Jeśli taki ktoś zajął miejsce Cybulskiego czy Olbrychskiego jako "dyżurny" kultowy aktor polski, to już naprawdę źle z polskim aktorstwem i filmem! Co prawda bełkotać zaczął już wcześniej Wardejn, ale Linda osiągnął w tym mistrzostwo. Olbrychski zaczął grać pretensjonalnie dopiero na emigracji a Linda zrobił z tego wręcz swoje emploi.
Jeśli ktoś chce bronić tego "artystę", to daremny trud - ja go po prostu NIE ZNOSZĘ!
Dziewczyno, jesteś za młoda, żeby pamiętać, że był kiedyś naprawdę kultowym aktorem/amantem. Oczywiście do Deana, Philipe'a czy Cybulskiego nie dorastał - co zresztą Wajda świetnie pokazał we "Wszystko na sprzedaż". Zaszkodziły mu zresztą role sienkiewiczowskie, w istocie popkulturowe.
Starego O. też nie trawię! Niektórzy "wybrańcy niebios" powinni umierać młodo; kto wie, co stałoby się z Deanem i Cybulskim, gdyby nie zginęli tragicznie... Gerard P. też zmarł młodo...
O Matko. Przecież nawet nie ma czegoś takiego jak "polskie kino". Tu jeden wyraz wyklucza drugi, jeżeli kino, to nigdy polskie, jeżeli polskie, to nigdy kino.