Wczoraj unt dziś obejrzałem sobie 5 jego filmów: FANDO I LIS, KRET, ŚWIĘTA GÓRA, ŚWIĘTA KREW (tenże najlepszy chiba) oraz ZŁODZIEJ TĘCZY.
Z tego, co widziałem, pewne wnioski można wyciągnąć. Owóż? nie zgadzam się z fanami tego pana, że to jakiś wielki czy największy reżyser filmowy. To jest tak, że jego obrońcy oglądają film, gdzie krew się leje, trup gęsto pada, cuda na kiju, a na końcu jest jakiś łysy mnich i koniec filmu? i później piszą, że cywilizacja to taka i owaka, że wielki wizjoner kina, że wszystkie drogi, religie i systemy są złe, tylko ZEN jest dobry, bo łysy mędrzec nikogo nie morduje, tylko siedzi i medytuje. Owszem, jest pełno symboli i nawiązań, można sobie dochodzić z czym co się je. Ale to tylko zabawa. Po zabawie okazuje się, że nie ma nic. Nie mogę jarać się pomysłami. Mało to pomysłowych reżyserów? Barokowość Dereka Jarmana potrafi na głowę bić takiego AJ! Gdzież to wizjonerstwo, o którym piszą Internauci i mówią mi niektórzy studenciczy magistrzy filmoznawstwa? Może i J. miał wizje, ale na ekran na pewno nie umiał tego przenieść. Wygląda mi to wszystko na robotę amatora, który nie zna się na rzeczy, na sztuce filmowej. Symbole i nawiązania miały być czymś poważnym, a są denne i kiczowate. Przeca wiadomo, że film symboli nie trawi, a w nadmiarze są nie do przyjęcia. J. popisuje się ciekawymi rozwiązaniami, niczym poeta piszący ładne wiersze, ale totalnie głupie. Tak jest: filmy Jodorowsky?ego są głupie. Jeśli kto o nich pisze czy mówi, niczego poza banałami i wyświechtanymi frazesami nie jest w stanie wydukać. A jak się powie takiemu, że to nic nie znaczy, to albo mi powie/napisze, że się nie znam, albo że brak pokory, albo powie/napisze, że są to filmy tak oryginalne, że aż trudne do przeskoczenia nawet niektórym znawcom X muzy. Dupa! Jego surrealizm, tak uwielbiany przez niektórych, to także jego słaby punkt. Może w ŚWIĘTEJ KRWI, było lepiej, ale we wcześniejszych filmach to porażka. Od samego początku do samego końca epatowanie dziwnościami. Co to kurde ma być? Gdzie jakaś subtelność? Przypomnijmy sobie OTIKA Svankmajera. Jak tam rośnie napięcie! Korzeń ożywa dopiero po pół godziny gdzieś. To samo u Bunuela! W takim filmie z 1962 roku ANIOŁ ZAGŁADY ręka chodzi sobie po podłodze. Ale to dopiero w połowie filmu gdzieś! Najpierw jest normalnie, dopiero po pewnym czasie ludzie nie mogą wyjść z chałupy i nikt nie jest na tyle normalny, by otworzyć drzwi i wyjść. Tak jak we śnie! Jest coś dziwnego, ale my się temu nie dziwimy. U Davida Lyncha (którego jakiś Internauta opluł porównując go do Jodorowskiego, że niby ten drugi o 10 pięter lepszy) w filmie LOST HIGHWAY jest normalnie, dziwy są dopiero później. U Jodorowskiego zasada jest taka, że nim dziwniej, tym fajniej. Im tego więcej ? tym będzie bardziej kool. A to nie o to chodzi. W ten sposób ja ? widz ? nigdy nie odnajdę własnego świata w takich filmach. Nie wzruszę się, nie przestraszę. Myślę o tych filmach, czytam i nie daję się na nie nabierać. Są puste.
A, no i trzeba mieć w pamięci kontexty powstawania tych filmów. Że to Ameryka Łacińska, czy tam Mexyk. Że to było odmienne od tego, co prezentowali inni. Jakie konsekwencje polityczne to to niosło, jakie kulturowe. O tym z chęcią bym poczytał, ale w polskim Internecie nie znalazłem. Tak czy siak moje narzekania wynikają z mojego patrzenia na filmy DZISIAJ, a nie 4 dekady temu.
Przepraszam za haotyczność wypowiedzi, ale piszę to nie dla filmwebu.pl. Ino tu wkleję to to, trochę dla kontrastu, bo ochy i achy już są, a brak solidniejszych polskich narzekań :) ja w ogóle nie jestem fanem nahalnego surrealizmu, Davida Lyncha nie lubiem (ino DZIKOŚĆ SERCA lubiem), ale od filmów surrealistycznych wymagam jakichś, motyla noga, zasad. Chociażby takiej, że to ma jednak mieć logikę snu. A tu wiadro pomyj na widza wylewa się ot tak, a kto ich nie zje, ten trąba. Ja się w takiej piaskownicy nie bawię!
a co rozumiesz przez ''nahalny''?
Bo domyslam ze chodzi ci o to epatowanie dziwnoscia itd.
To co dla ciebie moze byc wada moze byz zaleta dla kogos innego... umiesz tak patrzc na film?
Twoje pitolenie przypomina mi filmwebowy temat dotyczący ''Stalkera'' zatytułowany ''Pseudofilozoficzne gadki jakiś żuli w postkomunistyczno-industrialne j oprawie a'la PGR''.
Latający Psie, z Tobą zakończyłem polemikę, bo masz tendencję do obrażania ludzi, a ja chamstwa nie zniesę. Poza tym nie chce mi się rozmawiać z kimś, kto moje pytania zbywa milczeniem. Nie odpowiem na Twoje ostatnie pytanie i zobacz teraz, jak to miło nie dostać odpowiedzi. Dobra, pa, pa.
odpowiedzialem na nie w swoim drugim poscie po którym powiedziales sajonara bo cie prawda w oczy kole:].
Tyle na ten temat...
papa
Hej a pamiętasz motyw z Świętej krwi? Dokładnie początek jak leci orzeł i stroszy pióra. To jest najpiękniejsza scena. Zawsze mnie ciarki przechodzą jak widzę i słyszę tą muzykę. To jest polot. Dodaje energii i radości. Rzadkość w jakim kolwiek filmie. Aż chce się być takim jak ten ptak. Ten pan, który nagannie się odnosi o twórczości pana J. faktycznie jej nie rozumie.
Z szacunkiem , pomimo wszystko, bo chciałem szcunek po mimotego ,że jestesmy nie tego samego zdania, zasygnalizowac.
W polskim internecie sa analizy jego filmów, a poprzednichpostach - chciałem tylko zasygnalizowac ponadrozumwe asymilowanie filmu. Co z tego ,że zrozumiem cos , jako np; protet przeciwko korupcji np;. - Co mi to da - będize to jeszcze jeden protest przeciwoko korupcji oprawiony w filmowa ramkę. Mój odbiór sztuki jest juz inny. Staram się widziec więcej ,niz ona pokazuje, bardziej się z nia zjednoczyć na jej poziomie -
poziomie jej bytowania - na jej wnętrzu. TO ,że nawet rerzyser pokazuje jakas rzeczywistośc - to na prade dla mnie nie ważne. Ja obserwuje duszą( a nie tylko oczami) i pewnie nawet inaczej odbiorę od większości populacji "np:" KLAN" - choć raczej nie chce musieć. I po co m krytycy - któzy znowu bedą mierzyć i ważyć to, jak on pokazał korupcję 4 dekady wcześniej. przecie to marnośc nad marnościami. JA chcę widzieć więcej niz historię opowiedziana, dlatego surrealizm jest dla mnie najodpowiedniejzy, a tym bardziej pomieszany z symbolizmem - dlatego,że nie narzuca mi kolejnych łańcuchow interpretacyjnych w jedyny poprawny sposób. nie lubię gier, testówi zabaw - ( Taniec na lodzie). BO to najniższa ludzka forma intelektualnej aktywności. CHODZI O TO COŚ
A teraz prosze analizy jego filmów:
Kultowy film Jodorowskiego o grzechu, korupcji i oświeceniu doznanym na pustyni. Trudny do zaklasyfikowania z powodu swojej gęstej symboliki, perwersji, okrucieństwa oraz obrazowego odmalowania korupcji, degradacji i deformacji. Ten alegoryczny western był ulubionym filmem Johna Lennona. Wspólnie z Yoko Ono przedstawili Kreta światu, tworząc tym samym fenomen Midnight Movies – film jako pierwszy przez prawie rok był wyświetlany w Nowym Jorku na nocnych seansach, gdyż surrealistyczna fantazja Jodorowskiego zawierała sceny, których mainstreamowa publiczność nie była w stanie znieść. Nawet obecnie na niektóre z nich (tortury, kastracja, poniżenie seksualne, gwałt, bezmyślne morderstwo) patrzy się z trudem. W Meksyku, gdzie skandal po projekcji Fando i Lis nadal był żywy, odmówiono wysłania Kreta na festiwal w Cannes.
