Graliśmy w "Banishers: Ghosts of New Eden". Szkocki Kratos

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Pierwsze+wra%C5%BCenia+z+%22Banishers%3A+Ghosts+of+New+Eden%22.+Szkocki+%22God+of+War%22+z+duchami-151853
Graliśmy w "Banishers: Ghosts of New Eden". Szkocki Kratos
Odnoszę wrażenie, że od jakiegoś czasu temat duchów w grach został nieco zamieciony pod dywan. Owszem, dostaliśmy odświeżoną wersję "Ghost Trick", ale w głównym nurcie gier na próżno szukać tytułów, których główny element rozgrywki byłby oparty na zjawiskach paranormalnych. Co może wyniknąć z połączenia motywów spirytualistycznych, Ameryki Północnej z XVII wieku, wyborów moralnych i rozgrywki rodem z "God Of War"? Odpowiedzią zdaje się być nadchodzące „Banishers: Ghosts of New Eden” od studia DON’T NOD, twórców takich gier jak "Life Is Strange" czy "Vampyr".



Najnowsza produkcja francuskiego studia przenosi nas do bujnie zielonych terenów Ameryki Północnej, do czasów kolonizacji. Wówczas różne europejskie mocarstwa, takie jak Anglia, Francja, Hiszpania i Holandia, zakładały osady i starały się zwiększyć swój wpływ na tych ziemiach. Do jednej z takich osad trafiają dwaj główni bohaterowie - Red mac Raith oraz jego ukochana Antea Duarte. Oboje szczycą się byciem łowcami duchów, tutaj zwanymi Pogromcami. Podczas jednej z misji Antea zostaje śmiertelnie ranna, a od tej pory towarzyszy Redowi jako zjawa, co otwiera przed parą nowe możliwości w zwalczaniu upiorów i zjaw.



Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, mamy tu do czynienia z mocną inspiracją wspomnianym we wstępie "God of War" - każda z postaci może wyprowadzać lekkie oraz silne ciosy, każde z nich ma swoją specjalną moc - w przypadku Reda jest to strzał z flinty, natomiast Antea potrafi wywołać falę uderzeniową powalającą przeciwników. Każda z postaci posiada swoje wyposażenie, które różni się od siebie - Red, jako żywy, może korzystać z uzbrojenia, natomiast jego ukochana musi polegać na amuletach wzmacniających jej astralną energię. Każdy element wyposażenia można ulepszyć, wystarczy usiąść przy ognisku, niczym w serii "Souls", aby przejrzeć zdolności, wzmocnić ekwipunek czy uzupełnić napoje lecznicze. Na szczęście, w przeciwieństwie do wspomnianej serii, takie posiedzenie nie wskrzesi wygnańców.



Wykreowany przez DON’T NOD świat jest naprawdę piękny, ale nawigacja w niektórych regionach bywa problematyczna. Po dotarciu do niewielkiej kopalni kluczyłem bez celu przez jakieś 15 minut, szukając wyjścia - jeśli liczycie na jakiekolwiek wskazówki podczas rozgrywki, możecie się rozczarować. Na szczęście, po dość długim zwiedzaniu, udało mi się znaleźć punkt, w którym musiałem oddać strzał, aby eksploracja ruszyła dalej. Mam nadzieję, że twórcy do listopada, czyli premiery pełnej wersji gry, wprowadzą jakiś system naprowadzania graczy, ponieważ nic nie frustruje tak bardzo, jak gra, która wydaje się tak oczywista, że nie wymaga żadnej wskazówki.



Półtorej godziny spędzone razem z Redem i Anteą zwieńczone były walką z bossem, który okazał się mniejszym wyzwaniem niż dotychczas napotkani przeciwnicy. Po tym starciu przyszedł czas na decyzję moralną, wpływającą na dalsze losy ukochanej - jedna z opcji zadecyduje o jej wniebowstąpieniu, natomiast druga przyczyni się do jej wskrzeszenia. Taki dylemat moralny ma głębsze znaczenie, którego dawno nie widziałem w grach wideo, i które sprawiło, że zastanawiałem się nad tą decyzją przez dłuższą chwilę. „Banishers: Ghosts of New Eden” ma swoją premierę w bardzo zatłoczonym okresie tego roku, dlatego mam nadzieję, że jej debiut nie przejdzie bez echa, ponieważ zapowiada się na wyjątkowy tytuł, który na pewno znajdzie swoich fanów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones