Dla mnie najlepsze to rola w "Joe Black" i "Milczenie owiec".
Milczenie Owiec - grał świetnie. To on "stworzył" ten film kreując postać (choć Jodie też zagrała na bdb).
Ale prawdziwy kunszt pokazał chyba w "Tytus Andronikus". Wspaniały aktor.
Milczenie Owiec i Okruchy Dnia są najlepsze. Poza tym to Dracula, Człowiek Słoń i Prawdziwa historia.
Pozdrawiam.
To w końcu najbardziej lubiany film z udziałem Hopkinsa, czy jego najlepsza rola?
Jej, nie zwróciłem na to uwagi...dzięki za spostrzeżenie:)
a co do tego-możesz odpowiedzieć i na to, i na to:)
Jego najlepsze filmy to dla mnie "Milczenie owiec", "Okruchy dnia", "Amistad", "Joe Black", "Nixon" i "Prawdziwa historia".
Ciężko się zdecydować na najlepsza role. Albo ta z Milczenia, albo z Człowieka Słonia. Ja chyba jednak jestem za Milczeniem Owiec
A ja go najbardziej lubie w Wichrach Namiętności. Piękny film, świetny Hopkins
Prawdziwa historia :):)
..............................................................................
No dajcie spokoj! Czlowiek slon - owszem fajny film sam w sobie, ale jego rola nie byla jakas nadzwyczajna w nim. Ogladalam go pare lat temu, kiedy bylam jeszcze wielka fanka Hopkinsa (wiadomo... zdarzylo mi sie obejrzec wtedy Milczenie Owiec i uwazalam go dosyc dlugo, slepo i bezkrytycznie, za naj naj... heh bylam mloda, naiwna!;]) i niestety jego wystep tam nie zrobil na mnie szczegolnego wraznia - jego cala gra aktorka skupiala sie do ciaglego robienia wielkiego rozdziawienia ust w wyrazie ciaglego zdziwiena-zamyslenia... czesto mu sie to zdarza nie tylko w tym filmie - ot ot jest jego chrakterystyczna mina nr 2, zaraz po wrednym usmiechu zarezerwowanym dla typu rol nr 1 (czyli spod znaku wrednych socjopatow; nadmienie, ze omawiany tutaj typ nr 2 to jest tzw. lokajowo-dziadkowo-naukowiecki typ;).
Lubie jego role w serii o niesmiertelnym Lecterze oraz w Tytusie Andronikusie (chociaz sam film nie podobal mi sie za grosz - przede wszystkim te badziewne amputowane dlonie, ktore i tak bylo widac, ze sa marna charakteryzacja po przydlugich rekawach marynarek...;> )
Ale pozostale role nigdy nie zrobily na mnie szczegolnego wrazenia (wszakze w Prawdziwej historii troche mnie zaskoczyl, bo nigdy nie spodziewalabym sie zobaczyc go w takiej roli, ale nie byla ona od poczatku do konca poprowadzona z taka sama energia niestety... w Slabym punkcie natomiast nachalnie powtarzal motywy z Lectera, reszta rol z tego co widzialam nic szczegolnego).
Sam AH wyraznie w wywiadach i gdzie tlko moze daje do zrozumienia, ze nia ma zbyt powaznego stosunku do swojego zawodu - robi to tylko i wylacznie dla kasy, a jak ktos sie stara dorabiac teorie do zawodu aktora, to go wysmiewa... jak mozecie zatem szanowac atkiego aktora i go tak wysoko cenic??? ja mam wrazenie, ze jest to troche nabijanie ludzi w buelke, bo co mozna myslec o "artyscie", ktory sam nie szanuje swojej pracy???
...dla mnie to widac, ze Hopkins sie po prostu nie stara!
Widzisz, identyczny, zdystansowany stosunek do swojego zawodu ma na przykład Artur Boruc, co nie przeszkadza mu być świetnym bramkarzem. Takie nastawienie dużo daje i pochopnie je ignorujesz. Nie stara się? Tym większy szacun, że mu mimo tego wychodzi. Może jakby się starał, byłby gorszy?
I nie byłaś wcale naiwna gdy byłaś młoda, rola w Milczeniu Owiec była bardzo dobra. Gdyby nie to, o tym filmie nikt by nie pamiętał, tak sądzę.
Mówisz, że robi jakąś tam minę nr 1, zaraz po niej nr 2... No może i trochę, ale jak się zastanowić, to każdy aktor ma taki zestaw. I chodzi o to jak go używa.
Rola Lectera jest genialna.jedna z najlepszych w historii kina.
A sam Anthony Hopkins utknął w tej szufladce i nic nie da się już z tym zrobić.
Jest mnóstwo dobrych filmów które wymieniłabym pod hasłem: ,Ulubione filmy z Hopkinsem'.Mam rozeznanie bo obejrzałam ich ponad 30.(lista na moim blogu).Zadałam sobie tego trudu gdyż otwarcie przyznaje że jest to mój Ulubiony aktor.Także na jego temat jestem w stanie dużo powiedzieć.
Jeżeli chodzi o jego stosunek do aktorstwa to uważam że jest po prostu ,zdrowy'.Nie cierpię gdy aktorzy/aktorki potrafią w wywiadach chrzanić o ,sztuce' ,niesamowitych możliwościach przekazu' ,wyrażaniu siebie'
Szczególnie że wiecznie powtarzają te same,wyuczone przez agenta kwestie na temat ,Jakim to ja jestem wspaniałym,utalentowanym aktorem!'
Dlatego uważam że jeśli ktoś chce oceniać człowieka nie aktora/aktorkę w tym wypadku Hopkinsa to polecam przeczytać jego biografie.Wszystko czarno na białym.Bez wstawiania kitu.I to uważam ze jego zalete.nie wstawia badziewia pt: ,Jaki jestem wspaniały'!
A moim ulubionym aktorem, nie ukrywam, jest Al Pacino, ktory wcale nie powtarza wyuczonych przez agenta kwestii oraz 'jaki jest wspanialy' (jest z reszta uznawany za jednego z najskromniejszych aktorow w Hollywood).