Niektórzy recenzenci prasy alternatywnej obwołali Kreta jednym z najwybitniejszych filmów w historii kina; ci z mainstreamu zarzucali dziełu przesadną przemoc i pretensjonalność;pisali, że to niedorzeczny zlepek surrealistycznych obrazów, nie mający nic do powiedzenia, którego jedynym celem jest eksploatowanie kontrkultury. Pomimo tej miażdżącej krytyki, Kreta obejrzały tłumy i od tamtego czasu film ma status kultowego. Odczytywany był przez wielu jako rezultat narkotycznych wizji; zgodnie z pogłoskami sami widzowie niejednokrotnie znajdowali się pod wpływem substancji odurzających.
Film opowiada historię El Topo (Kreta, w tej roli sam Jodorowski), bezimiennego włóczęgi i rewolwerowca. Mężczyzna wędruje przez pustynię wraz ze swoim synkiem, docierając w końcu do wsi, której mieszkańcy zostali wymordowani. W ramach zemsty pokonuje okrutnych i perwersyjnych bandytów terroryzujących okolicę. Ratuje z ich rąk kobietę, z którą wyrusza na misję pokonania czterech mistrzów rewolweru. By zasłużyć na jej miłość przechodzi pomyślnie serię prób, zwyciężając wszystkich, jednakże ukochana zostawia go, śmiertelnie rannego, i odjeżdża z inną kobietą. Kret zostaje z niczym, wszystko o co walczył - ulotniło się. Znaleziony na pustyni przez klan kalek i karłów po wielu latach w śpiączce odradza się jako święty głupiec. Postanawia pomóc swoim wybawcom w ucieczce z ich skalistego więzienia wykopując tunel do niedalekiego miasteczka, rządzonego przez zdeprawowanego szeryfa i opanowanego przez dziwaczny kult religijny. Głęboko burżuazyjne miasto pod maską purytanizmu ukrywa społecznie usankcjonowany rasizm, ekonomiczny wyzysk, rozpustę i przemoc. Bohaterowi udaje się ukończyć tunel co, niestety, prowadzi do tragedii.
Jodorowski nie tylko napisał i wyreżyserował Świętą Górę, ale również w niej wystąpił, skomponował muzykę, zaprojektował scenografię i kostiumy. Film został wyprodukowany przez firmę ABKCO Allena Kleina, menedżera Beatlesów. Po sukcesie Kreta Jodorowski zyskał uznanie Johna Lennona, który wspólnie z Yoko Ono postanowił wyłożyć pieniądze na kolejny film reżysera. Z budżetem 1,5 mln dolarów była to w tamtym czasie najdroższa produkcja meksykańska w historii. W 1973 film zagościł na wielu międzynarodowych festiwalach filmowych oraz był wyświetlany na kilku pokazach w Nowym Yorku i San Francisco. Reakcje były dosyć stonowane, a film nie trafił do szerokiej dystrybucji, gdyż Klein obawiał się, że nie jest wystarczająco komercyjny. Dopiero w 2006 razem z Kretem został pokazany w Cannes, a w 2007 roku oba filmy objechały Stany Zjednoczone i zostały wydany na DVD.
W Świętej Górze Jodorowski kontynuuje swoją krytykę społeczeństwa oraz poszukiwania duchowego oświecenia, tutaj w formie mistycznej wędrówki. Znacznie ostrzej niż w poprzednich filmach reżyser atakuje religię chrześcijańską, kulturę konsumpcyjną i systemy polityczne świata, zwłaszcza obu Ameryk. Inspiracją do filmu było Wejście na górę Karmel Jana od Krzyża oraz Mount Analogue: A Novel of Symbolically Authentic Non-Euclidean Adventures in Mountain Climbing Rene Daumala, ucznia Gurdżajewa. Daumal zmarł przed ukończeniem swojej alegorycznej powieści, ale zaimprowizowane przez Jodorowskiego zakończenie filmu dopełnia dzieło pisarza. Film jest pełen alchemicznych iluzji, symboli Tarota, przemyśleń egzystencjalnych, krwi, przemocy, nagości, świętokradczych scen i perwersyjnego piękna.
