Widziałem większość jego filmów. Koleś gra zawsze tak samo, nawet na zdjęciu tutaj ma tą
samą minę jak zawsze. W swoich filmach nie ma żadnej ekspresji twarzy, mimiki. Dobrym
przykładem jest "Armageddon', nawet kiedy płacze ma tę samą minę co zwykle. Zasłużona
złota malina.
Dziękujemy za podzielenie się z nami swoim zdaniem na temat osoby Bruce'a Willis'a. ;-) Różnorodność poglądów jest tu bardzo miło widziana i jak najbardziej respektowana ;-D Pozdrawiam ;-)
O a to niespodzianka bo byłem nastawiony na pospolite tępienie odmiennych poglądem. Kłaniam się i pozdrawiam.
Więc fakt, że bardzo, ale to bardzo lubię Willisa, jego mimikę twarzy i grę aktorską nie powinno stanowić problemu ;-) Z Twoją opinią się nie zgadzam, ale jej nie tępię, gdyż nie lubię niepotrzebnych starć na FW ;-)
Spacey na pewno nie. Co do pozostałych dwóch to czasami. Czy tylko ja to widzę, że koleś w wielu swoich filmach rzadko kiedy zmienia wyraz twarzy. Przecież on na tej stalowej minie całą swoją karierę zbudował i ciągnie się to w każdym filmie jaki z nim widziałem, ale skoro Ty mu dajesz najwyższą notę to go pewno uważasz za mistrza a ja pod względem artystycznym za przeciętniaka. Faktem jest, że z tym zerem przesadziłem bo jedynki mu nie dałem. Pozdrawiam.
Może i Willis nie jest aktorskim tuzem jednak facet ma w sobie to ''coś'', co sprawia że kiedy oglądasz film z jego udziałem to tylko czekasz aż pojawi się na ekranie.
Podzielam Twoją opinię. Zarówno on, jak i Nicolas Cage (choć jego stawiam na pierwszym miejscu), zawsze grają tak samo
no chyba nie bardzo, oglądnij z Cagem "Ptasiek", "Zostawić Las Vegas", "Bez twarzy", "Adaptacja", "Naciągaczy" - zupełnie inne role, zupełnie odmienna gra w każdym z nich, teraz większość ocenia go po produkcjach po 2005r., nie zauważając jak dobry był wcześniej
Ja bym jednak stawiał Willisa wyżej bo tak jak tu wspomniano Cage miał jednak bardzo dobrą rolę w "Zostawić Las Vegas". Widziałem też sporo innych filmów z nim, ale tylko ta rola mnie przekonała. Biorąc pod uwagę jego dorobek można stwierdzić, że ma talent, ale poświęcił się łatwym rolom dla kasy.
Prawdę mówiąc w "Szklanej ..." mnie najbardziej wkur**ł, im dalej w las tym gorzej. Po cz. 4.0 w której był już kompletnym "strażnikiem teksasu" nie wiem dlaczego ludzie się przyczepili do Norrisa. Tak naprawdę mam tylko tyle do niego, że nie widziałem filmu z nim w którym by pokazał klasę aktorską, a widziałem dużo jego filmów.
Powiem Ci, że wielu aktorów ma swój styl grania - kwestią jest rola w jakiej jest obsadzany. Bo powiem szczerze gdybym miał porównać Bruca Willisa ze Szklanej Pułapki (zagrał tam fatalnie w pierwszej części) do jego roli w 12 Małp to bym powiedział, że to dwóch zupełnie innych aktorów.
Niemniej jeśli Bruce obsadzany jest w dwóch czy trzech filmach jako glina twardziel to dlatego żeby zagrał tak jak w poprzednich - dlatego go wzięli. Jakby chcieli coś innego to by wzięli Pacino, Pitta czy Oldmana.
Najbardziej wszechstronnym i moim zdaniem najlepszym aktorem jest Brad Pitt - on czego by nie dostał do zagrania robi to genialnie od świra z "12 małp", po menadżera w "Moneyball", przez specyficznego chłopaka w "Wichrach Namiętności" czy "Rzece życia", psychopaty w filmie "Zabójstwo Jessiego Jamesa", przygłupa "Tajne przez poufne", wojownika "Bękarty Wojny", czy herosa jako Achilles.
Drugiego takiego aktora nie znam. Może jeszcze Al Pacino bo facet jest niesamowity ale nie widziałem u niego tak rozmaitych ról jak u Pitta. Oldman był genialny w "Leonie Zawodowcu", De Niro to najlepszy mafioso Hollywodu, Buscemi najlepszy psychol drugoplanowy, a Del Toro to genialna twarz na czarne charaktery.