Ja tez niegdys uwzalam, ze stosunek BEZ nadmiernego przypisywania zalet aktorstwu jest 'zdrowy' (z reszta, bez przesady, nadal tak uwazam), ale od kad interesuje sie Pacino, zmienilam nieco zdanie. Wiesz ten czlowiek ma naprawde wszytsko opracowane i przemyslane w najdrobniejszym szczegole, i udwadnia, ze mozna lubic i cenic aktorstwo bez nadmiernego nadecia, widzac w nim cel i sens... dlatego jest taki dobry - ma w tym swoja zyciowa pasje.
Natomiast Hopkins, on nie tyle nie stara sie 'nadac sensu temu co robi', tylko mowi wprost: "ROBIE FILMY DLA KASY!"... i dla mnie nie jest to tylko przewrotna riposta dla dziennikarzy (jakie z reszta czesto lubi serwowac) - on naprawde bierze wszystko co mu zaproponuja (Bad Company, Boewolf), a jak nie jest to rola tajniaka z Chrisem Rockiem za partnera, to gra w taki sam nudny sposob jak zawsze. Przepraszam, ale ja sie nie potrafie zachwycac "Okruchami dnia", "Dowodem", "Wichrami namietnosci", "Cienista dolina" czy "Powrotem do Howards End"
Nie potrafie sie tez zachwycac, choc nieco zywszymi, rolami w "Picassie" czy "Slabym punkcie", gdyz jest to powielanie schematow znanych z "Milczenia owiec". Nawet ostatnio czytalam recenzje Picassa w jednym z magazynow telewizyjnych - tylko 2 gwiazdki: "Picasso dziwnie znajomy..." widac nie tylko ja mam takie zdanie ;>
Po za tym czy nie uwazacie, ze czlowiek, ktory nie widzi sensu w tym co robi, jakby sam plul na wlasna prace???
Uprzedzaajac nastepny wasz ruch - od razu pisze: oczywiscie, ze Pacino tez robi ostatnio duzo 'komerchy', ale nawet w 'komerchach' niezwykle sie stara (no moze za wyjatkiem "Oceans 13" - tam nie bylo w czym sie starac ;/)
A co do jego roli w "Milczeniu owiec" i pozostalych z trylogii: owszem przyznaje - sa swietne, bardzo je lubie... ale Hopkinsowi pomogl troszczke mix glosu, nie sadzicie? ...no chociaz przyznam, ze to jego spojrzenie spode łba to czysto jego zasluga ;)
Każdy z tych starych, ale wielkich aktorów coraz bardziej gra dla kasy. A że Hopkins sie do tego przyznaje to plus dla niego
Z trylogii o Lecterze tylko ta z Milczenia jest rewelacyjna. Reszta to kopiowanie i autoironia
Anthony ma dożo gniotów, ale też dużo dobrych ról. Np ta z Prawdziwej Historii, Joe Blacka, Wichrów Namietności, Człowieka Słonia ( Ci sie tylko podobała, ale jednak podobała ), Draculi, Okruchów Życia, O Jeden Most za Daleko. Jak widzisz lista ta jest długa a to nie wszystkie
Ty tego Ala tak nie przeceniaj. Wielki jest, ale ostatnio też nie błyszczy. 88 Minut, Ocean's, Rekrut, Gigil!!!, Podwójna Gra. To słabe filmy i średnie i słabe role
Z tego co wymieniles (role Hopkinsa) to wydzialam wszystkie i zadna (no moze z niewielkim plusikiem dla Prawdziwej historii) nie zrobila na mnie jakiegos wiekszego wrazenia. Gdybym nie byla wtedy zainteresowana tym aktorem, to bym pewnie nawet nie zwrocila uwagi, kto je odgrywa.
Co do tych komercyjnych szmir, co ma pacino ostanio w swoim repertuarze, to widzialam tylko Rekruta i Oceans. Rekrut byl niesamowicie badziewiastym filmem, ale rola Pacino bardzo mi sie podobala (koncowka brawurowa!). Natomiast przyznaje, ze Oceans ani rola ani fabula samego filmu nie zachwyca (wlanie dokladnie tak oceniam Hopkinsa - gra bardzo czesto jalowe, malo wyraziste role - i w cale nie mam tu na mysli 'wyciszonego aktorstwa', ktore akurat w innych przypadkach bardzo cenie... ale ja nie wiem moze go tak szuflatkuja i daja tylko takie rpopozycje rol ze wzgledu na jego pochodzenie?)
Ps
Pacino faktycznie od 2002 roku (Aniolow w Ameryce) nie zrobil zadnego dobrego filmu. Ale licze, ze moze wystartuje produkcja z filmem bio o Salvadorze Dalim - to mogloby byc wreszcie cos ciekawego ;)
Ale aktorsko te role były naprawde dobre. Owszem w pewien sposób powielane, ale dobre. I filmy tak samo. Fakt Anthony nie gra czesto wyrazistych postaci. Ale ta z Milczenia i Draculi do takich ról się zaliczają. A w Wichrach Namiętności gra i wyciszone aktorstwo, ale też ekspresyjne
P.S Gigil nie oglądaj bo sie załamiesz
No za Giglii zlota maline dostal... to juz chyba na prawde musialo byc fatalnie ;)
Powiem tak: Hopkins za wszystkie ostatnie role nie powinien się tak wstydzić jak Pacino za ta z Gigili
Dla mnie tak. No może nie tak słabo jak pisałem, ale jak na tego aktora to wstyd wielki
Zapraszam Cie do skomentowania mojej nowej listy ulubionych filmów
Rozgorzała dyskusja na całego. W święta wielkanocne, w poniedziałek, na Dwójce leci "Joe Black" - fajnie, bo przynajmniej nie ma przerw;)
O Boze, jak ja tego filmu nienawidze! mam nadzieje, ze brat Pitt tez dostal za swoja kreacje w tym fimie jakas specjalna nagrode... ;>
bez jaj!!! czlowieku on jest jak wystrugany z drewna - zero emocji (z reszta sama rla nie wymagala zbyt wielu emocji, ale i tak ja spieprzyl, z reszta jak to Brat Pitt...)!!! Czasem sie zatsanwiam czy by i Keanu Reeves lepiej nie wyszedl w tej roli
Dobrze zagrał niewiennego, bezbronnego człowieka. Uderzająco. Reeves w żadnym filmie mi sie nie podobał
No wlasnie nie robi min... ma ciagle ta sama ksiezyca mine ladnego chlopca z Karoliny Płd czy z kad on tam jest, czy gra w filmie czy nie. Udalo mu sie dopiero ostanio przelamac ta swoja maniere, jakies pare lat temu - widac troche dorosl, przybylo mu zmarszczek i jest juz nieco lepszym aktorem niz kiedys (np. w Babel byl spoko).
