"Zwierzęta nocy" jest jednym z najciekawszych filmów, jakie miałem okazję obejrzeć w tym roku i jedynym, który zmusił mmnie do takiej refleksji i rozpatrywania historii pod różnymi kątami. Postanowiłem podzielić się z wami moimi przemyśleniami i to jak ja rozumiem całą historię i jej konkluzję - jest to jedna, dłuższa myśl, która nasunęła mi się w trakcie seansu i której zakończenie tylko ją jak dla mnie uwiarygodniło.
Zacznijmy od związku Edwarda i Susan. Jak wiemy, Edward był romantyczny, wrażliwy, jednak przede wszystkim był lekkoduchem - nie kształcił się, ślepo wierzył w dobro swoich tworów, nie przyjmował krytyki. Susan na początku to uwielbiala - był w końcu ogromnym romantykiem, uważał, że twórczością utrzyma się, względnie ciężko na siebie pracował. Jednak tak, jak przewidziała jej to jej matka - z czasem znienawidziła te cechy. Edward był po prostu słaby, nie znosił krytyki, nie chciał dopracowywać swoich utworów, tylko ślepo uważał je za dobre. Susan była za to ambitna, ciężko pracowała na swój sukces i nie mogła znieść życia z osobą, która miała zupełnie odwrotne podejście do całego świata. Dlatego doszło do rozstania, które jest tutaj kluczem - było ono dla Edwarda ogromnym ciosem przez fakt dokonania aborcji na jego dziecku.
Znając wrażliwość Edwarda, wiemy, że musiał to być dla niego ogromny cios, który ciężko przeżył. Za bardzo bujał w obłokach przez cały czas i śmierć nienarodoznego dziecka była dla niego piekłem ciężkim do wytrzymania. Tego właśnie metaforą jest napisane przez niego "Nocturnal Animals" - stworzył tam na swoje podobieństwo postać Tony'ego, który również jest słaby jak niegdyś on, i przeprawił ją przez piekło - brutalne zamordowanie rodziny oraz miesiącami ciągnąca się sprawa bez gwarancji złapania sprawców. Takim piekłem dla Edwarda był ból po stracie dziecka oraz odejście Susan - na zawsze go to zmieniło, 'zabijając' w nim dawne cechy. Ostatecznie pogodził się ze stratą (śmierć oprawców), ale tym samym umarł wewnętrznie (śmierć Tony'ego). Jest to słodko-gorzkie zakończenie i tak właśnie widzi on swoją sytuację.
Od tego momentu Edward zmienił swoje życie - został nauczycielem w liceum, napisał pierwszą powieść, która jest znacznie lepsza od dawnych 'bazgrołów' (widzimy to po reakcji Susan - jest surrealistyczna i okropnie brutalna). Jego życie odwróciło się do góry nogami. Susan za to odniosła wszystko, czego chciala - nie czerpie jednak z tego przyjemności. Wystawy sztuki nużą ją, nie cieszy się życiem, mąż ją zdradza. Nastąpiła zamiana ról i teraz Susan jest osobą słabą, która nie potrafi przeciwstawić się przeciwnościom, jest cieniem dawnej siebie. Edward za to prawdopodobnie odniesie sukces. "Nocturnal Animals" jest dla Susan jawną metaforą tego, jak okropnym czynem zabiła w swoim byłym mężu wszystkie słabe cechy. Interpretuje ją jednak błędnie - uważa, ze Edward na zawsze pogodził się że śmiercią dziecka i jest taki, jak dawniej, przez co uważa, że ona również może to zrobić - dlatego zmazuje makijaż i zmienia fryzurę na podobieństwo kilunastoletniej siebie. Myśli, że może rozbudzi w sobie swój dawny zapał. Edward jednak nie zjawia się na spotkanie, gdyż z zamierzenia jest to dla Susan lekcja. Nie przychodząc, uświadamia jej, że do pewnych rzeczy nie da się po prostu powrócić, ani że pewnych momentów w życiu nie można po prostu cofnąć bądź naprawić - pozostawiają one nieuleczalne rany i tak właśnie stało się z Edwardem po tym, do czego dopuściła się jego była żona.