Ukrzyżowany przez dzieci, a następnie wyratowany przez beznogiego karła złodziej wędruje przez miasto Meksyk. Z wyglądu przypomina Chrystusa, szybko zostaje uznany za Mesjasza. U kresu swej wędrówki dociera na szczyt wieży, do królestwa Alchemika (w tej roli sam Jodorowski). Tam zostaje przedstawiony grupie wybrańców, reprezentujących różne dziedziny życia. Pod wodzą Alchemika mają za zadanie odnaleźć Świętą Górę, na której szczycie mieszka 9 nieśmiertelnych, zabić ich i przejąć władzę nad światem. Wyruszają w wędrówkę, podczas której przechodzą serię psychicznych i fizycznych prób, by móc doznać mistycznego oświecenia i wykonać zadanie.
Święta Góra to bardziej pewna abstrakcyjna idea i seria częstokroć luźno powiązanych obrazów, niż konkretna, linearnie opowiedziana historia. Film zadaje więcej pytań, niż udziela odpowiedzi. Przez wielu uznawany za groteskowy, obsceniczny i szokujący. Pierwotnie postać złodzieja miał zagrać George Harrison, ale z powodu bardzo bezpośredniej sceny nagości, której Jodorowski nie zgodził się wyciąć ze scenariusza, musiał wycofać się z projektu. W trakcie zdjęć Jodorowski musiał przenieść się z Meksyku do Nowego Jorku po tym, jak jego rodzina zaczęła dostawać pogróżki w związku z treścią filmu.
Fando i Lis
(Fando y Lis / Fando and Lis: Tar Babies)reżyseria: Alejandro Jodorowsky
scenariusz: Alejandro Jodorowsky, na podst. dramatu Fernando Arrabala
muzyka: Pepe Ávila, Hector Morely
zdjęcia: Antonio Reynoso, Rafael Corkidi
kraj i rok produkcji: Meksyk 1968
czas trwania: 93 min.
festiwale i nagrody: Acapulco Film Festival
obsada: Sergio Kleiner, Diana Mariscal, María Teresa Rivas, Rafael Corkidi, Tamara Garina, Valerie Jodorowsky
Fando i Lis, będący ekranizacją sztuki Fernando Arrabala (wystawionej wcześniej przez Jodorowskiego na scenie), był na tyle szokujący i „zepsuty”, że po jego klęsce na Festiwalu Filmowym w Acapulco (8 czerwca 1972) dystrybutor, firma Cannon Films, zdecydowała się go ocenzurować. Po premierze Jodorowsky ledwo uniknął linczu i został dekretem burmistrza wyrzucony z miasta, a z Meksyku prawie deportowany. Plotka głosiła, że w scenie, w której mężczyzna pije krew Lis, użyto prawdziwej krwi aktorki. Jodorowskiego posądzano o wampiryzm, co miała potwierdzać niebywała chudość Diany Mariscal, grającej tytułową rolę. Reżyser oświadczył, że była ona wynikiem zaburzeń odżywiania.
Sergio Klainer i Diana Mariscal grają tytułową parę bohaterów, którzy wyruszają na poszukiwanie zaczarowanego miasta Tar, które symbolizuje wszystko czegokolwiek widz pragnie: może oznaczać Szczęście, Boga, seksualne spełnienie, Sprawiedliwość, itd. W drodze do magicznego miasta Fando i Lis spotykają upiorne postacie, które starają się przeszkodzić im w poszukiwaniach. Bohaterowie w końcu zdają sobie sprawę, że Tar jest w nich samych i że jedyną drogą do jego odnalezienia jest konfrontacja z własnymi upiorami. Fando, czując, że jego poszukiwania się nie powiodły, zabija Lis, i poprzez to morderstwo udaje mu się zrozumieć samego siebie.
teksty pochodza ze strony:
http://www.manana.pl/jodorowsky/
Pozdrawiam
Oto polska strona poświecona Jodorowskiemu - znadziecie tam analizy tych filmów
http://www.manana.pl/jodorowsky/
:))))))))
Nie zrozumieliśmy się. To znaczy Ty mnie źle zrozumiałeś. Ja nie napisałem, że nic nie ma w necie o Jodorowskim. Byłem na tej stronie, bardzo porządna, można się dowiedzieć tego i owego, na przykład anegdot. Ja tylko napisałem, że analizy jego filmów nie ma. Streszczenie czy opis filmu to streszczenie czy opis. Analiza to co inne. Tylko nie pytajcie mnie ,,co w takim razie według ciebie jest analizą?’’, bo takich pytań już dość :)
jak nie lubisz surrealizmu to po co wogole tracisz na niego czas, surrealizm to coś więcej niż tylko obraz, to podróz do nieświadomości, a ty po prostu nie chcesz otworzyc swojego umysłu przed nią... zajmij się czymś klasycznym;p
no jak dla mnie w dyskusji głowacki wygrywa z latającym psem przez wielokrotny nokaut :)
..
