Moim skromnym zdaniem, Andy był pięknym, młodym i szczęśliwym mężczyzną, do tego
zdolnym aktorem, którego chciałam jakoś uczcić.
Wczoraj wróciłam do jego "Gabriela", ale stanęłam na scenie pożegnania z Amitiel przed
decydującym pojedynkiem... gdy usłyszałam jego smutną, ale jednocześnie spokojną kwestię:
"Dzisiaj widzę Cię po raz ostatni. Nie chcę by tak było... (...) Żegnaj"...
nowe znaczenie tych słów, po śmierci Andy'ego, uderzyło we mnie bardziej niż się
spodziewałam... po moich policzkach popłynęły łzy żalu za tym zupełnie obcym mi człowiekiem.
Dziś wrócę do "Gabriela" i chociaż w ten sposób uczczę Andy'ego i oddam mu należny
szacunek. Może ktoś chce się przyłączyć i poświęci dziś 2 godzinki na "Gabriela" lub
"Spartacusa"? Specjalnie dla Andy'ego...
Śpij spokojnie Andy [*] [*] [*]
Nie tylko tobie poleciały łzy..Ja dla Andiego obejrzałem z tysiąc razy Spartacusa.[*] Uwielbiałem ciebie Andy ;( [*].