Może, nie pamiętam za dużo jego ról - zlewają mi się w całość, a to może świadczyć, że miałaś rację :P ale nie musi. Właśnie o Babel myślałem jako o kontrargumencie na Twoją opinię.
Przez urode Pitta ludzie nie doceniają. A to naprawde dobry aktor i to wcale nie dopiero ostatnio udowadnia
To, że Pitt jest dobrym aktorem widać w takich filmach jak "Wywiad z wampirem", "Joe Black", "Wichry namiętności" no i "12 małp". I mówcie co chcecie, miny księżycowego chłopca przynajmniej w tym filmie nie miał. No i dostał za niego nominację do Oscara.
Wracając do tematu, czytałam wywiad z Hopkinsem, w którym mówił, że aktor w porównaniu do np. lekarza to niepoważny zawód. A tak się akurat składa, że każdy, w tym i sir Hopkins, pracuje po to, aby otrzymać wynagrodzenie.To smutne, ale normalne. Cenię go właśnie za dystans do siebie i swojego zawodu. Nie jest przynajmniej jeszcze jednym głupkiem powtarzającym w kółko "O Boże, jaki ja jestem wspaniały" i za wszelką cenę starającym się, żeby o nim było głośno.
bardzo dobrze powiedziane...teraz aż roi się od pseudo gwiazd, a sir Hopkins ma swoje lata a jednak wciąż nie uważa się za gwiazdę, choć, moim zdaniem, jest niekwestionowanym królem.
Zgadzam się! Tak a propos w Vivie! jest świetny mini wywiad z Nicholsonem
pt ,,Otwarty na miłość?''. mała próbka
REp-Siedemdziesięciolatek symbolem seksu? jak ty to robisz?!
Jack- ,,Nie mam pojęcia.Czasem sam się temu dziwie,ale nie powiem żeby mi to nie sprawiało przyjemności.Muszę mieć w sobie zwierzęcy magnetyzm.''
skromniś...
Akurat on jest znany ze sklonnosci narcystycznych... ale wiecie ostatnio widzialam z nim miniwywiad (taki, ktory mial byc zartem) i zrozumialam! (chociaz JN baaardzo nie lubie jako czlowieka!) Zrozumialam mianowicie, ze to co jest nazywane u niego 'narcyzmem' jest tak na prawde sarkastycznym, autoironicznym zartem... on jest bardzo cynicznym czlowiekiem, ale to co mowi jest tylko taka poza, ktora ma bawic, podtrzymywac pewien mit, stanowic bystra (no chociaz moze to zle slowo, bo sa one jednak zazwyczaj bardzo chamowate) i przewrotnie cyniczna riposte... F.F.Coppola zawsze bardzo podkresla, iz JN jest tak naprawde bardzo inteligentnym czlowiekiem, wiec watpie, zeby naprawde mial takie niesamowite mniemanie o sobie i do tej pory nie zorientowal sie, iz to cale zainteresowanie "kobiece" jego osoba to tylko z przyczynek materialnych... to po prostu taka maska
Co do 12 małp - jednego z moich ulubionych filmow - Pitt nie dokonca mi sie tam podobal. Owszem zobaczyc go z zezem w roli pomylenca... to cos nie w jego typu (plusik za to, ze sie nie bal... chociaz slyzsalam, ze dla rol i gorsze rzeczy robil - np. wyrywal zeby;/)... ale ja wiem czy ktos inny nie wyszedlby lepiej.
Wywiadu z wampirem juz prawie nie pamietam, ale chyba Tom Cruise zrobil na mnie wieksze wrazenie... chociaz tak dawno ten film ogladalam - moze lepiej zebym nie oceniala, poki go jeszcze raz nie obejrze...
No wlasnie Tom Cruise - niby nie lubie go, bo nalezy do paczki pt."hollywoodzki produkt marketingowy sprzedajacy milliony", ale uwazam go za lepszego aktora niz Pitta. Naprawde mimo calej niecheci jaka darze Cruisa, to Cruise potrafil zrobic na mnie juz jakies wrazenie, natomiast Pitt absolutnie nie (no chyba, ze liczyc ten Babel)
Co do porownania z zawodem lekarza - bardzo mi sie podoba! i naprawde zgadzam sie w 100%, ale mi sie wydaje, ze Hopkins ma po prostu olewczy stosunek do swojego zawodu i nie wklada w niego juz serca, nie jest to juuz jego pasja... trzeba robic to co sie kocha, bo jak nie to sie czlowiek wypala... mam wrazenie, ze Hopkins natomiast woli poswiecac czas na swoj wyuczony zawod - muzyka.... o no i ostatnio wzial sie za malarstwo!
Chcecie zobaczyc? ostatnio z ciekawosci poszukalam w necie:
http://www.primaveraart.com/pages/hopkins/hopkins_collection3.html
eeee... moze lepiej ocencie sami talent p.Hopkinsa ;>
widziałam te prace już dawno na blogu Suzany wiec mnie nie zaskoczyłaś.