Zdaje sobie sprawę, że cala historia zbudowana jest z wielu symboli i moja interpretacja może być jedną z wielu, ale bardzo chciałem się nią z wami, kinomanami, podzielić. Może ktoś ma równie ciekawe spostrzeżenia albo zastrzeżenia do moich - chętnie odpowiem na pytania i podyskutuję. Tom Ford uraczył nas naprawdę interesującą historią, która mnie oczarowała - mam nadzieję że tym samym film dostanie statuetkę Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, bo dawno nie miałem do czynienia z tak wielowymiarową i niebanalną powieścią.
a moze ona wcale nie dokonala tej aborcji, tylko chciala, ale nie dala rady... ostatecznie urodzila corke, tyle ze wychowywala ja jakby ta byla corka tego nowego faceta.....
Też tak uważam. Ona mówi, że nie powinna, blabla, a jej kochanek, że wszystko będzie dobrze i on o to zadba. Myślę, że ta córka istniała faktycznie. Stąd też bandyci napadają na 3 osoby - i dla mnie oni też są po części metaforą innego mężczyzny zabierającego Edwardowi rodzinę i pokazującego mu jego słabość.
A słowa Tonego " nazwała mnie gwałcicielem więc ją zgwałciłem " ? Moim zdaniem mówią o głównym bohaterze bardzo dużo. A postać detektywa? Jego córka ? Choroba? A przede wszystkim poczucie winy. Czuję się winy rozpadowi małżeństwa, śmierci dziecka, bo nie mógł się postawić. Tak jak w książce... mówił, że mógł temu zapobiec.
"A słowa Tonego " nazwała mnie gwałcicielem więc ją zgwałciłem " ? Moim zdaniem mówią o głównym bohaterze bardzo dużo." - możesz rozwinąć, bo bardzo mnie to zainteresowało? tzn, co to mówi o głownym bohaterze?
jesli chodzi o szeryfa i jego chorobe, to co masz na mysli? akurat ja mysle, ze to po prostu fikcja literacka, by jakos sie to kleilo-ale jesli Ty widzisz cos wiecej, napisz prosze.
Tłumaczy swoje niepowodzenie w życiu (cały czas na jego narzekała i go krytykowała, że jest "słaby" więc taki się stał). Widzi potwierdzenie gdy zaczyna mu się powodzić już po rozstaniu. W tej fikcji literackiej nie przypadków. Każda postać coś symbolizuje. Detektyw też ma córkę, którą nie obchodzi jego stan, tak jak zapewne córka głównego bohatera (możliwe, że nawet nie wie o jego pochodzeniu). Ogólnie muszę obejrzeć jeszcze raz, bo film prosty nie jest :P
ja też muszę zobaczyć jeszcze raz, ale bohater nie miał córki, bo dokonała aborcji i ten szeryf może akurat jest postacią fikcyjną potrzebną do scalenia powieści, żeby co innego, ważniejszego (główni bohaterowie) miało sens. Albo jeszcze nie odkryłam ;)
Czytam Wasze przemyślenia odnośnie szeryfa i przyszła mi do głowy taka myśl (może naciągana). Szeryf to moralność, sprawiedliwość. Ale choruje poza tym stara sie ukarac winnych łamiąc tym samym prawo, którego broni. Susan, gdy dokonała aborcjo też mówiła (o ile sie nie mylę) o tym, że to wbrew jej zasadom (w duzym uproszczeniu). Może dla Susan dziecko było "przeszkodą" i żeby ją usunąć złamała swoje zasady. Choroba szeryfa uwidacznia się, gdy i on zaczyna postępować wbrew pewnym zasadom. Aborcja mogła być krokiem w stronę choroby bohaterki, czyli słabości. I wtedy jej rozmowa z córką mogła byc urojona. Czuła się zle i chciała poczuć, że ma kogoś bliskiego, ale jej córka wolała sen.
Co o tym myślicie?
