Żałosna próba naśladowania Lyncha - Mistrza. Film zamotany jak ruski kłębek, strata czasu, jeden z najgorszych jakie widziałem w ciągu ostatnich lat, no i aktor, który gra Henry'ego pozostawia wiele do życzenia. To ma być aktor? Chyba zaczynał w reklamach chipsów... Beznadzieja totalna. Bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.....