5,6 35 tys. ocen
5,6 10 1 35326
5,8 24 krytyków
Zoolander
powrót do forum filmu Zoolander

1/10

ocenił(a) film na 1

Istnieją różne religie. W Polsce dominuje katolicyzm, a teksty wyjęte z ksiąg scjentyzmu o treści - "...opisane są poprzednie życia jednego ze scjentologów, których wspomnienia odzyskał podczas sesji audytowania. Wśród nich był romans z robotem udającym piękną, rudowłosą dziewczynę, bycie przejechanym przez walec drogowy kierowany przez marsjańskiego biskupa, zmiana w międzygalaktycznego morsa, który zginął spadając z latającego talerza oraz życie jako "bardzo szczęśliwa istota, która mieszkała na planecie Nostra 23 064 000 000 lat temu"." - wprawiają w zakłopotanie i szczery śmiech nawet najbardziej tolerancyjne osoby.

"Zoolander" jest scjentologią pośród filmów. To produkcja, która powinna wprawić w zażenowanie i wzbudzić politowanie dla zamysłu autora potencjalnych odbiorców.
Oczywiście, niektórym bardzo się spodoba, scjentologia także ma wielu zwolenników, którzy święcie wierzą, że w poprzednim życiu ruchnęli robota i mieli mechadzieci. Dobra, odchodząc od ordynarnych tekstów.

"Zoolander" nie jest śmieszny, jest żenujący. Słowo groteskowy jest kilkadziesiąt razy za słabe do opisania tego obrazu. To tak jakby pisząc książkę, pisarz używałby w każdym zdaniu około 10 epitetów. Zbytnia kwiecistość psuje dzieło. Podobnie w filmie - zbyt przerysowane historie stwarzają, że utwór z filmu staje się kiczem, a z kiczu spada jeszcze pod muł.

Gra aktorska jest wręcz teatralna. Większość z występujących nie poradziła sobie z powierzonym im zdaniem dodając jeszcze więcej absurdu do całokształtu.

Scenariusz. Mam teorię spiskową, że kiedyś istniał, ale jakiś palant idąc po kubek gorącej kawy, w drodze powrotnej potknął się o próg i zalał go w połowie na każdej stronie. Zestresowany sam wymyślił tekst, który rozmazał i tak powstał jeden z najgorszych scenariuszy w historii światowej kinematografii. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest w stanie rywalizować ze scenariuszem "znakomitej" polskiej produkcji - "Gulczas, a jak myślisz".
Kostiumy - całkiem przyzwoite, chociaż trochę przesadzone nawet w swoim przesadzeniu.
Przedstawiona historia jest tak dziwna, że aż drażni.
Stereotypowość wielu scen dobija umierającego przed telewizorem widza.
Marne zakończenie i niektóre sceny, takie jak "nie uprawiałam seksu kilka lat" są jak tonowy betonowy blok wiszący nad naszą głową na urywającej się nitce.
Dokładając do tego wszystkiego chaotyczna praca kamery i sztucznie wykonane sceny walk otrzymujemy totalne dno pozostawiający zły smak, który ma się wrażenie, że nigdy nie zniknie. "Mina" Zoolandera będzie mi się śniła tygodniami powodując u mnie ranne wymioty.

Do przysmaków dla niektórych należą karaczany, psy, czy chociażby krowie oczy w karmelu. Niestety, Zoolander jest takim "przysmakiem" pośród innych filmów. Mocno żałuję, że go skosztowałem. Nie radzę dotykać go nawet kijem, bo niestrawność murowana. No, chyba, że jesteś tym "smakoszem", który uwielbia dziwactwa.

1/10

ocenił(a) film na 7
Tybii

facet nie masz poczucia humoru, nie wszystkie filmy muszą niesc przekaz, mogą być po prostu głupio-śmieszne, tak jak właśnie ten film

Tybii

no ludzie zlitujcie się...nie podoba sie to nie oglądasz a nie piszesz długachny wywód którego i tak nikt nie przeczyta.z takim przemysleniami na temat głupiego filmu idź na filozofie tam sie pewnie sprawdzisz. strach pomyslec co byś napisał na temat czegos naprawde ważnego...

jd_mb

yy, jak ma powiedzieć że się nie podoba bez oglądania?

ocenił(a) film na 8
Tybii

kochamy cię :D

Tybii

Jestes smutnym czlowiekiem. Przykre ale prawdziwe.