Mnie zastanowiło tak wielkie zaangażowanie szeryfa aby pomóc Tonemu, nawet kiedy już wiedział że umiera. Co prawda szeryf tłumaczył to swoją ostatnią sprawą itd. Moja teoria jest taka że to on jechał radiowozem policyjnym feralnej nocy na drodze międzystanowej i zauważył Tonego z rodziną, ale się nie zatrzymał. Później z poczucia winy, bardzo starał się złapać morderców. Szeryf może symbolizować matkę Susan, która również wiedziała jak może się skończyć małżeństwo, ale nie udało jej się zapobiec temu.
no tak! też się zastanawiałam nad tak wielkim zaangażowaniem policjanta. to by wszystko wyjaśniało, dzięki.
Tak naprawdę to nie jest stwierdzone na 100%, że ona miała aborcję. Pokazane jest, że o tym myśli ale kiedy siedzą w samochodzie to można też rozumieć tę rozmowe jako jej tłumaczenie dlaczego jednak tego nie zrobi, a on mówi że ok - jakoś to będzie.
Raczej jest to stwierdzone - Susan pod kliniką mówi: "chyba już nie mogę spojrzeć na Edwarda po tym, co zrobiłam jego dziecku" na co Hutton odpowiada "nigdy się tego nie dowie"; potem Susan powtarza "co ja zrobiłam? co ja zrobiłam?" Chwilę później spostrzegają Edwarda - domyślił się że w klinice uśmiercono jego dziecko. Susan nie tylko odeszła do innego mężczyzny ale uśmierciła jego dziecko. (wszystko czas dokonany - sprawdziłem to przed chwilą)
No i jeszcze parę moich przemyśleń. ;-) W książce pojawia się córka, zastanawiałem się skąd, bo pod kliniką Edward nie mógł znać płci - jednak to córka byłaby bliższa była odbiciu Susan - piękna i silna bo sam Edward uważał się za słabego, zarówno w życiu (w ostatniej rozmowie tak dokończył wypowiedź Susan - że jest romantyczny czuły i... on dodał "słaby") jak i jako bohater książki (oskarżał się że jego słabość odebrała mu żonę i córkę). Zabijając mordercę pokonał tę słabość - ale kosztowało go to życie - to właśnie jest motyw zemsty na Susan. Związał ją swoją opowieścią, o której wiedziała jak bardzo jest osobista i za którą też w części czuła się odpowiedzialna, a kiedy była gotowa na spotkanie - nie przyszedł. Tej chwili poświęcił swoje życie. Ukarał ją. Przekazał, że to ją obwinia za swoje cierpienie - za stratę żony i córki. I za zniszczenie swojej osoby również.
A tak przy okazji:
- Susan i Edward pochodzili z Hastings i takie też nazwisko nosiła rodzina z książki,
- Susan wspomina w którejś z rozmów że Edward nigdy się nie ożenił ponownie,
- po rozstaniu i zabiciu dziecka Susan rozdzieliła się jakby na dwie postacie - ta z książki stała się symbolem jego szczęśliwej a utraconej rodziny, oraz Susan prawdziwa - sprawca jego nieszczęścia, ta która pozbawiła go rodziny - to na niej chce dokonać zemsty.
A ogólnie film świetny - jeden z najlepszych jakie oglądałem w ostatnich miesiącach.
Racja, sprawdziłam i rzeczywiście (choć nie mówi ,,co zrobiłam?", tylko ,,I regret it now"). Wydawało mi się przy pierwszym podejściu, że używała formy z could, ale jednak to pomyliłam.
Teraz tak myślę, że może uśmiercenie w książce było symboliczne - tzn., że on dla niej już umarł i dlatego nie przyszedł.
Dla uściślenia to nie słowa Tony'ego, ale ostatniego z żyjących oprawców. To on tłumaczył tym swoje zachowanie. Tony jeśli dobrze pamiętam powtarza je, bo nie może ich zrozumieć.
Ale Tony i oprawca, to według mnie właśnie główny bohater. On z każdą postacią się w jakiś sposób identyfikuje.
Hm, a te słowa odnosisz do jakichś konkretnych zachowań? Tak się zastanawiam czy ma to sens, np. kiedy Susan mówiła mu, że jest słaby stał się taki? Po rozstaniu był jednak silny.
