wnoszą coś do naszej wiedzy na temat filmu, jeśli nie jesteśmy księgowymi z zawodu? I czy podawanie statystyk na podstawie rynku chińskiego, rządzącego się własnymi odczuciami estetycznymi, ma sens? Te dwa pytania latają mi po głowie ostatnio, w związku z czym dzielę się wątpliwościami.