Nie wiem czy ma talent czy nie,bo zwyczajnie się nie znam. top raczej abstrakcja wiec nie ma czego oceniać jeśli się nie jest krytykiem.
http://www.filmweb.pl/user/911083/Suzana.html
tu zajrzyj jak chcesz poznać opinie na ten temat
ja sie troszeczenke jednak znam, bo studiuje kierunek artystyczny (no, powiedzmy...;).
Przede wszystkim te prace NIE sa pracami abstrakcyjnymi. Jego prace moznaby przyrownac do ekspresjonistycznych jezeli juz.
Szczerze mowiac bylam bardzo nimi zawiedziona. Moim skromnym zdaniem sa to prace a la 'dziadek na emeryturze'. Jakbys sobie pochodzila np. na takie spotkania koła plastycznego dla osob starszych przy jakims miejskim/niemiejskim domu kultury, to bys zobaczyla podobny poziom, podobna tematyke, podobne podejscie.
Hopkins nasladuje w swoich pracach Van Gogha (pejzaze - nachalnie sie kojaza czyz nie?) i Schielego. Prace pod zadnym wzgledem nie sa oryginalne, bardzo wiele osob takie robi. Jesli chodzi o estetyke/technike tez nie wykazuja zadnego kunsztu... no moze te glebokie jaskrawosci na pejzazach, owszem, sa ladne, ale nic oryginalnego ani ciekawego... slowem KOMPLETNA AMATORSZCZYZNA!
Nie mialabym pretensji, ze to 'kompletna amatorszczyzna' (bo przeciez przyjemnosc z tworzenia moze miec kazdy i jak najbardziej kazdy ma prawo do dzialan tworczych - nie trzeba byc artysta nia robic dziel sztuki od razu), ale jak przeczytalam kiedys wypowiedz Hopkinsa, ktora szla tak: "Jeśli komuś nie podobają się moje obrazy, mówi się trudno. Ja tam wiem tyle, że sprzedają się jak świeże bułeczki (śmiech)"
...to mialam troszeczke wrazenie, ze on uwaza, ze sa one jakies cudowne... kurcze, on chyba nie wierzy, ze to ze wzgledu na wartosc artystyczna tych obrazkow, prawda?!
nie sądze żeby wierzył.To prawda że się dobrze sprzedają,gdzieś czytałam w artykule ale nie o Hopkinsie tylko ogólnie o ,malowaniu sławnych ludzi' chyba w ,Biografiach'. Mówisz ekspresja...noc cóż,skoro sie znasz to pewnie masz racje.Ja moge tylko powiedzieć coś o kolorach i wrażeniu ogólnym.
Ale tez nie ma co sie czepiac skoro maluje,sprawia mu to przyjemnosc i jeszcze na tym zarabia... a ,wartosc artystyczna' nie jest taka wazna,on po prostu sygnuje je swoim nazwiskiem.
Naczy, jezli nie wierzysz to moge ci przeslac linka z wiki co to jest abstrakcja. Zauwazylam, ze ludzie myla po prostu termin "sztuka nowowczesna" z abstrakcyjną. Sztuka nowowczesna to okres w historii sztuki, datowany od polowy XIXw. do polowy XXw., ktory byl przelomowy ze wzgledu na zmiane postrzegania sztuki (w dobie wynalazku jakim stala sie fotografia). W sztuce juz nie chodzilo o jak najwierniejsze odwzorowywanie natury, ale na eksperymentowaniu w obrebie zagadnien zwiazanych z formą srodkow wyrazu (kolorem, bryłą, plamą, kompozycją).
Wogole, ogolnie sztuke w tym momencie mozna podzielic na "figuratywna" i "niefiguratywna". Figuratywna, jak sama nazwa wskazuje: coś przedstawia, przedmioty, postacie - wszystko to co znamy ze swiata nas otaczajacego (obojetnie jak bardzo byloby to przestylizowane czy znieksztalcone przedstawienie - to wciaz sztuka figuratywna!).
Natomiast niefiguratywna z reguly nic nie przedstawia - czyli w praktyce "3 kreski i kropka" ;), chodzi w niej o kompozycje tychze prostych elementow.
Wracajac do sztuki nowoczesnej, dzieli sie ona na kierunki, prądy, tendencje... i np. jednym z nich jest m.in. wlasnie abstrakcjonizm (nurty abstrakcyjne sa tez w sztuce wspolczesnej).
Oczywiscie nie mozna powiedziec, ze Hopkins "tworzy sztuke nowoczesna", bo to nie te czasy ;P. Teraz mamy "SZTUKę WSPOLECZESNą"!!! ;D
Ale jego obazy nachalnie sie kojarza (przynajmniej mi) wlasnie z kierunekiem w sztuce nowoczesnej nazywanej 'ekspresjonizmem'... ale nie mowilabym tu, ze jest to "ekspresjonizm", bo to bylo a nie jest :P, mowilabym tu raczej o inspiracji tamtym okresem...
Z reszta szczerze sie przyznam, ze nie jestem az takim znawca sztuki (moj kierunek tego ode mnie nie wymaga, a na wlasna reke od lat zabieram sie do samodoksztalcania, ale cos mi nie idzie... ;), tak wiec calkiem mozliwe, ze mozna jednak jego prace podlaczyc pod jakis inny prad, nie wiem moze PRYMITYWIZM... te twarzyczki na takie wygladaja ;)
Pozdrwiam i zapraszam do studiowania:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sztuka_nowoczesna
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sztuka_wsp%C3%B3%C5%82czesna
http://pl.wikipedia.org/wiki/Abstrakcjonizm
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prymitywizm_%28malarstwo%29
no to muszę trochę poczytać...,sztuka' to zupełnie nie moja działka.
To w takim razie nasuwa sie pytanie?! dlaczego ktoś to kupuje?!