"A słowa Tonego " nazwała mnie gwałcicielem więc ją zgwałciłem " ? Moim zdaniem mówią o głównym bohaterze bardzo dużo. "
To nie slowa Tony'ego (bo przeciez on swojej corki nie zgwałcił!), tylko tego świra z tłustymi włosami ktory był prowodyrem całej awantury. Wiec nie moga nic mowic o głównym bohaterze. A wypowiedział on je w tej szopie na krótko przed swoją śmiercią.
każda postać w historii to albo tony albo jego żonka. Przecież to fikcja, którą on wymyślił.
Pojawiły się tutaj komentarze, że Susan jest w książce odpowiednikiem trzech bandytów. Coś w tym jest. Idąc dalej tym tropem, Edward może być odpowiednikiem zarówno Tony'ego, jak i Bobby'ego. W książce pojawia się informacja, że Bobby'emu nie zostało zbyt wiele życia (rak). Być może tak samo jest w rzeczywistości z Edwardem i zbliżająca się śmierć skłoniła go do nawiązania kontaktu z Susan, nie ma nic do stracenia. Ostatnia scena może oznaczać zarówno zemstę, jak i śmierć Edwarda. Oczywiście interpretacji może być znacznie więcej.
Zwierzęta nocy - w książce chodziło o bandytów, tych silniejszych, którzy zaatakowali ich akurat nocą. Susan - "mój mąż nazywał mnie nocnym zwierzęciem" (chodziło o jej bezsenność)
jednak w książce Susan utożsamiała się też chwilami z Tonym - że była słaba, by coś uchronić. A potem miała tego żałować. Jakby miała przez tę książkę odkryć prawdę o sobie
Interpretacje się różnią, bo i troszkę inaczej jest to przedstawione tu i tam
Dokładnie tak samo zrozumiałam ten film. Jest jeszcze wątek odnośnie tego, że nie zawsze nowe ( związek-życie ) daje nam szczęście, nie zawsze warto coś skreślać zbyt szybko. Jest taka scena, kiedy Susan jest na zebraniu ze współpracownikami i w trakcie rozmowy o zwolnieniu któregoś z pracowników, bo nie spełnia oczekiwań staje w jego ( jej bodajże ) obronie. Myślę, że jest to symboliczne z jej wyborem w życiu, dokonała go zbyt szybko, zbyt pochopnie i znalazła się w pułapce... choć z drugiej strony myślę, że taki jej urok, że cokolwiek by nie zrobiła to jej życie i tak było nieszczęśliwe co zresztą zauważył Edward ( masz zawsze smutne oczy- rozmowa w restauracji ) Ogólnie film bardzo mi sie podobał :)
Też zauważyłam tę aluzję na zebraniu! :) + wg mnie wyglądało to tak, jakby przez czas trwania filmu / wraz z czytaniem książki Susan coraz intensywniej myślała o tym czy nie popełniła błędu i nie poszła w tą złą stronę i zaczynała upatrywać nadzieję w spotkaniu z Edwardem po latach
Podczas tej sceny zebrania cały czas myslalem, ze ci ludzie rozmawiają tak naprawdę o niej, Susan, ale ona tak jest pochłonięta swoimi myślami, ze w ogole ich nie słyszy. A moja druga myśl, była taka, ze wlasnie nie słyszy o czym te babki tak naprawde rozmawiają i wyobraża sobie, ze o jej zwolnieniu. I dlatego sama sie za soba wstawia bo siebie żałuje i ma nadzieje na następna szanse (tak jak na koniec, ze uda sie jej z Edwardem i czeka na niego w restauracji).
O rany, rany! Jak pięknie napisane. Widze, że fantastycznie zinterpretowałeś film. Niezwykle dobrze czytało mi się Twoją analizę, świetnie napisany tekst. Gratuluję. Moja interpretacja jest chyba dokładnie taka sama.
Chciałbym tylko dopowiedzieć, że jej były mąż w powieści "Nocturnal Animals" umieścił motyw morderstwa na żonie i córce.
Według mnie chciał tym sposobem nawiązać do tego, że on sam stracił i swoją żonę i swoje (nienarodzone) dziecko. Bo jak wiemy autorzy w swoich dziełach uciekają się czasami do takich nawiązań, do doświadczeń z życia osobistego.
