II epizod Gwiezdnych Wojen dostarcza odpowiedz na kilka intrygujących pytań. Poznajemy dalsze losy Anakina Skywalkera (postaći, która ma w przyszłości przywrócić równowagę mocy), jego drogę ku ciemnej stronie oraz rozterki związane z dorastaniem i zdobywaniem nowych umiejętności rycerza. Jednocześnie czekamy na III, ostatnią część sagi, w której wszystko zostanie wyjaśnione. W porównaniu z pierwszą częścią, Atak klonów jest dużo lepszy. Lucas wyciągnął właściwe wnioski z niepowodzenia Mrocznego Widma. Jak na fantastyke przystało, jest tu całe mnóstwo efektów specjalnych na najwyższym poziomie (wspaniała scena pojedynku Yodu z lordem Tyranusem - Hrabią Dooku). Scenariusz jest lepiej napisany, a i sam Obi Wan Kenobi poprawił swoją gręaktorska. Pisze to fan Star Wars, więc dużo obiektywizmu tutaj nie bedzie. Dla laików tematu, może nie podobać sie rozbudowany wątek miłosny między Padme i Anakinem. Stanowi to jednak preludium do kolejnej części. pokazuje jednocześnie jak Anakin przechodzi powoli na stronę zła, zakochując sie i łamiąc tym samym zasady kodeksu Jedi. Początek filmu (jakieś 40 minut) może być nudne i owszem trocha jest, ale potem jest kilka fajnych scen, znajomych z wcześniejszych epizodów. Na przykład pojedynki na miecze (stały fragment filmu), lot między asteroidami (Imperim kontratakuje)... Spotkałem sie z opinią, iż pojawiły sie pewne niedociągnięcia w scenariuszu. jeden z internautów zarzuca, że w filmie nie jest powiedziane kto zlecił Konerom utworzenie armii klonów, a nie prawda. Jest wyraźie powiedziane kto za tym stoi. Skłocenie republiki było tylko pretekstem do jej utworzenia. Można sie domyślać,ze zostanie ona przejęta przez senat kierowany przez imperatora. Dalej już wiemy co bedzie. Vader wykończy wszystkich Jedi (oprócz Yody i Obi Wana), a Imperator będzie panował nad całym wszechswiatem. Z niecierpliwością czekamy na kolejny, finałowy epizod. Dla pocieszenia antagonistów filmu, dodam, że popszednia trylogia była lepsza, ale ogólnie jestem na plus. pozdrawiam fanów i maniaków gwiezdnych wojen.

flisak2

miłość Jedi
Z tą miłością, to może nie tak zupełnie do końca, bo w sumie dla Jedi miłość ogólnie jest cnotą, złe jest jedynie przywiązywanie się do jakiejś osoby i płynące z tego konsekwencje. No a poza tym, niektórzy Jedi mieli swoje kobiety (np. Qui-Gon Jinn).

cboot

miłość Jedi2
W sumie masz rację, dzięki za sprostowanie i odpowiedz na moją "recenzję". Pozdrawiam, życząć szczęsliwego nowego roku 2003.