,Bo namalował to Anthony Hopkins'.przykre
Z podobnych spaczeń,gdzieś przeczytałam że powietrze którym ,oddychał' wchodząc po czerwonym dywanie na premierę ,Hannibala' w 2001r zamknięto w jakimś tam pojemniku i sprzedano na eBayu za 50 tys. ;/
no widzisz...
sadze, ze ludzie ktorzy kupuja jego obrazy widza w nim niezly interes... jak z reszta wogole w kupowaniu jakichkolwiek dziel sztuki. Rzadko bowiem kupuje sie obraz, od tak, dla estetyki... tak naprawde to inwestycja kapitalu, nawet jak sie kupuje nieznanych, mlodych tworcow, to z nadzieja, ze kiedys beda mieli "wziecie" i sie drozej odsprzeda... rzadko sie zdarzaja prawdziwi koneserzy, ktorzy tylko dla tak samego posiadania cos kupuja
phaedra, rozkoszna jesteś... Psioczysz na tego Hopkinsa i na wszystko czego się nie tknie używając jakichś lichutkich, z sufitu wziętych argumentów: a to, że miny stroi (what the fuck w ogóle? :/), a to że dla kasy gra i pluje na swój zawód, a to że maluje jak z podstawówki... Nie nadymaj się tak z tym swoim postulatem sztuki przez duże "Sz" i ochłoń trochę.
Po pierwsze, skoro "studiujesz kierunek artystyczny" to twoja znajomość dorobku aktorskiego Hopkinsa powinna wykraczać poza dwa typy ról i "dwie miny". Zapewniam cię, że jego repertuar jest o wiele bogatszy. Doedukuj się trochę, zanim tak niesprawiedliwie ocenisz aktora z takim dorobkiem jak jego.
Po drugie: zarzucanie mu, że gra dla pieniędzy jest cokolwiek absurdalne. Powiedz mi kto nie gra dla pieniędzy. Dobra, może znajdzie się paru aktorów traktujących to jako swoistą misję i oczywiście chwała im za to. Ale jakby nie było, jest to zawód. I Hopkins mówi po prostu o tym otwarcie. Może burzy to twój utopijny wizerunek artysty przymierającego głodem, ale za to żyjącego sztuką, ale taka jest prawda.
Poza tym kto jak kto, ale akurat Hopkins nic już nikomu udowadniać nie musi. Jest jednym z najwybitniejszych aktorów w historii, ma na koncie genialne role, wielkie filmy, nagrody, uznanie krytyki i widzów. Nie musi być cały czas na szczycie. Jest już w wieku, w którym może chyba spijać śmietankę zasłużonej renomy, jaką się cieszy, wyluzować się i grać dla zabawy i dla kasy. Na tle niektórych dawnych gigantów kina, jego obecne występy i tak prezentują się nieźle. Taki De Niro zchałturzył się już doszczętnie, Hoffman łapie się przeciętnych produkcyjniaków, nawet twój ulubiony Pacino (którego btw też bardzo cenię) obniżył ostatnio loty. Cóż - takie nastały czasy. Coraz mniej interesujących ról, coraz więcej nowych, bardziej popularnych twarzy. Hopkins i wymienieni przeze mnie aktorzy najlepsze lata mają już na pewno ze sobą. Grunt, żeby znaleźć swoją receptę na udaną emeryturę. Hopkins sobie maluje, komponuje, od czasu do czasu ozdobi swoim nazwiskiem jakiś wysokobudżetowy film nie wysilając się przy tym zbytnio, coś tam wyreżyseruje i jest zadowolony.
Poza tym od kiedy traktowanie swojego zawodu, jako sposobu na zarobienie na życie jest pluciem na niego? Skąd ci się w ogóle roją takie rzeczy? :/ Myślałem, że po to się wykonuje jakąkolwiek pracę - żeby otrzymać za nią wynagrodzenie. Dobrze oczywiście jeśli przy tym się ją lubi. A Hopkins ją lubi, bo oprócz tego, że przyznaje się do grania "dla kasy", przyznaje się też, że sprawia mu to frajdę, więc o co chodzi?
Po trzecie: co w tym złego, że chłopina cieszy się, jak jego obrazy się dobrze sprzedają? Najpierw to potępiasz u niego, a potem piszesz, że właściwie wszyscy tak robią, że traktują malarstwo jak inwestycję. Czemu więc i on nie miałby tego robić? Lubi malować, a że przy tym jego nazwisko pomaga mu znaleźć nabywców, to co w tym złego? A że ktoś się cieszy, że ma na ścianie obraz znanego aktora, to również - co w tym złego? Wszyscy są zadowoleni, tylko ty ubolewasz, bo cierpi prawdziwa sztuka... Daj spokój. Poza tym kilka tych prac jest naprawdę ciekawych (nie, akurat nie pejzaże). Od razu uprzedzam, że również nie jestem znawcą - mówię o swoim wrażeniu.
Dwight piszesz bzdury! ZUPELNIE MNIE NIE ZROZUMIALES!!!
"burzy moj utopijny wizerunek artysty przymierającego głodem"??? ŻE COOO?!
Sluchaj, ja prywatnie gardze "artystami", zupelnie nie mam duszy do sztuki i mam bardzo praktyczne podejscie do zycia. Moj kierunek, to kierunek "pseudoartystyczny", wiec nie zaliczaj mne do grona osob o takich zapedach..., no i na pewno nie mam nic wspolnego z filmem czy aktorstwem (studiuje wzornictwo a nie filmoznawstwo!!!)... wiec naprawde bardzo sie pomyliles co do mnie, zwlasza moich pogladow, klasyfikujac mnie do jakiejs dziwnej szufladki pt. "romantyczna dusza artystyczna". MOJ DROGI, NIC Z TYCH RZECZY!!! Szufladki potrafia bardzo mylic.
Otoz Hopkinsowi mam do zarzucenia DOKLADNIE to, ze robi filmy BEZ PASJI, a nie, ze "zyje i dobrze zarabia, robiac to co lubi"! Jakby tak bylo to bym nie mogla sie czepiac. A tak wogole, to ty skad wiesz, ze on ma wciaz do tego pasje??? Z wywiadow i innych jego wypowiedzi mozna odniesc zupelnie inne wrazenie - ze jest juz starym zgoszknialym dziadkiem, ktory nabral bardzo cynicznego podejscia do wielu rzeczy...
