Elektryzujący temat i genialna obsada – jak można było to zepsuć? „Zniewolony” opowiada historię,
w której każda niemal postać jest niejednoznaczna, wymarzona dla aktorów z ambicjami – zdolnych
udźwignąć ciężar bardzo charakterystycznych ról. I McQueenowi się udało skompletować
odpowiednią załogę – Fassbender, Cumberbatch, czy Pitt potrafią wykreować perełki. Bohaterowie
tacy, jak Epps, czy Ford są niezmiernie ciekawi, ich wybory wymykają się prostym schematom... Ale
coś nie „zagrało”. Reżyser nie wykorzystał talentów ludzi, których zaangażował, nie udało mu się
pokazać psychologicznych i egzystencjalnych niuansów – w pamięci pozostały głównie dłużyzny i
przerażająco spłycony główny wątek opowieści. A mogliśmy dostać kino wybitne, pełne napięć,
intensywne, rozedrgane i czyste!
Myślę podobnie i zgadzam się w 100%. Mógł to być naprawdę kapitalny film.... ale choć dostał Oscara to mnie akurat nie powalił. W moim odczuciu naprawdę ... bardzo słabe 3/10
Baaardzo mi się podobał. Niektóre sceny mnie przerażały np. scena kiedy statek przybywa na brzeg i widzimy ujecie zmasakrowanych ciał niewolników.Bardzo się cieszę, że film nie okazał się tanim wyciskaczem łez jak np. Lista Szindlera czy Kolor Purpury - które były oczywiście świetne ale już oczywiście to było. Reasumując: wyciskaczom łez mówię stanowcze nie i oceniam film na solidną 8 :)
Rzeczywiście - słaby film. Dużo dłużyzn i schematów. Nie podobało mi się też to, że Brad Pitt prawie że dosłownie stanął na scenie i wygłosił przesłanie filmu, tezę. Może reżyser bał się, że zaśniemy i mało z filmu wyniesiemy? Na wszelki wypadek postanowił podsumować przemyślenia widza i włożyć je w usta Brada, na którego widok w kinie wszyscy na pewno trochę się ożywią. Poza tym ile może trwać scena biczowania lub gwałtu w filmie takim jak ten. Dobrze że w ślad za tym cały film nie trwał 12 lat. Oceniam "Zniewolonego" na 5/10 - za rewelacyjnego Fassbendera, piękne zdjęcia i krajobrazy.
Z tym Pittem masz rację w 100% - łopatologia w czystej postaci. Wszyscy zostajemy nabici w butelkę, ta jedna scena - budowa altany - czyni film jeszcze płytszym, uboższym i obnaża jego propagandowy charakter... Najgorsze, że rola została zagrana jedynie na poziomie słów i ogólnie wyszło to niezbyt naturalnie. Rozczarowanie, tym większe, że w zwiastunie filmu postać Bassa urasta niemalże do rangi roli głównej i widz ma wrażenie, że ten bohater będzie spajał jakoś całość. Cóż, ze słabego materiału i Brad Pitt nie wyczaruje czegoś zdumiewającego...