a rozdygotane stado nastolatek wystawia dychę, bo zakochały się przez ekran. Żenada.
ale kiedy ta notka była wypisana! ja wiem że jest on trzy lata młodszy od Ben'a więc napewno jest już trochę starszy;)
bo brat jest bliższy mojemu wiekowi i pewnie nie jest tak oblegany jak Ben, nie przebiłabym się przez tłum fanek ;pp
no i sam fakt, że pewnie w cieniu brata żyje, bo to brat ma pełno wielbicielek a taki biedny Jack tylko młodszy od Ben'a ;P dla mnie obojętnie który byle te oczy widzieć xD hahaha
oczy mają niemal identyczne, więc tak ! dla nich mogłabym przymknąć oko na to czy to Ben czy może Jack ;P ściągam właśnie z chomika 'Bigga than Ben' i dość długo to trwa ale wiem, że warto ;)
Tak, zdecydowanie warto :) Jeżeli już komuś wybitnie przeszkadza gra aktorska Barnesa (ew. nie jego gra tylko on sam) to chociażby dla inteligentnych dialogów, kilku przewspaniałych scen, które będzie się wspominać ze śmiechem nawet kilka lat po obejrzeniu, dla samego filmu, który udowadnia, że nawet niskobudżetowe produkcje mogą wwiercać się w pamięć i wywierać bardzo pozytywne wrażenia. No i dla Spikera I Cobakki :)
Nie wiem, czy nie trafiłaś gdzieś już na tę scenę, w pewnych kręgach uwielbianą, z panią pod sklepem, której Cobakka chciał zanieść bagaże do samochodu :)
chomik pozwolił mi na dzień dobry obejrzeć tylko 10 minut początku filmu, ale i tak ubaw po pachy, coś innego, Ty pewnie to bardziej ogarniasz że się tak wyrażę z racji zamieszkania w Londynie, czego Ci też zazdroszczę i tu nie z powodu Ben'a, uwielbiam brytyjską muzykę a najbardziej rock, w The Kooks jestem po prostu zasłuchana ;))
Zupełnie nie ogarniam ;) Moje życie w Londynie wygląda zupełnie, zupełnie inaczej - może przez to, że jestem tu legalnie i wracać też nie chcę? :)
Ubaw po pachy będziesz miała po obejrzeniu całego filmu. Jest kilka obrzydliwych scen (pod sam koniec, kiedy wyprowadzają się z 'mieszkania' jest taka scena... zrozumiesz), ale jest kilka takich, przy których można śmiać się do łez.
Nawiasem mówiąc, chociaż już o tym wspomniałam, muzyka w filmie jest świetna. I do dzisiaj żałuję, że nigdy nie zrobili oficjalnego soundtracku (to raczej nie jest popularne przy niskobudżetowych produkcjach :))
ojj nie to miałam na myśli :P chodzi mi raczej o to, że obcujesz z mentalnością Brytyjczyków, znasz ich poczucie humoru ;) idzie skisnąć - dopiero 60% ;/
Typowy angielski humor (jeśli oglądałaś) to był w 'Easy Virtue', ew. taki serial, nie wiem czy będziesz znała, 'Co ludzie powiedzą?'. Trzeba się nieźle wczuć, żeby to zrozumieć. Albo po prostu trzeba to lubić :)
P.S. Może powinnyśmy na te nasze pogaduszki założyć nowy wątek? Bo zupełnie odbiegłyśmy od tematu :)
oczywiście, że znam ten serial, obejrzałam swego czasu prawie wszystkie odcinki, wtedy na pewno byłam jeszcze nastolatką ;) za 'Easy Virtue' zabieram się od jakiegoś już czasu i jeszcze nie obejrzałam a realizuję plan 'obczajenia' wszystkich filmów z Ben'em ;) no jasne, to kto zakłada ten wątek ? pod jakim tytułem ? w zasadzie to jak brzmi ten temat, od którego odbiegłyśmy, bo trochę się pogubiłam :P
Możesz go założyć, tytuł obojętny :)
Tytuł brzmi tak, że on grać nie umie w ogóle, a my oceniamy go dobrze bo jest przystojny.