Podobał mi się jeszcze motyw z brakiem przyjścia na kolację o którą Edward sam zabiegał. Strasznie mi się ten motyw spodobał.
Bo to było takie utarcie jej nosa. I pokazanie jej "jak miło" wygląda czekanie na kogoś, na coś co się nie wydarzy. To straszne uczucie.
A co myślicie o takiej interpretacji: trzy postacie "bad guys" reprezentuje całą rodzinę Susan tj. Turk (ona sama), Lou (matka Susan) i ten trzeci (ojciec Susan). W zasadzie cała trójka skrzywdziła Edwarda. I co ciekawe, Turk jako "herszt bandy" jest tym najbardziej odpowiedzialnym, Lou którego również widzimy w kilku kluczowych momentach obrazuje matkę, która mocno namawiała córkę do zerwania z Edwardem no i ostatni - ojciec, który w zasadzie się nie pojawia osobiście, ale tylko w rozmowach córki z matką. Czuć jednak, że jest również współwinny przez swój konserwatyzm etc. Podobnie ten trzeci "bed guy" pojawia się gdzieś w tle albo w relacjach z wydarzeń.
W sumie też bardzo ciekawa interpretacja i zastanawiało mnie to wcześniej, dlaczego tylko pokazywani są dwaj z trzech morderców. Coś w tym jest, że tak jak ojciec Susan jest on gdzieś w tle, choć wiemy, że jest tak samo współwinny. W każdym razie ostatnia scena filmu jest dla mnie tragiczna. Myślę, że Susan zdaje sobie sprawę z tego, że zniszczyła życie byłemu mężowi, ale co gorsze- przegrała własne życie. Mimo, że ma obecnie wszytko czego myślała, że pragnie- bogatego i silnego męża, własną, dobrze prosperującą galerię i szacunek wśród śmietanki towarzyskiej to i tak w efekcie wraca do pustego, ciemnego domu, w którym czeka na nią jedynie bezsenność. Córka jest dorosła, ma swoje sprawy, mąż ma kochanki i wygodne życie a jej pozostają wspomnienia o Edwardzie, który nigdy nie pojawi się na umówionym spotkaniu. Nie tyle utarł jej nos, co uświadomił co zrobiła ze swoim i jego życiem, co robi z niej super-tragiczną postać. A sam Edward, no cóż, czuł się właśnie zgwałcony i zamordowany gdy Susan go rzuciła. Nie mógł zrobić nic, bo odeszła do innego, "lepszego" faceta. Myślę, że to jeszcze większa porażka dla mężczyzny. I ta świadomość, że nie kochała go widocznie wystarczająco mocno, aby zwalczyć przeciwności. Tak myślę, że on musiał wiedzieć, że ona obecnie jest nieszczęśliwa i wykorzystał to, aby jej udowodnić, że to co zrobiła, było beznadziejną decyzją. Ale bądź co bądź- Edward był słaby i była to jedna z jego cech charakteru, co nie znaczy, że nie mogła jej zaakceptować, jeśli naprawdę by go kochała. I te słowa jej matki, że te cechy które teraz u niego kocha, za parę lat zaczną jej przeszkadzać. To ciekawe :D Mój mąż powiedział, że każda kobieta tak ma ;)
Ja mam dziwne odczucie, że tą scenę z telefonem do córki sobie wymyśliła, była tylko w jej wyobraźni. Ona wg mnie nie miała dzieci. Może się mylę. Ale film pozostawia duże pole do interpretacji.
nie w tej kwestii. w obsadzie córka nosi nazwisko Samantha Morrow (nazwisko Huttona)
Ciekawa interpretacja, która potwierdza, że to niesamowicie dobry, nietuzinkowy film. Pozostawia widza w zamyśleniu i trudno się od niego oderwać. Ja mam uczucie, że ten telefon do córki też był tylko w wyobraźni głównej bohaterki. Wyobraziła sobie, że gdyby córka żyła, to tak by w tej chwili zrobiła, zadzwoniłaby spytac czy wszystko w porządku. Nie wiem już sama :)
Albo po prostu miała córkę z obecnym facetem. Nad tym chyba nie warto aż tak dumać, film i tak otwiera wystarczająco wiele pól do główkowania ;)
Bardzo trafnie napisana interpretacja filmu. Zgadzam sie z Twoim punktem widzenia. Jak dla mnie film naprawdę niezły.