Gwoli ścisłości zacznę od tego, że osobiście należę do fanów Jodorowskiego (i to nie tylko filmów).
(jak macie mi tu wypisywać że "pewno się podszywa", to lepiej sprawdźcie w 'ulubionych' czy dzieś)
Tak więc.. Głowacki w dyskusji wygrał, choć "życiowo" przegrał, bo nie polubił filmów AJ.
Podobny temat widziałem kiedyś pod Lechem Majewskim. Z tym co napisał tam Mateusz Głowacki zgadzam się w całej rozciągłości. Mnie filmy Majewskiego zwyczajnie znudziły. Uważam je za nijakie, słabe, nudne (znaczy są wyjątki ale pozwólcie nie wnikam.). I to bardzo. A tymczasem wiele osób ceni twórczość Majewskiego, w tym np. szefostwo MoMA w New Yorku..
W tym kontekście JA życiowo przegrałem nie lubiąc jego filmów.
Uwierzcie mi na słowo - żałuję że mi się nie podobają, bo może naprawdę odkryłbym w nich coś, tak jak odkrywam w filmach Jodo. Przegrałem. No a z drugiej strony NIE ŻAŁUJĘ, no bo przecie filmy te są dla mnie kiepskie. I takimi pozostaną. Nawet lubię sobie czasem pomyśleć "łe ale ten Majewski słaby" (równocześnie czując dumę że sławny, bo polak i artysta i sympatyczny, piekielnie mądry facet).
/A więc żałuję i nie żałuję. proszę nie wnikać ani nie zabraniać mi jednoczesnego żałowania i nieżałowania/
Przy Jodorowskim przyznam że Głowackiego nie rozumiem.
Zauważcie że nie mówię np. że M.G. "nie ma racji". RACJE mają to do siebie że są czyjeś. Tak więc Głowacki ma swoją rację, a my (miłośnicy AJ) swoją, i jeżeli chodzi o Lecha Majewskiego to mam z Mateuszem rację wspólną.. Latający pies nie lubi nowej fali i neorealizmu i też ma w tym jakąś swoją własną rację.
a że o gustach się nie dyskutuje..
Nie ma tu sensu wyskakiwać z wypiekami na twarzy (vide latający pies, w jakimś jodo-zaślepieniu* gubiący argumenty na drodze jałowej dyskusji z z tą bestią** Głowackim). Nikogo nie oskarżam ani nie chcę obrazić czy ośmieszyć - ja też mam kilka ukochanych rzeczy których może bym bronił też tak zaciekle, "nie słuchając" rozmówcy.. Miało się te x lat.
//*- tu drogi latający psie, nie sugeruję tu że "jesteś ślepy", a tylko 'zaślepiony'. czym? może swoją RACJĄ//
//**-mateuszu ufam że zrozumiesz,że wcale nie wyzywam Cie w tym miejscu od potworów;)//
Pyta Was ktoś o coś, a Wy (piszę niekonkretnie do wszystkich i do nikogo z osobna) oprócz odpowiedzi na to pytanie musicie dodać coś od siebie, np. "no ale ty jesteś głupi to nawet nie widze sensu dlaczego ci tu odpisuję ty pitolaczu ty"..
to jak przyprawianie dania opiłkami drewna zamiast cynamonem ;)
/uwaga ten post nie wymaga odpowiedzi/
''a że o gustach się nie dyskutuje.. ''
Lepiej przeczytaj tą dyskusje jeszcze raz...Głowacki skakał wszystkim do gardeł że te filmy AJ są mierne( i koniec).
Ja mu tylko powiedział4em że nie rozumie a on coś zaczoł 3 po 3 bredzic o kształcie ekranu...
ale jeśli wygrał to mu gratuluje :)
a wg. mnie juz sam fakt, ze jego filmy wywoluja taka dyskusje i gromadza wokol siebie przynajmniej dwoch polakow, ktorzy krystalizuja trzy rozne zdania na ich temat, jest powodem, zeby sie zastanowic co jest w nich takiego, ze pokrywa umyslu odlatuje... w jedna lub druga strone? :)
nie mozna nikogo namowic, zeby lubil symbolike tarota ani zeby ja rozumial skoro jej nie zna, jak tez nie mozna namowic nikogo, zeby zrezygnowal z jej rozumienia, skoro ja lubi i... jak by to nie zabrzmialo, rozumie :) tutaj akurat pije do "Swietej Gory".
osobiscie jestem fanem, gdyz za kazdym razem w filmach pana Jodo znajduje cos nowego. czasem ogladanie jego filmow mowi nam po prostu czy jest nam on bliski mentalnie czy zupelnie obcy. i tak samo jak nie mozna zmuszac swini, zeby poleciala na ksiezyc, nie mozna zmuszac frikow do udawania rolnikow spod Przemysla :)
"czasem ogladanie jego filmow mowi nam po prostu czy jest nam on bliski mentalnie czy zupelnie obcy"
i to jest chyba właśnie to, w tym tkwi sedno, tak jak z każdą reczą autorską, z każdą jego własną realizacją.
