film to niezle pokazane studium umyslu mlodego "nadgorliwego" psychiatry, ktory bedac mimowolnym swiadkiem dramatycznego "odejscia" mlodego sprawcy wypadku-Henryego ( w ktorym zgineli rodzice sprawcy i narzeczona), sni nocami jego fikcyjna historie, probujac zinterpretowac ostatnie slowa ofiary (czyli prosbe o przebaczenie i oswiadczyny). Laila zas, jest po prostu pilegniarka, ktora pewnego dnia, bedac rowniez mimowolnym swiadkiem tegoz wypadku, udzielajac pomocy, poznaje mlodego doktora psychiatrii-Sama i od dnia wypadku zaczyna sie ich wspolna historia pozycia, podczas ktorego Laila jest swiadkiem paranoicznych prob Sama wyjasnienia poczucia winy jakie mial Henry i prob uratowania chlopaka przed smiercia chocby w swiecie paranoi i fikcji, a dzieki temu pozbycia sie poczucia winy za niemoznosc uratowania chlopaka w realnym swiecie.Ot co, czy moze zinterpretowalam nadgorliwie ;)? Polecam, ale bez przesady, arcydzielo to to nie jest.
Wszystko OK tylko, ze nie slyszalem czegos takiego jak "paranoiczne próby". Mozna cos probowac zrobic bedac pod wplywem paranoi, ale nie "paranoicznie probowac". Poza tym sie zgadzam :)
to cos takies, to wyrazenie przez ktore nalezy rozumiec proby, ktorych podjecie sie to paranoja, bo obiekt prob nie istnieje, na przyklad...takie urojone proby, ze niby neologizm stworzylam, powiadasz? Nie sadze. :)
Nie zgodzę się. Realny jest tylko wypadek, cała reszta to "metafizyczny sen" Henry'ego. Film pierwszorzedny.
pozdro
No moze i tak, przeciez na poczatku filmu widzimy Sama budzacego sie ze snu. Moze masz razje, ale polemizowac sie da :P Jak kto chce :) a film w dalszym ciagu pod wplywem twej interpretacji nie wydaje mi sie byc fantastycznym.Lecz "de gustibus..."
Polemizować powiadasz.. hmm.. według mnie możemy sobie jedynie poopowiadać co było w filmie fajne, a co mniej:). Ukrytego, wogóle żadnego przekazu tu nie zauważyłem, lecz wszystkich widzów (wydaje mi się) wciągnął niesamowity klimat. Klimat to główny atut filmu, FORMA. Jak w wesołym miasteczku dziewiczy rejs "straszną" łódką. Natomiast treść, moim zdaniem idealnie wyważona, tj fikcja vs fizyka;)
Na różną interpretację (od mojej oczywiście:), nie mam miejsca:)
pozdrawiam
Po obejrzeniu filmu doszedłem do wniosku, że film rozpoczyna się i kończy w tym samym miejscu - w chwili wypadku. Cała reszta to wytwór chłopaka, który przeżywa pewną coś na kształ szoku pourazowego.
Może nie jest to zbyt błyskotliwa interpretacja, ale jest chyba najprostsza.
Pozdrawiam wszystkich!
ps. mnie film się osobiście podobał, dobrze zrealizowny - to chyba największy atut. Co do fabuły, nie jest oczywiscie najistotniejsza. Zgadzam się, że w niektórych momentach starano się naśladować Lyncha w dość nieudolny sposób. Daje jednak 8/10 - warto więc obejrzeć.
Zgadzam się z oclurem i Kalafiorem, prawdziwy byl wypadek, chlopak umierając śnił (bądź śnił na jawie). Głosy które słyszał we śnie (mówił o nich podczas wizyty u Sama) to w rzeczywistości głosy ludzi którzy próbowali go ratowac i tycvh którzy się przyglądali. Często jak śnimy i ktoś rozmawia w pobliżu, głos wnika do naszego snu w trochę zmienionej postaci :) (ja tak mam).
Ty o zupie, ja o d.... hahaha....
Napisales, metafizyczny sen Henryego, a ja odpowiedzialam, ze na poczatku jest scena gdy Sam budzi sie ze snu....chyba sie musze wyspac, albo przypomniec spobie jak sie po polsku czyta i mowi. pozdrawiam
jakbym taką opinię o filmie przeczytał przed jego obejrzeniem- to do faktu tego pewnie by nie doszlo :P (: że bym nie chciał oglądać już tego filmu :). To tak jakby oglądać "Szósty zmysł" znając zakończenie :P :P :P
Apropos filmu dołączam się do teorii że wszystko było imaginacją Henry'ego. Poprostu film o śnie konającego chłopaka z poczuciem winy.
Ta, ale jak ktoś nie oglądał filmu to raczej nie czyta wszystkich wypowiedzi na forum...