Cały film trzymał mnie w napięciu i czekałam na jakieś zaskakujące zakończenie a tu nic… autor pozostawia pole do popisu dla naszej wyobraźni. Czy to że Susan wizualizuje sobie treść książki jako historia o niej i o jej byłym meżu, czy to że ona go zraniła, a on nazwał książkę zwierzęta nocy tak jak nazywał ją samą oraz śmierć bohatera książki i nieobecność autora na umówionym spotkaniu to znak dla nas że pisarz się zabił?
Mnie się wydaje że on zjawił na to spotkanie, ale nie po to by z nią się spotkać. Obserwował ją z daleka. Chciał się upewnić czy przyjdzie. I ten właśnie sposób dokonał zemsty na niej. Bo ona przychodząc na to spotkanie i długo czekając na niego, po prostu wzięła na siebie całą winę i odpowiedzialność za to co między nimi zaszło. To nawet widać po jej mimice w ostatnich sekundach filmu.
Ja to interpretuje tak, że w książce za pomocą takiej, a nie innej fabuły ubrał w słowa emocje, które towarzyszyly mu podczas straty swojej żony oraz córki (aborcja). Zwieńczeniem filmu jest brak pojawienia się Edwarda na kolacji, co mogło u bohaterki wywołać pustkę, dokładnie taką, jaką on sam czuł po stracie najbliższych.