Gdybyś nie był zapatrzonym w swoje gusta grafomanem -z Twojego bełkotu byłbym w stanie polemizować z dwiema tezami.
Ale bardziej od polemiki interesuje mnie pytanie: "Skąd się takie mądrale przeświadczeni o swoim filmoznastwie biorą?
Na to pytanie z chetnie wysłucham odpowiedzi.
P.
Ogólnie to nie wiem czy ktoś to przeczyta bo widzę że od półtora roku nikt się w tym temacie nie wypowiedział, ale chciałbym nawiązać do wypowiedzi jednego kolegi wyżej o nicku studiosupersonic i jeszcze bodaj jednego, którego teraz z nicka nie pamiętam, w każdym razie panowie ci dwaj pytali założyciela tematu imć Mateusza Głowackiego, czy ogląda film oczami czy duszą, sugerując mu, że filmu surrealistyczne powinno się raczej odczuwać niż oglądać, co jest oczywiście sprzeczne z naturą filmu. Oczywiście uprzedzę potencjalne komentarze kolegi studiosupersonic, który (hipotetycznie) będzie mi wmawiał, że trzeba dorosnąć i mieć określoną wrażliwość i otwarty umysł na pojęcie niektórych filmów - wiec kolego drogi film jest z natury i definicji dziełem wizualnym, rządzącym sie bardzo restrykcyjnymi zasadami i regułami, jeśli ktoś chce żebym wszedł na wyższy poziom świadomości albo żebym coś, jak Ty to ładnie określasz, poczuł, to niech mi to przekaże takim medium, które jest do tego odpowiednie. jeśli decyduje się na film, to niech robi go według zasad. Bo wiesz, Jadorowski to sobie kręci filmy jak mu podpadnie, o zrobimy scenę z wypijaniem krwi, to zrobimy, a teraz zrobimy scenę, że baba myje chłopu nogi, to zrobimy. Jadorowski jest kiepskim reżyserem nie dlatego, że kręci filmy surrealistyczne, ale dlatego, że swoją wizję przenosi na ekran w sposób nieuporządkowany, chaotyczny i bardzo nie-filmowy. Bunuel chociażby taki to był FILMOWIEC bardziej niż SURREALISTA, bo używał kamery tak jak pan Bóg przykazał, była oś akcji, były ujęcia ustanawiające, było oświetlenie i parę innych rzeczy tak jak należy, a język filmowy stanowił środek wyrazu. Żeby to jakoś zobrazować, weźmy sobie na przykład scenę z Anioła Zagłady Bunuela, już pod koniec, kiedy jedna z bohaterek gra na pianinie, a druga - grana przez Sylvię Pinal prosi ją o zagranie konkretnego utworu. Przypomnijmy sobie tę scenę: kiedy Pinal doznaje "olśnienia", kamera robi znaczący najazd ze zbliżeniem na jej twarz. Potem ta druga bohaterka gra utwór, o który ją Pinal poprosiła, kamera niezależnie obrazuje pokój, w którym leżą bohaterowie na skraju wyczerpania. Potem Pinal prosi, żeby ktoś przypomniał sobie, co powiedział panistce poprzednim razem. Jedna z bohaterek wstaje, kamera podąża za nią, tworząc paralelę między identycznym ruchem z początku filmu. Nagle pojawiają się kolejni bohaterowie, którzy zajmują pierwszy plan, w scenie z bardzo dużą głębią ostrości. Nastepnie kamera znów wykonując niezależny ruch pokazuje ogólną euforię w pokoju. Scena surrealistyczna, zrealizowana z wszystkimi regułami kina (oczywiście nadmieniłem tylko część z nich). Teraz weźmy sobie takiego Kreta Jadorowskiego i np. scenę pobytu na pustyni. Bohaterowie piją gorzką wodę ze stawu - kamera robi duży odjazd, cięcie - idą pustynią, znów odjazd kamery, cięcie: stoją, ona pyta jak przeżyją, cięcie: on leży pod jej nogami, rozsuwa je i wykopuje jajka, cięcie: dochodzą do kamienia (z zupełnie innego kierunku niż wcześniej), itp itd. Zero przyczynowo - skutkowej zwięzłości, zero graficznych asocjacji montażu, zero zasad kina. Film