a jednak wplótł do filmu wątek na poziomie TVN-owskiej "Majki" o tym, że aborcja jest zla, a ojciec abortowanego płodu to święty pokrzywdzony. No chyba nie taki święty, skoro porównuje brutalne morderstwo do zwykłego rozstania jakich wiele. To porównanie pozostawiło we mnie niesmak, zupełny brak szacunku dla rodzin ofiar takich morderstw. Wątek aborcji nie powinien się nigdy pojawić, bo to tylko woda na młyn dla różnej maści szurów, a jeśli już to powinno być bardziej rozwinięte jak wielką "katoliczką" jest bohaterka skoro wiara nie przeszkadza jej rozwodzić się i robić aborcji.