Ten film to pomylka. Zapowiada sie niezle, potem wszystko sie dziwnie komplikuje i traci zupelnie reacjonalnosc, a koniec wyjasnia tyle, ze to wszystko co sie wydarzylo to tylko jakis sen, pogon mysli, uraz mozgu... Pare fajnych scen i kilka ladnych montazy niczego nie ratuje, bo tresc i przeslanie filmu jest nijakie. Zadnej glebszej idei, subtelnej i misternej opowiesci... i mimo, ze rezyser strasznie sie staral zagmatwac wszystko, to zakonczenie wcale nie zaskakuje. Czulem niedosyt po ostatnich scenach i dziwne zniesmaczenie. I niech mi nikt, nie pisze, ze film jest gleboki, bo wcale taki nie jest, a w srodku tylko upchane jakies pseudosybbole nie wiadomo po co... blizny na rekach, slepy ojciec, ktory potem odzyskuje wzrok, wsciekly pies... i mozna by tak wymieniac jeszcze troche, ale nijak sie to nie klei, no chyba, ze ktos sie chce bawic w domoroslego psychologa. Ale kino chyba nie na tym polega.
Podaj zatem, proszę przykład "głębokiego" filmu... I błagam, nie wyjeżdżaj mi z Lynch'em...
Na marginesie filmy Lyncha bardzo lubie, ale prawde mowiac wcale nie uwazam ich za specjalnie glebokie, raczej bardzo inteligentnie "zagmatwane", ale lubie te jego gre z widzem i wiem, ze Lynch "szanuje" ogladajacego. A film Stay wcale mi Lyncha nie przypomina, moze ktos staral sie, nieudolnie zreszta, nieco zastosowac, podobnie jak u Lyncha, wprowadzenie pewnych symboli, ale tutaj one zupelnie nie graja i niczego nie wyjasniaja, wrecz przeciwnie maja zaciemnic obraz, co jest zupelnie niepotrzebne.
Co do filmow glebokich, to mozna ich wymienic naprawde wiele, na goraco i bez wiekszego zastanowienia podam jednak tytuly kilku, ktore bardzo lubie i ktore zapadly mi w pamiec: Nóż w wodzie - Polanskiego, Tańcząc w ciemnosciach - Corcorana, Trzy kolory - Niebieski - Kieślowskiego... czy moj ulubiony Matrix.
Trzeba przyznac ze film byl zakrecony w niektorych momentach i balem sie ze sie skonczy jak np mechanik czy fight club ale sie tak nie stalo, autor przedstawil nowa, nieprzechodzona mysl. Wszystko co w srodku filmu bylo tak skomplikowane ze az nie do ogarniecia na koncu staje sie proste jak przyslowiowy drut. To wlasnie czyni ten film pieknym.
Patrzac na film od tylu nie masz prawa sie czepiac slepego ojca czy cudownie zyjacej matki z dziura we lbie. Mysl ludzka sama w sobie jest zagmatwana i jak dla mnie wszystko mialo logiczne wytlumaczenie.
A film ma glebszy sens chociazby przez to ze bylo wiele watkow przy ktorych glowny bochater przewiduje przyszlosc i chodz wszystko sie okazala wyimaginowane to z drugiej strony odnosi sie wrazenie jakby chlopak po czesci jednak przwidzial przyszlosc co niejako laczy fikcje z rzeczywistoscia.