spodziewalem sie wiecej po tym filmie poczatkowo mnie nie zawiodł, poniewaz był nieprzewidywalny i zagmatwany jednak im daluzej go ogladalem rozczarowywal mnie a samo zakonczenie zupelnie rozczarowalo.
moim zdaniem autorzy nawet nie pozostawili tytaj nici watkow do zastanowienia sie (jak na gatunek filmu rzecz jasna) a zakonczenie nie bylo takie zeby wgniotło nas w fotel jak w wyspie tajemnic czy 6 zmysle.
ostatnio ogladalem mr.nobody i szczerze mowiac nie zrozumialem tego filmu, a tutaj wszystko bylo jasne. gosling przed smiercia widzi mcgregora i mozna powiedziec ze podczas drogi z ziemi do nieba/piekla wyobraza sobie rozne sceny wewnatrz swoich mysli. mcgregor mial zwidy czy ogolnie mowiac shizy poniewaz to nawet nie było on ... w kilku scenach bylo wiadac jakby gosling i mcgregor zamieniali sie miejscami a sam mcgregor fizycznie nawet nie brał w tym udzialu poniewaz to dzialo sie w myslach goslinga ktory przed sama smiercia rozmawial wlasnie z iwanem oraz z jego "pozniejsza partnerka na kawie" ktora tez przewijala sie we snie, odgrywala wazna role i byla dziwnie dociekliwa całego procesu terapii ryana. film moze i fajny ale gatunkowo mysle ze nie wybiega poza ocene dobra ;)