Dajcie spokoj z tymi "ambitnymi interpretacjami" - wszystko jest jasne. Miala byc ambitna historia s-f, a okazalo sie, ze to jakies majaki. Zawiodlem sie,
Zwykle takie posty mnie denerwują... No ale, cholera, masz rację. Oglądam teraz i nie widzę w tym filmie nic prócz wspomnianych majaków. Mimo usilnych starań McGregora i Goslinga wyłączam telewizor i idę spać.