Jestem świadoma, że zakochanie w oprawcy występuję w psychologii i jest wyjaśnione (mylenie wielkich emocji związanych z porwaniem z miłością), lecz jakoś, może właśnie przez tą świadomość, oglądając film nasuwały mi się takie słowa jak "absurd". Zakończenie tym bardziej mnie zirytowało. Jednak fajnie zobaczyć Banderasa jako jeszcze młodziaka. W sumie, wg mnie, warte do "odhaczenia" ;)
O, jakby z moich ust wyjęta opinia. Film irytujący, choć licznymi elementami fascynuje. To, że historia absurdalna to nic, to wręcz chyba jego największa zaleta - zaraz obok młodego Banderasa w naprawdę świetnej roli.
I też daję ocenę 5, choć również uważam, że warto obejrzeć.
5+/10
nic irytującego według mnie. to nie jest film dosłowny, posługuje sie odrobiną symbolu i przenośni.
p.s. scena miłosna jedna z najlepszych w twórczości tego reżysera.
Takie same odczucia miałem,no i te zakończenie trochę przesłodzone.Wniosek jest taki porywać kobiety a pózniej je w sobie rozkochiwać :P
Czy film był absurdalny? Cóż, jak większość filmów tego reżysera :) Co do meritum, przypominam, że głównie bohaterowie znali się już wcześniej, chodziło o "przypomnienie" sobie. Że Vittoria ulitowała się nad Antonio i poszła z nim do łóżka? A czemu by nie? Młody, 23-letni chłopak, wyglądający niczym Adonis, na dodatek dający się pobić dla niej. Tu działa dokładnie ten sam mechanizm, co u żołnierzy idących na front czy pielęgniarek opiekujących się chorym pacjentem. Ot, zrobiło się dziewczynie chłopaka żal, a że była kobietą nieskrępowaną seksualnie to poszła z nim do łóżka. W łóżku okazało się, że chłopak jest fantastycznym kochankiem. Stąd jej "zakochanie się".
Ale czy to aby na pewno zakochanie? No właśnie, nie byłabym tego tak do końca pewna. W końcówce, jej przesłodzonej jak tutaj piszecie, Antonio i Lola śpiewają radośnie piosenkę. A Wittoria-Marina? Jest w niej jakaś niepewność, niepokój... nie wiadomo jak się potoczył ich "związek" dalej.