jest to dzieło wizualne i go się OGLĄDA. Jadorowski z tego co kojarzę jest też autorem komiksów - bardzo widać to w w jego warsztacie. W komiksie sceny z zasady nie muszą się ze sobą łączyć, ujęcia nie muszą z siebie wynikać, nie trzeba ustanawiać akcji ani dbać o jej logiczną ciągłość, bo czytelnik może w przypadku zgubienia się powrócić wzrokiem do poprzedniego obrazka i prześledzić jego związek z następnym. Dzieła Jadorowskiego lepiej prezentowałyby się jako komiksy właśnie. Tylko proszę, niech mi nikt nie wmawia, że w filmie surrealistycznym nie muszą obowiązywać normalne reguły. Nawet eksperymentatorzy filmowi, łamiąc pewne reguły, robili to roztropnie, manifestując ich znajomość (np. przeskoki osi akcji u Yasujiro Ozu). Tworząc film nawet utrzymany w poetyce snu musimy używać języka FILMOWEGO. To tak jakbyś napisał surrealisty wiersz typu: "nftgkjsn nknsk kalsnfg klajsdnkglsjdanbklgasnbklgn aksngkb ksakjlbfg basgjbsbvjsa nbfiharbhbfrihab jlhbkljfahbsd ljk". Jest utrzymane w poetyce snu? Niby jest, bo nie ma reguł, nierealistyczne itp. Ale nie użyłem języka do jego stworzenia, tylko przypadkowych kliknięć palcami w klawiaturę. Tak samo filmy Jadorowskiego: nie używają języka filmowego, tylko stanowią zbiór przypadkowych scen. Mogą być zabawne, ciekawe, odjechane, cool i zajebiste, ale nie są dobre (z filmowego punktu widzenia), bo nie są filmowe jak na film przystało. Pozdrawiam.
nie chce mi sie czytać tej całej dyskusji ale mam jedno pytanie do znawców
czy Jodorovsky to pedofil?
" nie są dobre (z filmowego punktu widzenia), bo nie są filmowe jak na film przystało. "
Czyli wg ciebie , np niezbyt udany od strony filmowej "Killing" Kubricka to kiepski film? Czy tylko wymyśliłeś te bzdury na ta okazje? To że filmy Jodorowskyego są kiepskie od strony technicznej (z prostego powodu - Jodorosky filmów nie umiał robic, nie miał warsztatu , nie uczęszczał do szkół itd ) już było powiedziane - nawet prze zemnie. Nie trzeba ich postrzegać tylko w kategoriach filmowych - przynajmniej ja nie mam na to ochoty bo dla mnie rzeczy wybitne.
"sugerując mu, że filmu surrealistyczne powinno się raczej odczuwać niż oglądać"
Z odczuwaniem użyje przykładu: to tak jak z muzyką nieakademicką, z muzyką pop, z muzyka rockową , punkiem
etc. To LOGICZNE że często umiejętności wykonawcą nie starcza , ale chcą coś opowiedzieć przekazać, wywołać uczucia. Do tego nikt tu świadomie nie kontestuje muzyki poważnej a tym bardziej nie zna "zasad".
Ale ty mnie w ogóle nie rozumiesz człowieku. Skoro przywołałeś przykład z muzyką, to zostańmy na tym gruncie. Zeby nagrać np. utwór punkowy, trzeba umieć posługiwać się, chociaż w małym stopniu, gitarą, perkusją czym tam jeszcze. Znać akordy, czytać nuty, itd. Bez tego nagranie utworu jest niewykonalne. Tak samo z filmami - nie wystarczy zabrać kamerę i filmować, co nam przyjdzie do głowy. Trzeba umieć posługiwać się językiem filmowym. Nie chodzi tu o umiejętność tworzenia dobrych filmów. Nawet żeby nakręcić film słaby trzeba znać podstawy, np. regułę osi akcji, trójpunktową regułę oświetlenia, umieć zastosować montaż na ruchu, znać podstawowe zasady gramatyki filmowej. Jadorowsky nie zna tych zasad i to widać w jego filmach. Dlatego, z filmowego punktu widzenia, te filmy są słabe. Fabuła Kreta mi się nawet podoba, tak samo sama postać głównego bohatera, ale nie akceptuje tak wielkiej dowolności w konstruowaniu dyskursu.
