Bardzo oniryczny film. Muza rewelacyjna, taka jaką tygrysy lubia najbardziej i mistrzowsko poglebiajaca klimat opowiesci. Z kazda kolejna minuta ogladania rzecz coraz bardziej magnetyzujaca.
SPOILER
Przyznam, ze nie do konca wszystko zrozumialem. Ogolnie film to ciag majaczen umierajacego mlodego czlowieka. Stworzyl fikcyjna rzeczywistosc oparta na postaciach, ktore widzial wokol siebie tuz przed smiercia, bedac w stanie agonalnym. Przypisal im rozmaite fikcyjne role. Nie rozumiem jednak poszczegolnych motywow i symboliki, choc musze przyznac, ze pobudzala moja wyobraznie i pobudzala moje emocje. Ogladalo sie to z dreszczykiem przyjemnosci i satysfakcji, tak jak slucha sie z dreszczykiem przyjemnosci i satysfakcji dobrej rockowej muzyki. Sek w tym, ze dzwiekow nie trzeba rozumiec, chlonie sie je innymi zmyslami; mam dziwne wrazenie, ze tego filmu tez nie trzeba do konca rozumiec.
Rozumiem, ze psychiatra i pielegniarka stali sie glownymi postaciami ostatniej wizji umierajacego czlowieka, wszak byli ostatnimi osobami, ktore wyraznie widzial i slyszal. Rozumiem, ze mlody czlowiek wiozacy samochodem swoich rodzicow czul sie winny ich smierci, wiec w swojej wizji twierdzil, ze ich zamordowal.
Ale pewne drobiazgi byly chyba bardziej wysmakowana forma niz cos znaczaca trescia. Dla przykladu - po wykladzie, gdy lekarz szedl z mlodym czlowiekiem korytarzami uczelni, wokol bylo mnostwo "potrojnych" ludzi. Widac ich bylo na roznych poziomach. Trzy panie ze srebrna walizka, idace jedna za druga. Trzy ciemnowlose kobiety, identycznie ubrane, idace razem. Trzech blizniaczych mezczyzn w skorzanych kurtkach idacych gornym korytarzem. Mysle, ze gdybym sie uwazniej przygladal zauwazylbym wiecej podobnych symboli, ktore zapewne wypelnialy wszystkie sceny po brzegi. Sek w tym, ze ciezko mi bylo te symbole zrozumiec i ogarnac.
Pozostaje smak... film pozostawil po sobie mile ciepelko.