Niesamowity, film , niesamowita wizja reżysera.
Film ma w sobie coś magicznego, nie zrozumiałego, wiele symboli i przenośni.
Rzadko spotyka się tego typu filmy , które ukazują ludzką psychikę człowieka , podczas wypadku.
Umysł w takich sytuacjach lubi płatać figle, skłonny jest do przewidywania przyszłości ,
do niezrozumianych nam sytuacji.
Podczas śmierci widzi się różne rzeczy , widzi się rzeczy ,które w rzeczywistości są inne niż nam się wydaje.
Henry leżąc i umierając tworzy taką wizje , wizje która ciągnie się przez cały film tworząc ten zagmatwany niezrozumiały obraz .
Ludzie , którzy przy nim są podczas śmierci wydają się być kimś bliskim , kimś znajomym , lecz tak naprawdę nie łączy ich nic , to jego wyobraźnia łączy ich dopiero z rzeczywistością.
Henry widzi to co się wydarzy , to co połączy Lile i Sama, widzi to poprzez obraz przeszłości wstawiając ich w role swoich bliskich.
Oczywiście to moja interpretacja, film ciężki na myślenie i na pewno za pierwszym razem nie uchwyci się wszystkiego. Polecam zdecydowanie tym którzy lubią pogłówkować.
ja bym się aż tak nie zachwycała. być może trochę to upraszczam, ale wydaje mi się, że nie ma w nic metaforycznego, zakończenie jest tylko kpiną z widza, który przez prawie półtorej godziny starał się złożyć wszystko w logiczną całość. dla mnie cały film jest tylko audiowizualnym bełkotem kogoś kto umiera i nie ma to żadnego związku z jakimikolwiek paranormalnymi umiejętnościami konających. plus za nieprzewidywalne zakończenie, nieważne jak bardzo mnie zdenerwowało, muszę jednak postawić.
Czy to że w wizji umierającego przewidziane jest że Lila i Sam będą razem , że jego wypadek , śmierć będzie czymś co połączy ich oboje.
Normalny człowiek tego nie przewidziałby, on to zobaczył w swojej przedśmiertnej wizji czyli jest to jednak zjawisko , które nie możemy nazwać codziennym:) Czy nie ma nic metaforycznego ? Jak dla mnie cały film był jedną wielką metaforą bo jak można nazwać symbole i przenośnie występujące w jego umyśle w jego wizji , film do zakończenia był jedną wielką metaforą , przecież zakończenie , które powiedziałaś było jedną wielką kpiną z widza jak dla mnie było wyjaśnieniem o co chodziło w tym filmie, tak jakby pomocą , kluczem do zagadki, zagadki która trwała przez prawie cały film.
Wiadomo jednak że zawsze pozostanie jakaś niewiadoma jakieś pytania:)
Może dlatego tak bardzo mi się ten film spodobał.
@fiszusriszu Cóż też bym mógł się podpisać pod Twoimi słowami. Przez te półtorej godziny oglądałem pokaz slajdów, przesuwających się symboli (których w tym filmie władowano sporo, co akurat mi może nie przeszkadzało), świetnych przejść z jednej sceny do drugiej - montaż to zdecydowanie największy plus tego filmu. Wszystko było tak pięknie do momentu zakończnia. Z tym audiowizualnym bełkotem to jednak tak może bym tego nie nazwał ... dla mnie to raczej popis umiejętności montażystów i reżysera (taka sztuka dla sztuki w sumie:) - przekrzywione ujęcia i sceny, które powtarzają się kilka razy - może rzeczywiście tak się dzieje gdy mózg umiera.
Przez 3/4 filmu jednak sądziłem, że inaczej się zakończy... nie tak trywialnie. Niestety też mnie rozczarowało, bo to już przecież było, ale zaskoczyło mnie, bo nie spodziewałem się, że reżyser pójdzie w tym kierunku.
Generalnie sam montaż to 7/10, fabuła może 5/10 (co do reszty się nie wypowiadam ;)
@Fireghost Tylko jedno pytanie (pytam całkiem serio) czy byłeś już w takiej sytuacji... bo mówisz, że "Podczas śmierci widzi się różne rzeczy , widzi się rzeczy ,które w rzeczywistości są inne niż nam się wydaje." Skąd wiesz czy w ogóle coś widzi się podczas śmierci ? Bo przecież ten film (jak to powiedział Bob Hoskins na końcu) to tylko wielka iluzja... zresztą nie będę się zagłębiał w tematy co jest prawdą, a co nie... co realne, a co niby nie...
Właśnie to wielka iluzja. Z wielu książek , ludzi którzy opisują swoją śmierć kliniczną, z różnych wypadków, opowiadają różne historie, można powiedzieć tak jakby mózg płatał im figle , stwarzał wielką iluzję , tylko czasami , niektórych faktów nie umieją racjonalnie wytłumaczyć.
Nie wiem jak to jest ale uważam że w każdej historii jest trochę prawdy.