Niewiedzac czemu mam odczucia że ona nie dokonała aborcji i ta córka jest jego. Może taki koniec bardziej mi odpowiada kiedy zostawia widzą w zamysłem...
ja tez tak mysle. on tam stal kolo Auta i byl smutny bo wiedzial, ze ona mu nigdy tej corki nawet nie pokaze, ze bedzie ja wychowywac ten drugi facet.
To jest córka obecnego męża, nie Edwarda - w obsadzie córka i obecny mąż mają podane to samo nazwisko.
no naturalnie ze maja to samo nazwisko, skoro ten nowy maz to dziecko zaakceptowal....
Mam wrażenie, że dyskusja odpłynęła trochę jeśli chodzi o to czy Edward był bi/homo (jakie to ma znaczenie w kontekście tej historii? może i był bi, to tylko domysły - szczerze w to wątpię, nie każdy facet, który jest wrażliwy etc musi być gejem, przecież on był pisarzem), czy Tony może jednak zabił swoją rodzinę (to dlaczego tak cierpiał, po co w ogóle wracał tak gdzie domniemanie dokonał podwójnego morderstwa - brakuje w tym logiki).
Przeczytałem chyba wszystkie komentarze i nie zauważyłem wzmianki o ostatnich sekundach filmu (jeśli to przeoczyłem to biję się w pierś). Za plecami Susan widać ruch. Ruch jest powolny i skryty tak jakby zwierzę nocy czaiło się tam na nią.
@RobertSolski Odebrałem ten film bardzo podobnie do Ciebie. Dodałbym tylko, że Edward obserwował Susan i czekał aż lokal opustoszeje. Reszty możemy się tylko domyślać.
Pozdrawiam
Ja sądzę, że jej nie obserwował. Historią opisaną w książce chciał jej pokazać, że ona dla niego umarła razem z nienarodzoną córką, którą sama zabiła. A w końcówce pokazał, że on dla niej też umarł. Dlatego nie pojawił się na spotkaniu.
Świetna interpretacja, zgadzam się z nią. Zastanawia mnie jedna rzecz, kim była postać kobiety w wyobraźni Susan, którą zobaczyła w telefonie tej swojej współpracownicy? Widziała tam jej dziecko i pomyślała, że ona też by je mogła mieć? Jak myślicie?
Ok. Przeczytałem wszystkie wasze komentarze, więc i ja muszę swoją interpretację przestawić.
Ten film naprawdę nie jest łatwy w odbiorze. Mnóstwo symboli, nawiązań, metafor, a do tego rzeczywistość, która przekłada się z fikcją oraz fikcja literacka przekładająca się z rzeczywistością. I chyba tylko flashbacki są tutaj w 100% prawdziwe.
Zgadzam się z tezą, że bandyci to Susan, a Tony to Edward. To oczywistość. Ale ponadto znajduje również inne nawiązania:
1. Laura Hastings - Susan oraz Inia Hastings - dziecko zabite przez aborcję.
2. Dziecko usuniete przez aborcję to również córka, do której dzwoni Susan.
3. Bobby to nie kto inny jak Edward po przemianie.
4. Śledztwo w sprawie zabójstwa - "rewanż", który przeprowadza Edward na swojej byłej żonie.
Ad1) Rodzina Tony'ego to jego marzenia o kochanej żonie, z którą ma dziecko. Marzenia te niszczy brutalnie przemiana Susan, która pojawia się znikąd w postaci bandytów.
Ad2) Córka do której dzwoni Susan jest - moim zdaniem - wymyślona. Wszystko dzieje się w jej wyobraźni. Wskazuje na to banalny szczegół - w momencie, w którym rzekoma córka odbiera telefon, leży dokładnie w tej samej pozie i ułożeniu, co zwłoki Laury i Indii w momencie, gdy odnajduje je Tony.