Pozdrawiam.
"Jadorowsky nie zna tych zasad i to widać w jego filmach."
Nie czytasz w ogóle co piszę. Napisałem to na samym początku tej dyskusji - z 3(?) lata temu. Mimo tego Jodorowsky WYKORZYSTUJE CELULOID PO SWOJEMU. Nie koniecznie trzeba postrzegać to w kategoriach filmowych.
Jeszcze raz zapytam: czyli wg ciebie , np niezbyt udany od strony filmowej "Killing" Kubricka to kiepski film?
"Znać akordy, czytać nuty, itd. Bez tego nagranie utworu jest niewykonalne."
Chyba se jaja robisz albo nie wiesz czym jest muzyka rockowa czy nawet elektroniczna.
ps. dowodem na to że Głowacki uja wyniósł z filmów Jodorowskyego jest to że podobał mu się najbardziej poprawny, najlepiej wykonany(najbardziej filmowy) od strony technicznej film - "Święta Krew". Nie widzę sensu oceniania tych filmów od takiej strony - z prostej przyczyny - zatracacie ich faktyczną wartość. To tak jak by oceniać "Disintegration Loops" Basinskiego albo "Nachtstucke" Asmus Tietchens od strony strikte muzyczno/techniczno/kompozycyjnej. Ale wątpię czy zrozumiesz co do ciebie mówię - bo z tego co piszesz twoja percepcja nie zarejestrowała z czym obcowałeś ( skoro wytykasz takie oczywiste rzeczy jak braki w warsztacie itd).
ps albo późne rzeczy scotta walkera miały by byc rozpatrywane od strony, piosenkowości i muzyki pop.
Dobra, nie chcę mi się odpisywać. Nie lubię w dyskusji zwrotów typu "wymyśliłeś te bzdury", albo "twoja percepcja nie zarejestrowała z czym obcowałeś". Nie umiesz pogadać bez odwoływania się do autora wypowiedzi, zamiast do niej samej, to nie będziemy gadać.
PS. Możesz uznać, że wygrałeś tę dyskusję bo przegadałeś kompletnego ignoranta, jeśli Cię to podniesie na duchu. Wyszło na Twoje.
Jeszcze podnieś raban jak Głowacki "nie będę dyskutował bo latający pies obraża ludzi!" .
Tak. Latający pies obraża ludzi. Jak ktoś trzyma głowę w dupie to na niektóre tematy powinien się nie wypowiadać. Ja się nie wypowiadam o rzeczach które mnie przerastają- albo się 3 razy zastanowię zanim z takimi bzdurami wyjadę.
To co mam ci innego napisać jak piszesz bzdury? Jaki sens ma ta dyskusja? Tak. Nie przepadam za rozmowami z idiotami.
wiesz no droga keruaca została napisana bez znaków interpunkcyjnych, a to chyba jest jakaś zasada..;] niech mi ktoś proszę wytłumaczy fenomen że ta książka powstała.... i co najgorsze ktoś JĄ WYDAŁ...
dobra gościu... chyba wpadłeś w maliny, albo gorzej oszczężlice tylko te z kolcami meega chaszcze
znam wielu muzyków którzy nie znają nut
druga sprawa znam wielu muzyków którzy mają doskonały słuch i etc. ale sami nic nie stworzyli
ok? możemy zakończyć dyskusję/.
aha jeszcze jedno podaj mi linki do filmów najlepiej na dvd w których wszystko jest jak należy bo sam chcę nakręcić i chciałby żeby tobie siepodobał. oczywiście najbardziej zależy mi na filmach twojej produkcji.
Nic dodać nic ująć. Warsztat Jodorowskiego jest bardzo słaby - jaka kol wiek filmowość, połączenie miedzy scenami, narracja u AJ to nie istnieje. Facet ma ciekawe wizje plastyczne, zna dobrze symbolikę, wie co chce przekazać, jego twory mają sens. Ale filmowiec z niego żaden. I też trzeba tu przyznać racje, jeśli jaki kolwiek reżyser chce żebym wysłuchał jego subiektywnego zdania, zasmakował jego wizji powinien dołożyć wszelkich starań żeby język filmu był na najwyższym poziomie - nie ważne o czym opowiada i na jakiej taśmie filmowej kręci, nie ważne jaki stosuje montaż i czy w ogóle go stosuje. Zastanawiające jest jak wszyscy tłumaczą jego filmy na język zwykłego człowieka, jednak nikt nie jest w stanie napisać nic o jego walorach technicznych. AJ mądry typ z ambicjami, filmowiec żaden.