Jakikolwiek Oscar dla Lincolna (względnie poza statuetką dla Daniela Day-Lewisa) będzie kompromitacją Akademii. Jedno z największych badziewi nominowanych w historii tej imprezy.
Zero nominacji dla zdecydowanie dwóch wybijających się filmów - Nietykalni (film z 2011, ale premiera w USA - 2012 i zalicza się do tegorocznych nominacji), czy 7 psychopatów to zresztą już kompromitacja.
Generalnie ten rok bardzo słaby filmowo - potworny zawód przy kilku filmach: szczególnie "Django", mimo wszystko - "Mistrzu" i kolejnym strasznym pseudo-inteligenckim badziewiu - "Poradnik pozytywnego życia" (że też się ludzie nabierają na ten szajs).
Faworytów zero. W poprzednim roku chociaż można było ściskać kciuki za "Artystę" (dziś na C+ leciał zresztą). W tym - kilka filmów dobrych (Życie Pi, Wróg numer jeden, Moonrise Kingdom), parę średnio-niezłych (Argo, Flight, Mistrz), ale bez żadnych rewelacji. Choć gwoli sprawiedliwości nie widziałem jeszcze Miłości Hanekego.
Jakbym miał przyznawać statuetki to z wielkim bólem dałbym tak:
Najlepszy film - Życie Pi
Najlepsza reżyseria - Ang Lee (Życie Pi)
Najlepszy aktor - Joaquin Phoenix (Mistrz)
Najlepsza aktorka - Jessica Chastain (Wróg numer jeden)
Najlepszy aktor drugoplanowy - Philip Seymour Hoffman (Mistrz)
Najlepsza aktorka drugoplanowa - Amy Adams (Mistrz)
Najlepszy scenariusz oryginalny - Moonrise Kingdom
Najlepszy scenariusz adaptowany - Życie Pi
Najlepsza piosenka - Skyfall w wykonaniu Adele