Co do jego malunkow - ja to przytoczylam bardziej jako ciekawostke, a oceny jego prac dokonalam zgodnie ze swoim sumieniem, jakbym uwazala, ze sa dobre, to bym to przyznala... z reszta jestem pewna, ze jest na pewno swietnym pianista i wogole muzykiem, wiec nie traktuj tego jako przejaw antypatii do tego aktora. Jedynie co mnie tutaj troche poirytowalo to ten bezwzgledny zachwyt z jakim niektorzy podchodza do wszelkich przejawow tworczosci tego czlowieka.
Co do jego dokonan aktorskich, to ja znam tylko jedno WIELKIE dokonanie tego aktora tj. Hannibal Lecter. Reszta to juz jest na fali popularnosci tej jednej roli. O ile zaklad, ze gdyby nie Milczenie owiec, to byscie nigdy nie zwrocili uwagi na tego aktora?? ;> Nie mowie, ze jest zly, ja tylko nie widze poza "Hannibalami" zadnych innych powodow do zachwytu
Mysle, ze widzialam juz z nim bardzo duzow filmow (niestety nie wszytkie te najwazniejsze udalo mi sie obejrzec, ale ich znaczaca czesc i to zarowno tych wczesniejszych jak i pozniejszych, kiczowatych komercyjnych badziewi jak i tych ambitniejszych). Moze wymienie:
1.Milczenie owiec, 2.Hannibal, 3.Czerwony smok, 4.Joe Black, 5.O jeden most za daleko, 6.Bunt na Bounty, 7.Czlowiek słoń, 8.Wichry namietnosci, 9.Powrót do Howards End, 10.Okruchy dnia, 11.Dowod, 12.Prawdziwa historia, 13.Drakula, 14.Amistad, 15.Picasso, 16.Instynkt, 17.Maska Zorro, 19. Bad Company, 20.Słaby punkt, 21.Kraina wiecznego szczescia, 22.Tytus Andronikus, 23.Loża szydercow (niecale) ...no prosze wyszlo az 23 (niecale...;). Wiec chyba moge wyatswic juz jakas ocene temu aktorowi, czyz nie??
Po za tym dziwie sie, ze mowisz o Hopkinsie jakby ten swoj caly wspanialy dorobek aktorski budowal od przynajmniej 30 lat (...no a teraz to juz moze spoczac w chwale i nic nie robic). Otoz Hopkins to nie Robert de Niro, Dustin Hoffman czy Al Pacino. Fakt faktem, ze aktorem jest od-za-mlodu, ale prawdziwa kariere aktorska zaczal robic dopiero po 50tce (wczesniej byl bardzo srednio znanym aktorem, poza GB) i z tego co mi wiadomo, to nie mial przedtem zbyt donioslych rol (ok, nie mowie, ze byly zle, ale chyba nie takie, zeby nazywac go "wielkim"?!)
PS Fakt faktem nie lubie go tez za bardzo jako czlowieka (kiedys juz cos na ten temat pisalam... ale podobno AH sie zmienil! ;). Mimo to, zapewniam, ze nie zaburza to moich odczuc, co do oceny jego rol. Po prostu mam czelnosc wylamac sie z tego schamtu pt "AH wielkim aktorem jest", w ktory lubia powtazrac inni tylko dlatego, ze niegdys jakies czasopismo pseudofilmowe ustalilo kolejnosc najlepszych zyjacych aktorow w historii kina (tak na marginesie samo stwierdzenie"w historii kina" brzmi troche przesadnie... no bo coz poza hollywoodzkim kinem, to oczywiscie juz nic nie istnieje!), ktora to szla mniej wiecej: 1.Robert de Niro, 2.Al Pacino, 3.Jack Nicholson, 4.Anthony Hopkins itd... a to wszystko przez ta jedna role.
"Sluchaj, ja prywatnie gardze "artystami", zupelnie nie mam duszy do sztuki i mam bardzo praktyczne podejscie do zycia."
Bardzo mnie to cieszy i liczę, że ta deklaracja świadczy o tym, że uda nam się znaleźć pole do dyskusji. Informuję tylko, że wrażenie, które odniosłem (mylne, jak twierdzisz) wynikało z interpretacji (może faktycznie błędnej) tego, co pisałaś wcześniej, a nie wyssałem sobie tego z palca.
"Otoz Hopkinsowi mam do zarzucenia DOKLADNIE to, ze robi filmy BEZ PASJI, a nie, ze "zyje i dobrze zarabia, robiac to co lubi"! Jakby tak bylo to bym nie mogla sie czepiac."
Otóż zarzut grania dla kasy, który gdzieś tam wcześniej podniosłaś, świadczył właśnie o czymś innym - że czepiasz się tego, że "zyje i dobrze zarabia, robiac to co lubi", a nie ma się czego czepiać w moim mniemaniu. Jeśli zaś chodzi o granie bez pasji, to oczywiście inna sprawa, ale to są twoje odczucia. Ja nie mogę z całą pewnością stwierdzić, że każdy film robi z pasją, bo go nie znam (tak jak i ty), ale nie odczuwam tego oglądając jego grę. Owszem, widzę, że nie jest to już ten sam Hopkins, co w swych najlepszych czasach, ale o tym już pisałem - nie można być wiecznie na szczycie, zwłaszcza jak się ma 7 dych na karku. On i tak trzyma się nieźle na tle innych, co to zaczynają brzydko chałturzyć, bądź już się dawno skończyli, bo występy w mniej ambitnych produkcjach (a trudno, by w takich filmach jakoś specjalnie się miał wysilać) przeplata jeszcze czasem niezłymi, bądź dobrymi występami w nieco ciekawszych filmach. A to że stał się cyniczny - może nie od razu cyniczny? Może po prostu ma dystans do tego, co robi. I myślę, że granie wciąż go bawi - gdyby było inaczej, dałby sobie z tym spokój, bo na brak pieniędzy na pewno nie narzeka, a ma też inne ciekawe rzeczy do roboty.