Każdy ma coś powtarzalnego w swojej grze, i każdy gra podobnie w wielu filmach - kwestią jest czy jego styl pasuje do roli czy nie i czy publiczność to łyknie.
Ja Willisa uważałem za słabego aktora do puki nie zobaczyłem Pulp Fiction, Sin city, 12 małp czy ostatniego skauta. Teraz widzę że jest świetny
Prawda. Uważam tak samo, według mnie jest tylko kilku aktorów którzy by zagrali wszystko. Reszta gra to co do nich pasuje. Biorąc pod uwagę ile widziałem to najlepsi są Daniel Day-Lewis i Sean Penn, ale co do Pitta też się zgodzę, ma w swojej karierze zajebiste role. Szczerzę mówiąc to właśnie po obejrzeniu o jeden film akcji z udziałem Willisa za dużo, na czele z S.P. 4.0 założyłem ten temat, bo nie wytrzymałem, ale zgodzę się, że ma w dorobku dobre role, Dlatego 5/10. Pozdrawiam.
Widzisz, a ja obejrzałam dokładnie 77 filmów z jego udziałem i stanowczo twierdzę, że on nie jest ,,aktorskim zerem'', jak to określiłeś. Jeśli nie wierzysz, to tu mam potwierdzenie moich słów odnośnie ilości obejrzanych filmów z nim: http://pokazywarka.pl/brm5jl/
Oczywiście masz prawo do własnego zdania na temat tego aktora i ja to szanuję. Jednak uważam, że gdyby on był aktorskim zerem, to nie miałby tak bogatej filmografii. Zagrał w filmie akcji (Die Hard, Ostatni skaut), dramacie (Na wrogiej ziemi, Szósty zmysł), komedii (Jak ugryźć 10 mln,), komedii romantycznej (Randka w ciemno), gangsterskim (Ostatni sprawiedliwy, Billy Bathgate, Pulp fiction), wojennym (Wojna Harta), thrillerze (Motyw zbrodni), erotyku (Barwy nocy), sci-fi (12 małp), filmie dokumentalnym (The Return of Bruno), obyczajowy (Dzieciak), western (Zachód słońca), serial komediowy (Na wariackich papierach), SZTUKA TEATRALNA !!! (True West), czy chociażby rola dubbingowa ( I kto to mówi 1-2, Skok przez płot). Sprawdził swe możliwości w każdym gatunku. Gdyby był aktorskim zerem, to twórcy filmów nie angażowaliby go do tylu filmów. A skoro go biorą, to znaczy, że go doceniają.
Kiedy obejrzę tyle filmów co Ty to może zmienię zdanie bo wiele filmów które już widziałem nie pamiętam. Pozdrawiam.
Nie uważam, że Willis jest aktorskim zerem, ale Twoje tłumaczenie jest bezsensowne "Skoro w tylu gra filmach, skoro go biorą, to jest dobry". Idąc tym tropem to Michael Madsen jest najlepszym aktorem (ponad 300 zrealizowanych filmów), a Justin Bieber genialnym piosenkarzem, bo tyle już piosenek stworzył, praktycznie każdy chce z nim śpiewać i zapraszać do programów itp.
Lepszym kontrargumentem potwierdzającym marne zdolności aktorskie Willisa jest brak znaczących nagród - 0 nominacji do Oscara, 1 statuetka do Globu za serial - z tego wychodzi, że Willis jest słaby, ale oboje wiemy, że ten argument też jest bez sensu, bo ani nie nagrody ani tym bardziej ilość filmów nie świadczą o zdolnościach aktorskich
Day-Lewisa widziałem 1 film więc nie wiem, ale faktycznie Sean Penn jest świetny. I chyba Nicholson również miał bardzo zróżnicowane role i w każdej był świetny. DiCaprio za którym nie przepadam w "Co gryzie Gilberta Grape'a" pokazał że jest świetny.
W najwyższej lidze o której piszę i Nicholson i DiCaprio się znajdują, ale jak tak by popatrzeć ilu jest aktorów to w tej najwyższej półce jest ich niewielu. Gorąco polecam zobaczyć więcej filmów z Day- Lewisem.
Hudson Hawk widzial? niezle pokrecony pastisz, spora dawka czarnego humoru, naciagane to troche, ale takie wlasnie mialo byc. Mimika w tym filmie u Willisa byla niezla, w gole ciekawa postac wykreowal, ktora potrafila rozsmieszyc, a w zadnym stopniu nie irytowala. Zresztą to jest ikona kina akcji, a tam najbardziej liczy sie charyzma, ktorej on ma od cholery w nadmiarze.