Sorry, ale nie dam wyższej oceny tylko ze względu na Goslinga, McGregora i pseudo-sentymentalne
zakończenie. Film jest po prostu... hmm, przekombinowany.
Wyraził swoją opinię, ale dla kogoś kto nie potrafi się nawet wypowiedzieć z kulturą to chyba za wiele by zrozumieć. Pomijając kretyński avatarek i ocenę "bo ten i tamten tam gra".
Pachomir - całkowicie się zgadzam i wystawiam identyczną ocenę, tylko ze względu na grę aktorów. Motyw może mógłby posłużyć do rozwinięcia tematu w jakimś ciekawszym kierunku, ale końcowa sytuacja bynajmniej nie uzasadnia wszystkich tych karkołomnych sekwencji, które ją poprzedzały. Wyłania się w tym wszystkim dość proste przesłanie: z chwilą śmierci wszystko rozsypuje się w jeden chaos. I można faktycznie z tego zrobić jakiś horror, jednak w tym gatunku już w ogóle nie gustuję.
PS. Wczytując się w niektóre odpowiedzi, zastanawiam się nad poziomem kultury - ale może nie warto się i nad tym zastanawiać - lepiej przejść nad tym do porządku dziennego - podobnie jak nad straconym czasem przy oglądaniu tegoż filmu.