"Co do jego malunkow - ja to przytoczylam bardziej jako ciekawostke, a oceny jego prac dokonalam zgodnie ze swoim sumieniem"
W porządku, tylko znów - ja nie piszę o twojej ocenie jego prac, tylko o wytykaniu mu, że cieszy się jak dziecko, gdy jego obrazy dobrze się sprzedają.
"Co do jego dokonan aktorskich, to ja znam tylko jedno WIELKIE dokonanie tego aktora tj. Hannibal Lecter. Reszta to juz jest na fali popularnosci tej jednej roli. O ile zaklad, ze gdyby nie Milczenie owiec, to byscie nigdy nie zwrocili uwagi na tego aktora?? ;>"
Wybacz, ale nie znajduję innych słów, jak to, że piszesz bzdety. Zostawiam na razie (zaraz do tego wrócimy) kwestię tego ile i jakie wielkie osiągnięcia ma na koncie Hopkins, ale zarzut pod tytułem "reszta to juz jest na fali popularnosci tej jednej roli" jest dla mnie cokolwiek bełkotliwy i pozbawiony sensu... Co mianowicie jest na fali tej popularności - dalsze dobre role, których w pierwszej połowie lat 90. zagrał naprawdę sporo? Otóż te kreacje, które stworzył później były bardzo różnorodne, nie mające zupełnie nic wspólnego z "Milczeniem...", a również znakomite, a nawet i genialne (a przynajmniej jedna z nich). W kolejnych filmach udowodniał, że "Milczenie..." nie było wyjątkiem i że stać go na takie występy częściej. One bronią się same, nie przypadkiem Hopkins dostał później trzy dalsze nominacje do Oscara. Oczywiście, możesz mieć inne zdanie na temat tych ról, ale jesteś z tym zdaniem w zdecydowanej mniejszości. Pierwsza połowa lat 90. należała całkowicie do niego - zapytany wtedy bez wahania wskazałbym Hopkinsa jako najwybitniejszego żyjącego aktora, a zapewne wielu ludzi powiedziałby o nim przynajmniej jako o jednym z najwybitniejszych.
Co jeszcze innego miało by być "na fali popularności"? Dalsza popularność? To chyba całkowicie zrozumiałe. Ciekawe propozycje, które dostawał po tym filmie? Również nie widzę tu niczego zdrożnego - to naturalna kolej rzeczy.
Po drugie nie zakładaj się o to, że nie zwróciłbym uwagi na Hopkinsa gdyby nie "Milczenie...", bo tak się składa, że zwróciłem na niego uwagę jeszcze na długo zanim widziałem ten film.
Po trzecie wreszcie: oczywiście masz prawo do swojej oceny, jakoby Hopkins miał na koncie zaledwie jedno wielkie dokonanie aktorskie, jednak trudno mi się z tym stwierdzeniem zgodzić. Nie wiem jak można nie doceniać wielu fantastycznych ról, które stworzył zwłaszcza w latach 90. Poza tym co masz na myśli, mówiąc doniosłe, wielkie dokonanie aktorskie? Takie, które zdobyło rozgłos, nagrody? Dla mnie wybitna jest np. jego rola w "Cienistej dolinie" - filmie skromnym i niespecjalnie głośnym. Jego kreacja też nie jest szczególnie efektowna, bo gra tam prostego, zwykłego człowieka, ale jest niesamowicie poruszająca i prawdziwa (w takich rolach Hopkins sprawdza się zresztą znakomicie - polecam ci też "84 Charing Cross Road"). Doskonałe role zagrał m. in. w "Nixonie", czy u Jamesa Ivory'ego - w "Powrocie do Howard's End", w "Picassie" czy przede wszystkim w "Okruchach dnia". Kreację w tym ostatnim można postawić na równi z "Milczeniem..." jako najwybitniejsze osiągniecie aktorskie Hopkinsa, za które był zresztą nominowany do Oscara (którego notabene powinien był dostać). Przy pomocy niezwykle ograniczonych środków oddał tu całą złożoność swego bohatera - to naznaczona niesamowitą aktorską samodyscypliną, konsekwentnie zbudowana, oszczędna a przy tym fascynująca i przejmująca kreacja.
"Po za tym dziwie sie, ze mowisz o Hopkinsie jakby ten swoj caly wspanialy dorobek aktorski budowal od przynajmniej 30 lat (...) Fakt faktem, ze aktorem jest od-za-mlodu, ale prawdziwa kariere aktorska zaczal robic dopiero po 50tce (wczesniej byl bardzo srednio znanym aktorem, poza GB) i z tego co mi wiadomo, to nie mial przedtem zbyt donioslych rol (ok, nie mowie, ze byly zle, ale chyba nie takie, zeby nazywac go "wielkim"?!)"
Cóż, po pierwsze to sama napisałaś niżej, że zwykło się nie zauważać nic poza hollywoodzkim kinem, a więc fakt, że Hopkins nie był szerzej znany poza GB nie powinien chyba rzutować na twoją ocenę jego kariery. W końcu to chyba jasne, że jako Brytyjczyk był przede wszystkim popularny w rodzinnym kraju, ale to nie ma chyba nic do rzeczy. Tak więc istotnie - Hopkins swój dorobek budował od dawna, tyle że w Hollywood czynił to rzadziej. Poza tym pamiętaj, że aktorstwo to nie tylko film, ale także teatr, zwłaszcza w Anglii. A właśnie głównie w teatrze realizował się przez dłuższy czas Hopkins. To po drugie. Po trzecie - owszem, nie kłócę się, że "Milczenie..." było przełomem w jego karierze, niemniej jednak i wcześniej miał na koncie świetne role. Może nie genialne, jak rola Lectera (no, ale ile razy w życiu gra się coś takiego?!) niemniej jednak znakomite. Bardziej znane to oczywiście "Człowiek słoń", "Bunt na Bounty", "O jeden most za daleko". Ale nie zauważyłem wśród wymienionych przez ciebie takich filmów jak wspomniane już "84 Charing Cross Road", "Magic" czy "Dziesiąty człowiek". Polecam zwłaszcza te dwa ostatnie, choć chyba trudno na nie trafić, zwłaszcza ten ostatni, bo to film telewizyjny, co jednak w niczym nie umniejsza świetnej roli Hopkinsa.
