Arnie, byłeś bohaterem mojego dzieciństwa, miałem całą ścianę plakatów z Tobą, mięśniaku, powyrywanych z czasopism typu "Razem" aż po eksportową wersję z RFN (Red Heat) od kolegi.
Miałeś swoje wzloty i upadki, ale szczerze podziwiałem Cię zawsze za to, że z rodziny policjanta z Grazu pokonałeś TAKĄ drogę, aż do fotela gubernatora Kalifornii. Wydawało się do pewnego momentu, że czego się nie podejmiesz - dasz radę.
Niestety, ostatnio zaczynasz mnie niepokoić i życzę Ci tylko, żebyś nie skiepścił na ostatnim wirażu. Posłuchaj naszego premiera - prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy. Nie jest dobrze, Arni, zmień się, bo inaczej równia pochyła. Tak filmowo, jak i prywatnie.