Planete Doc Review Dzień 4: A mury runą...

Filmweb / autor: , /
https://www.filmweb.pl/news/Planete+Doc+Review+Dzie%C5%84+4%3A+A+mury+run%C4%85...-51375
Poniedziałkowe projekcie festiwalu Planete Doc Review jak zwykle przyciągnęły do warszawskiej Kinoteki tysiące widzów zainteresowanych dobrymi filmami dokumentalnymi. Na pokazach nie zabrakło oczywiście wysłanników Filmwebu, którzy zrelacjonowali dla Was najciekawsze tytuły.

Jednocześnie przypominamy, że możecie wziąć udział w ankiecie na najlepszy film festiwalu. Wystarczy, że klikniecie TUTAJ. O wtorkowych atrakcjach przygotowanych przez organizatorów możecie przeczytać TUTAJ.

Podkręć jak Beckham

W tym roku dużą część festiwalowego programu zajmują obrazy przybliżające nam realia Iranu. Ta teokratyczna republika jawi się nam jako jądro konserwatyzmu i niesprawiedliwości, w szczególności w traktowaniu kobiet. A jednak nawet w tak niesprzyjających warunkach zakwitają marzenia nietypowe, zaskakujące, można by wręcz powiedzieć - wywrotowe. Jednym z nich jest piłka nożna w żeńskim wydaniu.

"Futbol ściśle tajny" to zapis perypetii, jakie przejść musiały dziewczyny z dwóch klubów piłkarskich, by móc spotkać się na murawie. Z jednej strony żeńska drużyna z berlińskiego Kreuzbergu, z drugiej opatulone od stóp do głów dziewczyny z irańskiej drużyny narodowej. Wydawało się, że ten mecz nigdy nie zostanie rozegrany, lecz dla chcącego nic trudnego.

Dokument Davida Assmanna i Ayata Najafiego jest obrazem dość chaotycznym, do tego ma złe tempo, nie mówiąc już o straconych punktach dramatycznych. Jednak – podobnie jak same bohaterki filmu – to, czego brakuje w technice, nadrabia pasją i zaangażowaniem. Powstały film ogląda się lekko i przyjemnie i nawet nieco natrętny morał, że piłka nożna jest czymś uniwersalnym, łączącym tak odległe kultury jak dekadenckie Niemcy i konserwatywny Iran, nie psuje wrażenia. (mp)




Perwersje analizy

Wprowadzając "Fobie i filmy" do programu Planete Doc Review, organizatorzy mocno naciągnęli definicję dokumentu. W rzeczywistości bowiem obraz Kiko Goifmana jest fabułą udającą dokument. Nic, co widzimy na ekranie, nie dzieje się naprawdę. To wszystko są aktorzy, którzy udają osoby cierpiące na fobie i konfrontują się z obiektami swoich lęków nie w celu ich przezwyciężenia, ale aby 'artysta'  mógł zrobić  idealne zdjęcia strachu.

"Fobie i filmy" kompletnie nie przypadł mi do gustu. Gdyby był prawdziwym dokumentem, uznałbym go za najbardziej perwersyjne i nieetyczne dzieło, jakie widziałem od lat. Paradoksalnie jednak, ponieważ jest to fikcja, uważam, że reżyser nie posunął się dostatecznie daleko. Kiedy zdystansujemy się do niepokojących obrazów, co nam pozostaje? Banalna historyjka szalonego artysty oblana sosem psychologii Lacana wypełniona wyświechtanymi frazesami o tym, że fobie maskują rzeczywisty lęk albo że film może być nośnikiem prawdy, nawet jeśli to, co zapisuje, jest fałszem. Goifman de facto nie mówi nic o filmie, o fobiach, o artystycznym wampiryzmie czy nieświadomych popędach cierpiących na fobię. Jest to jedynie pusta skorupa, mająca szokować swoim wyglądem. I zapewne wielu, zwłaszcza tych, którzy nie zorientują się w jej fikcyjnym charakterze, wyjdzie z kina zszokowanych. (mp)




