To jedyny film jaki obejrzałam z tą aktorką i wybór jej do roli pierwszoplanowej to nieporozumienie. Jej głos, szczególnie gdy mówiła po angielsku, wprost kaleczy uszy. Również grą aktorską odstawała od pozostałych aktorów, oglądanie scen z graną przez nią postacią sprawiało duży dyskomfort.
to prawda, ten ją poddusza a ona skupiona żeby powiedzieć dobrze "the". myslalem, ze skisne. naprawde, gdyby nie ona to film może by mial szanse na 3-4/10. dzięki niej wystawilem 1.
Powiedzmy, że historia wydarzyła się naprawdę...polka musiałaby znać język perfekcyjnie z akcentem? Moim zdaniem nie.Co do filmu ,to rzeczywiście w porywach co najwyżej przeciętny.
Mnie podobała się jedna jedyna scena, zaraz na samym początku, gdy wyciągnęła gnata i skierowała go w stronę Massimo.
Na moment wróciły wspomnienia z początków XXI wieku i z buzi trochę w tej scenie była podobna do Kate Beckinsale w "Underworld".
Całą resztę filmu można opisać jednym słowem: "awkward"... ciekawe, jak pani Anna-Maria by to wymówiła ;)
Mnie również odgrywane przez nią sceny wprawiały w dyskomfort. Jej mimika twarzy drewniana, denne wykręcanie oczami. W wywiadach opisywali to, że musieli się wcześniej zbliżyć i poznać, a w filmie tego nie widać. Nieprzekonujące były jej te sceny. Skoro sama twierdzi, że w scenie masturbacji Massimo chciało jej się wymiotować, to jakim cudem dostała tą rolę?