"Fakt faktem nie lubie go tez za bardzo jako czlowieka (kiedys juz cos na ten temat pisalam... ale podobno AH sie zmienil! ;)"
Może rozwiniesz? Bo widzisz, trochę o Anthonym Hopkinsie jako człowieku miałem okazję się dowiedzieć i rzeczywiście nie był nieskazitelny. Miał np. w swoim życiu dość dłuższy i niechlubny epizod alkoholowy, który wpływał zarówno na jego życie prywatne (z tego co pamiętam chyba przez to rozpadło się jego pierwsze małżeństwo) jak i karierę. Nikomu jednak nie można odmawiać prawa do zmienienia się i ja osobiście Hopkinsa podziwiam i szanuję, że wygrzebał się z tego i doszedł tam gdzie doszedł.
"Po prostu mam czelnosc wylamac sie z tego schamtu pt "AH wielkim aktorem jest"
Widzisz, ja uważam, że "wielkim aktorem jest", ale nie potrzeba mi do tego żadnych rankingów i opinii fachowców. Po prostu wiele z jego ról to niezapomniane, wybitne kreacje, a oglądanie jego gry wciąż sprawia mi przyjemność. I nie uważam, że "to wszystko przez jedną rolę"... Gdyby tak było, Hopkins nie cieszyłby się taką popularnością i już dawno odszedł w zapomnienie. A tak się nie stało.
Dobrze mówi.
Tu nie ma co deliberować.Nam (mówię za siebie i pare innych osób) Hopkins po prostu sie podoba,jest autorytetem i nie uważam jakoby miał tylko ,jedną dobrą role'.
A ty go po prostu nie lubisz i koniec.Jesteś uprzedzona i trudno się mówi.
To tak jak ja z Jackiem N. Strasznie faceta nie lubię.No nie trawie po prostu.Ale uznaje jego talent i to co o nim mówią.Nawet jak go wychwalają.
Temat się nudny robi.Pozwólmy mu umrzeć śmiercią naturalną.Nie lubisz jeszcze kogoś?! To się przerzucimy na następnego...?
P.S "Po prostu mam czelnosc wylamac sie z tego schamtu pt "AH wielkim aktorem jest"
To jest powszechne przekonanie że aktorowi który jest ogólnie szanowany,szacunek się należy.Ależ ty odważna jesteś...że tak odważnie manifestujesz pt:,Nie lubię aktora nawet jeśli go wszyscy kochacie'
Pytanie: A kogo to obchodzi?
@Dwight: przyjelam do wiadomosci to, co mi napisales i nie ma sprawy - ty lubisz jego aktorstwo, ja po obejrzeniu tych wszystkich filmow z nim srednio (tzn. podkreslam JA NIE MOWIE, ZE TO ZLY AKTOR, ja tylko nie rozumiem az takiego zachwytu nad nim... ale z drugiej strony, w koncu, ja sama lubie np. takiego Ala Pacino, ktorego aktorstwo tez wielu osobom nie przypada do gustu)
Nie ogladalam Nixona, Chaplina ani Cienistej doliny (wczesniej chyba cos wspominalam na temat tego ostatniego, ale byl to efekt pomylki - pomylilam tytul z Krainą wiecznego szczęścia). Jesli zdarzy mi sie kiedys trafic ktorys z powyzszych lub tych starszych filmow, to z przyjemnoscia obejrze - moze zmienie zdanie. W pozostalych wymienionych filmach nie widzialam nic nadzwyczajnego (podkreslam: poprzez "nic nadzwyczajnego" nie mam tu na mysli "slabego aktorstwa" tylko po prostu nic "az tak WYBITNEGO", jak w przypadku 'Milczenia owiec'!!!)
Poprzez "na fali popularnosci" mam tu na mysli: stal sie slawny i zaczeto go postrzegac jako "wybitnego" aktora... a etykietki "wybitnego aktora" po takim wystepie juz nielatwo sie pozbyc i w kazdym pozniejszym filmie ludzie doszukuja sie tychze "przejawow wybitnosci"... nawet, gdy rola jest po prostu zwykla (tj. czytaj 'zwykla rola niezlego aktora')... po prostu, to sa moje subiektywne odczucia i gdyby nie seria o Lecterze osobiscie na pewno by mi ten aktor nie rzucil sie w oczy... ot, to, bylby zwyczajnym starszym panem (owszem,przyznaje - o dobrym warsztacie aktorskim) wystepujacym gdziestam w filmach... niestety tylko tyle.
Jeszcze kwestia DLACZEGO GO NIE LUBIE? Otoz pan Hopkins jest po prostu szalenie niesympatycznym czlowiekiem, co czesto sam lubi udowadniac i sie do tego przyznaje. Pamietam kiedys przy okazji Cezrwonego smoka widzialam wywiad jakiego udzielil, no jak mu tam(?), Romanowi Rogowieckiemu(???)... zachowywal sie tam wyjatkowow niekulturalnie: na pytania odpowiadal obcesowym, urazonym tonem, wymijajaco i ofensywnie. Co prawda Rogowiecki jest takim sobie dziennikarzem i mial mala wpadke przy zadawaniu pytan ("Pana role stanowia w wiekszosci zle charaktery...", AH na to, ze to bzdura i urazonym tonem zaczal sie wyklócac), ale to nie powod, aby publicznie "pokazywac" swoje zle humory, zwlaszcza, ze co jak co, ale Rogowiecki bardzo kulturalnie sie zachowuje podczas wywiadow, nie jest typem 'nachalnego dziennikarza'...
Na pytanie: "Z czym kojarzy sie panu Polska?", AH odpowiedzial:"ABSOLUTNIE Z NICZYM!" ...no niby szczerze, ale nie zabrzmialao to zbytnio jak odpowiedz czlowieka z klasą, tylko wlasnie nadetej gwiazdy, ktora rzekomo wg was AH nie jest...