Pod znakiem demonstracji

Jest chyba w niemieckiej historii jakiś przedziwny związek między jesienną aurą a wydarzeniami politycznymi. Co więcej, pewne podobieństwa można dostrzec również w kontekście kina dokumentalnego. Przyglądając się tytułowi "Lipsk jesienią", mam skojarzenie niemal natychmiastowe: oczywiście, ten tytuł kojarzy się z filmem "Niemcy jesienią" z roku 1978. Wtedy chodziło o wydarzenia burzliwej terrorystycznej jesieni końca lat 70., a film, który współtworzyło kilkunastu reżyserów, był rodzajem wizualnego komentarza do rzeczywistości, reakcją na wydarzenia.

Tym razem również mamy do czynienia właściwie z ‘filmem kolektywnym’, lecz jest on bardzo oszczędny w formie, reportażowy, koncentruje się  na sytuacji w NRD i gorącym czasie masowych demonstracji w Lipsku w październiku 1989. Jest to nie tyle pewna całość, przemyślana od początku forma, lecz wybór z kilkunastu godzin materiału filmowego, nakręconego przez dokumentalistów ze wschodnioniemieckiej państwowej wytwórni filmowej DEFA. 

Ascetyczna, czarno-biała forma i prosta struktura filmu, sprowadzająca się do rejestracji wypowiedzi demonstrantów, robotników, funkcjonariuszy policji, władz miasta, a nawet śmieciarzy, których praca polegała na sprzątnięciu z ulic transparentów i plakatów porozrzucanych przez demonstrujących, ułatwia skupienie się na wypowiedziach bohaterów. A są one zadziwiające, zważywszy, że mamy do czynienia z materiałem kręconym przez, bądź co bądź, państwowe media.

Najbardziej w pamięć zapadają jednak nie wypowiedzi demonstrantów, pełne determinacji i wiary w działanie, lecz wypowiedzi władz, chłodne, analityczne, oraz młodych funkcjonariuszy policji, pełnych obaw i wątpliwości co do swej roli jako stróżów – za moment już – starego porządku. (mb)


Z pamiętnika nauczyciela

Jest w tym filmie ("Solidarność. Jak zerwaliśmy żelazną kurtynę") coś takiego, co irytuje. Oczywiście, film zrealizowany jest sprawnie, zawiera różnorodny materiał filmowy ukazujący powstanie i zwycięstwo Solidarności, przemiany w Polsce na tle obejmującym nie tylko Polskę. Jednak, coś jest nie tak. Jest w tym filmie coś dydaktycznego, oświatowego, co nie pozwala na zaangażowanie, wyzwala dystans, podejrzliwość, nieufność wobec przekazu, co może brać się z przyjętej przez realizatorów formy.

Film jest mianowicie rodzajem rozbudowanego kalendarium historycznego, od Konferencji w Jałcie po rok 1999, czyli wstąpienie Polski do struktur NATO. Pomiędzy tymi historycznymi momentami film przywołuje mnóstwo wydarzeń: igrzyska w Moskwie, strajki, Nobel dla Miłosza i Wałęsy, pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny, stan wojenny, Okrągły Stół, walki w Rumunii, pucz w Moskwie, i tak dalej.

Nie można oprzeć się wrażeniu, że film jest po prostu rodzajem historycznego bryku filmowego, powstałego może z jakiejś rocznicowej okazji. Poprzez ukazanie szerokiego kontekstu, zgromadzenie istotnych faktów, archiwalnych zdjęć film broni się przed zepchnięciem do szuflady z napisem ‘telewizja edukacyjna’, jednak nie oferuje zbyt wiele tym, którzy interesują się najnowszą historią. (mb)


Wszystkie informacje na temat festiwalu znajdziecie na filmwebowej stronie imprezy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones