodawca, bo pracujesz dla siebie, a nie dla niego. Twoim panem jest podatkobiorca, czyli polityk, urzędnik, zasiłkobiorca itd. To są twoi panowie, bo na nich musisz robić. Pracodawcę możesz zmienić, a tych popaprańców musisz utrzymywać pod przymusem i nie tylko nie otrzymujesz nic w zamian ( od pracodawcy masz wypłatę ), ale wręcz szkodzą ci na każdym kroku.
Opłacasz pod przymusem popaprańców z "urzędu ochrony zieleni", a do tego tracisz prawo do wycięcia bez ich zgody drzewa na "swojej" ziemi. Jak je wytniesz bez zgody, to dają ci karę, która cię niejednokrotnie rujnuje ( nie jeden wolałby dostać batem ). Jak nie zapłacisz od razu, to przychodzi do ciebie kolejny popapraniec na twoim utrzymaniu - komornik - i zabiera, co "twoje". Jak go przepędzisz, to przyjdzie z policją, czyli kolejnymi popaprańcami, którzy są na twoim utrzymaniu. Jeśli sprawa nie jest zbyt poważna - jeśli to nie drzewo wyciąłeś, lecz zapaliłeś jedynie ognisko, to wyślą do ciebie tylko straż miejską, która wystawi ci mandat - tak czy inaczej, masz okazję zobaczyć kolejnych popaprańców, których utrzymujesz, a oni w zamian dają ci zniewolenie. To są twoi prawdziwi panowie.
Oczywiście, system podatkowy i system przywilejów niszczy przedsiębiorczość i powoduje bezrobocie. Dlatego człowiek, zamiast wybierać wśród pracodawców, którzy kuszą go ofertami, jest zmuszony robić byle co u byle kogo. I potem narzeka. Zrozumiałe, ale trzeba wyjrzeć poza to.
Zmiana tematu o 180 stopni, więc zapewne kobieta.
PS. Życie w ułudzie niesamotności jest jeszcze gorsze.