Chciałam tylko powiedzieć, że z tym skrzyżowaniem to taka jakby hiperbolizacja była. (I napisałam to jakoś strasznie niestylistycznie...) Jasne, że są lepsze miejsca, ale jeśli nie ma się większego wyboru, to może być skrzyżowanie albo herbaciarnia przy Comedy Theatre ;) No bo jest pociągając i już; po to Pan Bóg dał nam przystojnych facetów, żeby się przyjemniej żyło i oczy cieszyło ;)
Pomijając już dyskusję o życiu w Londynie... wróćmy do teatru. Widziałaś go jeszcze w innych spektaklach? Przybliż trochę. I jakbyś mogła, to opowiedz też trochę o Birdsong. :)
pozdrawiam wszystkie fanki ładnej buźki i nie tylko ;)
To pierwszy spektakl w teatrze, w którym on gra od dłuższego czasu (o ile się nie mylę, bo przewinęło mi się to przez którąś z gazet) to nawet od dwóch czy trzech lat. Przedtem był w National Youth Music Theatre i stamtąd pamiętam 'The Dreaming' i... i to by było na tyle :)
'Birdsong' to sztuka oparta na powieści S. Faulksa o tym samym tytule i polecam przeczytać, bo historia piękna. To jest głównie opowieść o życiu Stephena Wraysforda (w tej roli Ben Barnes, rzecz jasna), które prowadzi w przedwojennej Francji, pracuje w fabryce ojca jego ogromnej miłości - Isabelle Azaire (grana przez Genevieve O'Reilly) i ostatecznie opowiada o wydarzeniach na froncie I wojny światowej. Stephen występuje w dwóch odsłonach: z pierwszego aktu, znacznie młodszej, właśnie podczas nawiązania romansu z Isabelle, który odmienia jego patrzenie na świat i z drugiego aktu, gdzie jest ubranym w mundur żołnierzem, pod wąsem i z siwizną we włosach. Ten drugi akt jest bardziej "brutalny" od pierwszego, żołnierze umierają w tunelach, palą się żywcem, wojna jest ukazana w fantastyczny jak na możliwości teatru sposób (oczywiście ludzi żywcem nie palą ;)). I w pewnym momencie, gdy Stepehen jest przekonany, że za chwilę umrze, pojawiają się wszystkie postacie z aktu pierwszego. Sztuka jest dość długa, trwa około 3 godzin, ale i tak nie udało im się pokazać wszystkich wątków zawartych w powieści (między innymi brakuje Michaela Weira, który był bliskim przyjacielem Wraysforda na froncie). Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne i człowiek ma ochotę wybrać się jeszcze raz, co ja zamierzam za niedługo uczynić :)
To co napisałaś o fabule brzmi świetnie, że po książkę na pewno sięgnę. I główna rola; powiadasz, że się sprawdził? Szkoda, że nie mogę tego zobaczyć... Ale mam nadzieję, że jeszcze nic straconego.
Oglądałam Easy Virtue i muszę powiedzieć, że miło się Barnesa oglądało, do ładnej buźki możemy dodać niesamowity głos (choć trzeba przyznać, że przy kimś takim jak Colin Firth, Ben to po prostu miły chłopiec) i widzę w nim wielkie możliwości (och tak, znawca się odezwał, jednak moim wielkim życzeniem jest zobaczyć go w jakieś ciekawej roli).
w takim razie nie pojmujesz znaczenia tego określenia ;) wytłumaczę Ci na przykładzie - Ty jesteś beztalenciem w kwestii poprawnej polskiej pisowni, pozdrawiam !
Ok, super aktorem nie jest, ale jakoś dał sobie radę w Bigga Than Ben, więc nie jest jeszcze z nim tak źle, jak się tu pisze. Może po prostu, tak jak przy produkcji tego filmu, potrzebuje kogoś, kto mocno skopie mu tyłek, by wreszcie zaczął grać.
No na razie nie popisał się swoimi zdolnościami, ale może z czasem zacznie się jakoś rozwijać. Zobaczymy..
I on wcale aż taki przystojny nie jest .
Nie chodzi o to, że jest przystojny (moim zdaniem jest, ale mniejsza). Chodzi o to, że ma w sobie to coś, jego urok osobisty + te oczy... po prostu ma w sobie jakąś taką charyzmę i jest iście pozytywną personą. Uwielbiam go i już.
Ej dołączam się .;D.
Jestem jego Fanką .O boże ale bym go chciała zobaczyć .On ma pewnie takie cudowne
oczy .Ja narazie nie mam możliwości pojechać do Londynu ale może kiedyś kto wie .;D.
Po prostu jest cudowny.
A ja wole Bena niż Jake .Bo jake jakoś mi nie przypadł do gustu XD.Hihih.;D
Ja tam nie uważam, żeby był całkiem do bani. Nie jest najlepszym aktorem, ale wyrobi się jeszcze. Od "Gwiezdnego pyłu" minęły tylko 4 latka więc ma czas. A że przystojniutki jest to praaawda!