Ad3) Nikt tu jeszcze na to nie wpadł, więc ja przestawię tą tezę. Bobby również jest odwzorowaniem pewnej postaci, a mianowicie Edwarda w teraźniejszości. Szeryf, symbol twardej reki oraz sprawiedliwości, gość, który twardo stąpa po ziemii to obraz mężczyzny, którego oczekiwała Susan, by stał się nim Edward. I prawdopodobnie takim gościem się staje. Jest w książce taka rozmowa głównych bohaterów, gdzie Tony pyta Bobby;ego o rodzinę. Ten mu odpowiada, że nie ma żony, ale ma córkę, która nic nie wie o jego chorobie. Widzę tutaj taką aluzję o życia Edwara - być może na wyrost. Ostatnia scena w filmie - Edward nie przychodzi na umówione spotkanie z Susan. Być może jest to symbolika tego, iż dawnego Edwarda już nie ma, a raz zepsutej realcji nie można odbudować. Ale może jest bardziej prozaiczny powód nieobecności Edwarda - nie przyszedł, ponieważ... już nie żyje. Przyznam, że taka była moja pierwsza myśl po obejrzeniu tej sceny.
Ad 4) Walka głównego bohatera z bandytami to takie metaforyczne przedstawienie relacji między Susan, a Edwardem. W momencie gdy ona "zabija" jego wewnętrznie - ten rewanżuje tym samym - niszczy ją emocjonalnie. Udowadnia jej, że warto było dać mu drugą szansę oraz uwierzyć w niego. Już sam fakt napisania (w końcu) dobrej powieści jest jednym z fundamentów tej zemsty. Scena, gdzie Susan idzie na jakieś obrady posiedzenia zarządu - wcześniej mija obraz z napisem "rewanż" (wiadomo o co chodzi), a później rozmowa na wyższym szczeblu na temat zwolnienia jednego pracownika - oczywista aluzja o burzy mózgów w głowie Susan. Mimo iż sama wcześniej chciała "zwolnić" pracownika - ostatecznie zmienia zdanie. Tym pracownikiem jest oczywiście Edward. I tu wychodzi jego kolejne zwycięstwo - nie tylko zmusił Susan do myślenia, ale i do pożałowania swojej decyzji. Ostatnia dwie sceny filmu są kluczowe. Najpierw przenosimy się jeszcze raz w świat książki - Tony zabija swojego oprawcę, ale i sam doznaje dużych obrażen - ostatecznie nie udaje mu się przezyć. Czyli Edward "zabija" mentalność Susan, ale cała walka jaką stoczył o to "zabija" też i jego. Ostatnia scena jest tylko tego potwierdzeniem. Susan (stylizując się na samą siebie sprzed dwanych lat) przychodzi na spotkanie, na którym ostatecznie nie pojawia się Edward. I to jest właśnie jego słodko-gorzki rewanż. Udowadnia jej, że mogli razem do tej chwili cieszyć się wzajemną miłością, a jej rozstanie to największy błąd w jej życiu. Ale taka cena jest takich decyzji, które cechuje nieodwracalność. Dawnego Edwarda już nie ma.
"Ale może jest bardziej prozaiczny powód nieobecności Edwarda - nie przyszedł, ponieważ... już nie żyje. Przyznam, że taka była moja pierwsza myśl po obejrzeniu tej sceny." - to jak dla mnie mało prawdopodobne, ponieważ dzień przed czy krótko przed spotkaniem jeszcze z nią e-mailował.
Odnośnie interpretacji, zastanawia mnie element jakim w powieści jest przemiana Tony'ego po brutalnych zdarzeniach. Zaczyna biegać, dba o siebie - zgolił brodę, wygląda lepiej. Nawet glina zauważa tę zmianę. Co sądzicie? Czy to tylko powierzchowna przemiana rzeczywistego Edwarda? Czy ma to pokazać, że jednak rozstanie z Susan było dla niego dobre?
+ ciekawe połączenie gliniarza z kimś z radiowozu, dobrze tłumaczyłoby to zaangażowanie w śledztwo. Ale dlaczego wtedy się nie zatrzymał? Sam się bał?