Moim zdaniem "Django" jest z tego grona najlepszy, ale czy na Oscara? Z resztą cała ta
ceremonia to jedna, wielka ściema. Amerykanie robią sobie filmy, a później się na
wzajem
nagradzają i poklepują po plecach - wzuszające. I'm fu**ing fed up with it :)
A co w tym dziwnego? To są nagrody Amerykańskiej akademii, a nie międzynarodowej. Czyje filmy mają nagradzać jeśli nie swoje?
A co w tym irytującego? Irytuje cię też, że polska akademia nagradza tylko polskie filmy, francuska francuskie, a włoska włoskie?
Mnie irytuje jedynie, że wszyscy pieją "najważniejsze nagrody filmowe", w przypadku czegoś corocznie zaliczającego jakąś mniejszą lub większą wtopę i ograniczającego się prawie wyłącznie do filmów z tylko jednego kraju.
Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że "Miłość" powinna zgarnąć wszystkie nagrody, a przynajmniej dla aktorki pierwszoplanowej.
Irytuje mnie amerykańska pompatyczność tej ceremonii i tak jak Ciebie jej "waga". Źle zinterpretowałeś mój pierwszy wpis i nieudolnie próbujesz ciągnąć temat - po co? Bezdyskusyjny jest fakt, że co amerykańskie to amerykańskie, co włoskie to włoskie - :D ! Pozdrawiam.